zaw. alk. 3,5%, but. 0,66 l
przywiezione z Włoch
Sporo trzeba się naguglać, żeby znaleźć w sieci jakąkolwiek informację o włoskim browarze Prinz Bräu z Florencji. W dodatku okazuje się, że firmuje on swoją nazwą (bo już nawet nie jestem pewien, czy sam warzy) tylko jedno piwo - opisywany Prinz Lager. Jaki browar, takie piwo. Masówka z dolnych półek marketowych.
kolor - ciemnozłoty, niezły, ale w nieładnym, brudnawym odcieniu;
piana - początek miała obiecujący formując ładny, drobnoziarnisty kożuszek, ale szybko się podziurawiła, zostawiając po sobie grube placki (czyli i tak nieźle );
nasycenie - spore, musujące, orzeźwiające;
zapach - lekki, chmielowy;
smak - kwintesencja włoskiego sikacza: wodnisty, lekko zaprawiony goryczką i z kołaczącą w tle nutką słodową płyn, który nadaje się najwyżej do szybkiego wypicia w celu ugaszenia pragnienia (czyli pewnie zgodnie ze swoim przeznaczeniem); smak, owszem jest czysty, bez żadnych zafałszowań smakowych, ale kompletnie płaski; mimo woli nasuwa się chęć konfrontacji tego piwa z dowolną czeską 10-tką - ech, przepaść!
Z kronikarskiego obowiązku dorzucam fotkę, głównie po to, żeby wiedzieć co omijać w sklepie
przywiezione z Włoch
Sporo trzeba się naguglać, żeby znaleźć w sieci jakąkolwiek informację o włoskim browarze Prinz Bräu z Florencji. W dodatku okazuje się, że firmuje on swoją nazwą (bo już nawet nie jestem pewien, czy sam warzy) tylko jedno piwo - opisywany Prinz Lager. Jaki browar, takie piwo. Masówka z dolnych półek marketowych.
kolor - ciemnozłoty, niezły, ale w nieładnym, brudnawym odcieniu;
piana - początek miała obiecujący formując ładny, drobnoziarnisty kożuszek, ale szybko się podziurawiła, zostawiając po sobie grube placki (czyli i tak nieźle );
nasycenie - spore, musujące, orzeźwiające;
zapach - lekki, chmielowy;
smak - kwintesencja włoskiego sikacza: wodnisty, lekko zaprawiony goryczką i z kołaczącą w tle nutką słodową płyn, który nadaje się najwyżej do szybkiego wypicia w celu ugaszenia pragnienia (czyli pewnie zgodnie ze swoim przeznaczeniem); smak, owszem jest czysty, bez żadnych zafałszowań smakowych, ale kompletnie płaski; mimo woli nasuwa się chęć konfrontacji tego piwa z dowolną czeską 10-tką - ech, przepaść!
Z kronikarskiego obowiązku dorzucam fotkę, głównie po to, żeby wiedzieć co omijać w sklepie