Blg 16º, 6,5 alk., 65 IBU , butelka 0,33 zakupiona w Budapeszcie i tamże wypita.
Zamglone, z dość obfitą białą pianą, który utrzymuje się do końca w postaci firanki. Przez dłuższy czas kożuszek. W aromacie amerykański sznyt pełną gębą. Są słodkie cytrusy, które kontrastują z mocną, goryczką chmielów zza oceanu. Nic nie jest przesadzone, czuć także w tle igliwie.
Nazwa oddaje to czym jest to piwo.
Żałuję, że nie mogłem wziąć ze sobą, bo warto byłoby to piwo powtórzyć. Wcześniej przy swoich wypadach na Węgry nie trafiłem na nie i może stąd takie pozytywne wrażenie.
Zamglone, z dość obfitą białą pianą, który utrzymuje się do końca w postaci firanki. Przez dłuższy czas kożuszek. W aromacie amerykański sznyt pełną gębą. Są słodkie cytrusy, które kontrastują z mocną, goryczką chmielów zza oceanu. Nic nie jest przesadzone, czuć także w tle igliwie.
Nazwa oddaje to czym jest to piwo.
Żałuję, że nie mogłem wziąć ze sobą, bo warto byłoby to piwo powtórzyć. Wcześniej przy swoich wypadach na Węgry nie trafiłem na nie i może stąd takie pozytywne wrażenie.