Birrificio del Doge to kolejny włoski piwny projekt. Przedsięwzięcie sięga 2008 roku, kiedy to bracia Giuman wraz z piwowarem Federico Casarinim ugotowali swoją pierwszą warkę. Pięć lat później postawili własny browar. Jego nazwa w tłumaczeniu na polski to Browar Dożów, jako że panowie działają kilka kilometrów od Wenecji, w miejscowości Zero Branco.
W moje ręce zdążył wpaść Keep Up Red Lager, czyli vienna lager. Piwo ma 5,5% alkoholu i skład podany w sposób podstawowy, za to w kilku językach.
Barwa brązowa, herbaciana, z miedzianym sznytem, mętna.
Piana o dużych bąblach, spora po nalaniu, ale szybko się redukująca. Utrzymuje się w postaci mikrego naśnieżenia na powierzchni i obrączki wokół szkła, pozostawiając na ściankach niewielkie krzaczki.
Zapach mało wyrazisty, słodowy, z udziałem suszonych owoców i ziemistości. Wyczuwam również odrobinę karmelu.
W smaku lekka słodowa słodycz i nieco opiekanych nut. Trochę drewnianych nastrojów i całkiem wysoka, nieściągająca goryczka, pozostająca długo w posmakach.
Nagazowanie na średnim, ale pracującym w ustach poziomie.
Butelka 330ml z nudną, biało-czerwoną etykietą (to Austria zapewne) i czarnymi napisami (a tutaj kłania się jakby Albion). Kapsel pomalowany na biało.
Piwo do wypicia, ale nie wzbudzające zbytniego poruszenia. Ot taki sobie amber lager. Na pewno zapomnę o nim na amen, dopóki nie trafię kiedyś przypadkowo na tą swoją recenzję. 7 w skali 1-10.
W moje ręce zdążył wpaść Keep Up Red Lager, czyli vienna lager. Piwo ma 5,5% alkoholu i skład podany w sposób podstawowy, za to w kilku językach.
Barwa brązowa, herbaciana, z miedzianym sznytem, mętna.
Piana o dużych bąblach, spora po nalaniu, ale szybko się redukująca. Utrzymuje się w postaci mikrego naśnieżenia na powierzchni i obrączki wokół szkła, pozostawiając na ściankach niewielkie krzaczki.
Zapach mało wyrazisty, słodowy, z udziałem suszonych owoców i ziemistości. Wyczuwam również odrobinę karmelu.
W smaku lekka słodowa słodycz i nieco opiekanych nut. Trochę drewnianych nastrojów i całkiem wysoka, nieściągająca goryczka, pozostająca długo w posmakach.
Nagazowanie na średnim, ale pracującym w ustach poziomie.
Butelka 330ml z nudną, biało-czerwoną etykietą (to Austria zapewne) i czarnymi napisami (a tutaj kłania się jakby Albion). Kapsel pomalowany na biało.
Piwo do wypicia, ale nie wzbudzające zbytniego poruszenia. Ot taki sobie amber lager. Na pewno zapomnę o nim na amen, dopóki nie trafię kiedyś przypadkowo na tą swoją recenzję. 7 w skali 1-10.