Po odstaniu roczku od rozlewu Porter od Marusi trafił do mojego szkła. Myślę, że jest to właściwy (minimalny) termin leżakowania...
Piana bardzo obfita, szybko opada do cienkiego kożuszka i tak już się utrzymuje.
Gazu bardzo dużo, ale bardziej go widać niż czuć - w smaku jest go tyle ile być powinno.
Kolor ciemnobrunatny, mętny. Mimo długiego leżakowania i ostrożnego obchodzenia się z butelką nie udało mi sie chyba nalać go do kufla bez drożdży. Może powinien postać jeszcze rok lub dwa, aby drożdże mocniej osiadły na dnie? Ja niestety nie mam już jak sprawdzić.
O zapachu tradycyjnie nie mogę wiele powiedzieć. Miałem tylko wrażenie ostrości - tzn. po zapachu spodziewałem się wyraźnego posmaku alkoholu. Jednak mile się zawiodłem, bo w smaku nie ma cienia alkoholu. Jest za to bardzo dużo słodowej treściwości i niewiele chmielowej goryczki. Ten Porter nie smakuje cieżko ani alkoholowo, ale nie wiem czemu strasznie mi się dziś mieszają klawisze... (a nie piłem nic więcej!)
Super!
Piana bardzo obfita, szybko opada do cienkiego kożuszka i tak już się utrzymuje.
Gazu bardzo dużo, ale bardziej go widać niż czuć - w smaku jest go tyle ile być powinno.
Kolor ciemnobrunatny, mętny. Mimo długiego leżakowania i ostrożnego obchodzenia się z butelką nie udało mi sie chyba nalać go do kufla bez drożdży. Może powinien postać jeszcze rok lub dwa, aby drożdże mocniej osiadły na dnie? Ja niestety nie mam już jak sprawdzić.
O zapachu tradycyjnie nie mogę wiele powiedzieć. Miałem tylko wrażenie ostrości - tzn. po zapachu spodziewałem się wyraźnego posmaku alkoholu. Jednak mile się zawiodłem, bo w smaku nie ma cienia alkoholu. Jest za to bardzo dużo słodowej treściwości i niewiele chmielowej goryczki. Ten Porter nie smakuje cieżko ani alkoholowo, ale nie wiem czemu strasznie mi się dziś mieszają klawisze... (a nie piłem nic więcej!)
Super!
Comment