Aż dziw bierze, że nikt nie oceniał tego piwka. Pierwsza kwestia, jakaś forma rewolucji piwnej dotarła do Madziarów, ale jest to jeszcze w powijakach. Podobieństwa-piwa są ciekawsze niż koncernowe, i równie drogie jak u nas. Podczas pobytu w Budapeszcie doszedłem do pewnych wniosków, ale nie wiem gdzie się można nimi podzielić, bo dyskusji o kraft'cie węgierskim ani pół, albo źle szukam.
O piwie zaś samym, o wdzięcznej nazwie Gorzki Miód dowiedziałem się tyle, że to taki węgierski "Atak Chmielu" tzn. pierwsze piwo uwarzone jako odpowiedź na rewolucję. Z ciekawostek, nie jest to AIPA, ale odpowiedź nań, coś, co sami autorzy nazwali hoplager, choć to też jest z przymrużeniem oka, bo żadnych cech lager'a to nie ma. Uwarzono je na pierwszy węgierski festiwal piwa rzemieślniczego w 2011 jako eksperyment, zawiera 6,2% i 14,6 blg, jest dostępne nawet w sklepach typu ABC, wiec praktycznie wszędzie, "rewolucyjna" etykieta z laską strzelającą chmielem, wszystkie parametry, nic w ludzkim języku, tylko po węgiersku. Piwo piłem po zakupie, więc mam tylko zdjęcie butelki, ta jest na patent-tutaj uwaga, poza ogromnie wysoką ceną nominalną, za szkło też się płaci, więc w ogólnym rozrachunku było to najdroższe piwo w sklepie i za tę cenę można już było kupić przyzwoite rocznikowe wino albo małą palinkę. Ale wiadomo, kraft to kraft.
Zapach jest cytrusowy, trochę mydlano-kolendrowy, pod witbier, bez żywic, wyraźny słód. Aromat słodki, lepiący i gęsty. W nucie dolnej więcej podbudowy witbier'a, lekko pikantno-ziołowe. Zapach jest bardzo przyjemny, choć diabli, a raczej Madziarzy wiedzą co to za styl.
Goryczka wyrazista, ziołowa (chmiele użyte to Spalter i Magnum, czyli zero hameryki), niemocna, wielowymiarowa, mało taniczna, z ziołowego uderzenia przechodzi w pomelo.
Bardzo dobre i bardzo drogie piwo nieznanego stylu. Na mój smak najbliżej jest Belgian IPA.
O piwie zaś samym, o wdzięcznej nazwie Gorzki Miód dowiedziałem się tyle, że to taki węgierski "Atak Chmielu" tzn. pierwsze piwo uwarzone jako odpowiedź na rewolucję. Z ciekawostek, nie jest to AIPA, ale odpowiedź nań, coś, co sami autorzy nazwali hoplager, choć to też jest z przymrużeniem oka, bo żadnych cech lager'a to nie ma. Uwarzono je na pierwszy węgierski festiwal piwa rzemieślniczego w 2011 jako eksperyment, zawiera 6,2% i 14,6 blg, jest dostępne nawet w sklepach typu ABC, wiec praktycznie wszędzie, "rewolucyjna" etykieta z laską strzelającą chmielem, wszystkie parametry, nic w ludzkim języku, tylko po węgiersku. Piwo piłem po zakupie, więc mam tylko zdjęcie butelki, ta jest na patent-tutaj uwaga, poza ogromnie wysoką ceną nominalną, za szkło też się płaci, więc w ogólnym rozrachunku było to najdroższe piwo w sklepie i za tę cenę można już było kupić przyzwoite rocznikowe wino albo małą palinkę. Ale wiadomo, kraft to kraft.
Zapach jest cytrusowy, trochę mydlano-kolendrowy, pod witbier, bez żywic, wyraźny słód. Aromat słodki, lepiący i gęsty. W nucie dolnej więcej podbudowy witbier'a, lekko pikantno-ziołowe. Zapach jest bardzo przyjemny, choć diabli, a raczej Madziarzy wiedzą co to za styl.
Goryczka wyrazista, ziołowa (chmiele użyte to Spalter i Magnum, czyli zero hameryki), niemocna, wielowymiarowa, mało taniczna, z ziołowego uderzenia przechodzi w pomelo.
Bardzo dobre i bardzo drogie piwo nieznanego stylu. Na mój smak najbliżej jest Belgian IPA.
Comment