Wg browaru APA, wg mnie AIPA. 14,5 ekstraktu, 5,8 %alko, 50 IBU. Zrobione w kolaboracji z duńskim BeerHere, przez Brewfist, Italian Ales. Browar ten mieści się w okolicach Mediolanu i oprócz opisywanego przeze mnie piwa robi jeszcze 2 AIPA, Bittera, Golden Ale i Sweet Stouta. W składzie oprócz chmieli (Colombus, Mouteka z Nowej Zelandii), znajdują się słód jęczmienny, pszeniczny, drożdże oraz słód żytni - ten ostatni na drugiej pozycji, co wskazywałoby na znaczny udział w zasypie. Możliwe więc, że Caterpillar to to słynne Rye IPA .
Kolor - cholernie mętne, ale sam kolor ładny, pomarańczowy
Piana - taka sobie, średnio trwała, ale drobna i biała
Zapach - baaardzo intensywny, przede wszystkim grejpfrutowy, może lekko cytrusowy (w sensie inne cytrusy niż grejpfrut), tropikalny. W tle jakby jakiś inny, wyrazisty zapach, trudny do sprecyzowania, może to od tego żyta? Całość bardzo agresywna, wręcz drapieżna, podoba się. Tak powinno pachnieć rasowe IPA, tak myślę.
Wysycenie - nie za wysokie, tak jak trzeba.
Smak - pełnia raczej dość niska. Bardzo intensywna goryczka, powiedziałbym, że więcej niż 50 IBU (zdecydowanie mocniej wyczuwalna, niż w Ataku Chmielu np.) - może dlatego, że brak słodowej przeciwwagi, dla tego chmielowego pierdolnięcia. Nie mniej smak nie jest przegięty, bo pomimo goryczki, czuć przyjemne, owocowe akcenty. Piwo bardzo orzeźwiające, rześkie. Podobnie jak w zapachu - ma bardzo agresywny, zadziorny charakter. Nie wiem czy to wpływ tego żytniego słodu, ale wydaje się być takie 'brudne', w dobrym tego słowa znaczenia. Szkoda tylko, że poza tą świetną, zadziorną, owocową goryczką nie ma nic więcej, piwo jest więc pyszne, ale stosunkowo proste, jednowymiarowe. Tak czy siak polecam.
Opakowanie - ciekawe, w 'nowym stylu', z ilustracją-obrazkiem, nawiązującym do Alicji w krainie czarów, mnie jakoś nie zachwyca, ale generalnie porządnie wykonane. Do tego skład (szkoda, że bez chmieli, etc, ale jest OK), i IBU. O dziwo nie ma podanego ekstraktu (ale jest na stronie www).
Dostępne w poznańskiej Centrali Piwnej.
Kolor - cholernie mętne, ale sam kolor ładny, pomarańczowy
Piana - taka sobie, średnio trwała, ale drobna i biała
Zapach - baaardzo intensywny, przede wszystkim grejpfrutowy, może lekko cytrusowy (w sensie inne cytrusy niż grejpfrut), tropikalny. W tle jakby jakiś inny, wyrazisty zapach, trudny do sprecyzowania, może to od tego żyta? Całość bardzo agresywna, wręcz drapieżna, podoba się. Tak powinno pachnieć rasowe IPA, tak myślę.
Wysycenie - nie za wysokie, tak jak trzeba.
Smak - pełnia raczej dość niska. Bardzo intensywna goryczka, powiedziałbym, że więcej niż 50 IBU (zdecydowanie mocniej wyczuwalna, niż w Ataku Chmielu np.) - może dlatego, że brak słodowej przeciwwagi, dla tego chmielowego pierdolnięcia. Nie mniej smak nie jest przegięty, bo pomimo goryczki, czuć przyjemne, owocowe akcenty. Piwo bardzo orzeźwiające, rześkie. Podobnie jak w zapachu - ma bardzo agresywny, zadziorny charakter. Nie wiem czy to wpływ tego żytniego słodu, ale wydaje się być takie 'brudne', w dobrym tego słowa znaczenia. Szkoda tylko, że poza tą świetną, zadziorną, owocową goryczką nie ma nic więcej, piwo jest więc pyszne, ale stosunkowo proste, jednowymiarowe. Tak czy siak polecam.
Opakowanie - ciekawe, w 'nowym stylu', z ilustracją-obrazkiem, nawiązującym do Alicji w krainie czarów, mnie jakoś nie zachwyca, ale generalnie porządnie wykonane. Do tego skład (szkoda, że bez chmieli, etc, ale jest OK), i IBU. O dziwo nie ma podanego ekstraktu (ale jest na stronie www).
Dostępne w poznańskiej Centrali Piwnej.
Comment