Czarna Ospa Brouwerij, Nadchodzi Uległe

[docent]

18° Blg, 7,5% alk, 59 IBU. Smoked belgian rye black ale. Chmielone odmianami citra, chinook.

Kolor czarny
Piana imponująco drobna, brązowa, początkowo o dużej czapie, opada do solidnej, trwałej warstwy
Zapach na przedzie torfowa, fenolowa wędzonka, dalej czekolada i ciemne słody. Pod koniec przy nalaniu z drożdzami pojawia się ciekawa owocowość
Smak charakterystyczny fenolowy motyw w smaku od słodu dymionego torfem, sporo ciemnych słodów – z lekko zaznaczoną gorzką czekoladą, karmelem i palonością. Nawet nieźle rozgrzewa po kilku łykach. Pod koniec po przedostaniu się drożdży do szkła wyczuwalna lekka wiśniowa owocowość. Pełnia smaku i pijalność jak na ten ekstrakt optymalne, chce się ciagle brać kolejny łyk.
Nasycenie średnie co najwyżej
Opakowanie świetne, ciągle brakuje pikantnych seksualnych motywów na etykietach

Bardzo przyjemne piwo z przewodnim motywem torfowej wędzonki. Amerykańskie chmiele tym razem nieobecne.

[becik]

Opakowanie świetne, ciągle brakuje pikantnych seksualnych motywów na etykietach

To nie lepiej wyseksić się, a nie podniecać etykietą od piwa?

[docent]

To nie lepiej wyseksić się, a nie podniecać etykietą od piwa?

Nie widzę żadnej sprzeczności, nie traktuję tego jako zamiennik

[becik]

Tyle, że takie seksistowskie etykiety bardziej mi się kojarzą z tanimi winkami, gdzie tam cycuchów w bród, jednocześnie nie gwarantując poziomu zawartości, a jedynie tym sposobem (czyli etykietą) zwiększyć sprzedaż. Takie pikanterie sugerowałyby raczej - kup piwo dla etykiety, nie zawartości. W tym wypadku to tylko teoretyzowanie gdyż samo piwo jest domowym produktem