No nie będę owijał w bawełnę – opakowanie na jedynkę Nawet nie znam parametrów piwa, jedynie się ich domyślam. No, ale najważniejsza zawartość, czyli do dzieła.
Nie wiem czy to zasługa dwutygodniowego pobytu w lodówce czy jedynie drożdży Safale, ale piwko pięknie się wyklarowało, bez objawów zmętnienia na zimno. Pianka tworzy się ładnie, jest średnioziarnista. Z czasem opadła, zostawiając obrączkę przy ściance naczynia.
Zapach niezbyt intensywny, łagodny, słodowo-karmelowy z nutami chmielowymi. Kolor typowy dla angielskich bitterów (tak pozwolę sobie klasyfikować to piwo). Gaz w porządku, nie za wiele go ( tak lubię), ale delikatnie zaostrza konsumowaną ciecz. Smak po pierwszych łykach wydał się nieco wodnisty, ale nie dałem się oszukać. Po prostu powoli degustowałem, czekając aż piwo nieco się ogrzeje. I nie zawiodłem się. Z początkowego wrażenia wodnistości po kilku minutach nic nie pozostało. Lekkość połączona ze sporym bogactwem smaków to jest to, za co lubię bittery. Mamy tu nienachalną słodycz jasnego karmelu w parze z posmakiem jakby skórki chleba. Jest goryczka chmielowa, a po niej pozostaje przyjemny smaczek chmielu. Jedynym zauważonym przeze mnie minusem jest pozostające na języku lekkie wrażenie ostrości, mogące chyba pochodzić z żywic chmielowych (tylko moje przypuszczenie). Jest ono na tyle słabe, że nie psuje przyjemności spożywania tego lekkiego ale całkiem ciekawego ale’a.
Cóż, bitter jest jednym z moich ulubionych piw, a dzieło Twilighta zasługuje na uznanie. Wypijam je z wielką przyjemnością i proszę o repetę (koniecznie)!
A tak nawiasem mówiąc to czas chyba najwyższy zrobić jakieś etykiety i je nalepić!
Nie wiem czy to zasługa dwutygodniowego pobytu w lodówce czy jedynie drożdży Safale, ale piwko pięknie się wyklarowało, bez objawów zmętnienia na zimno. Pianka tworzy się ładnie, jest średnioziarnista. Z czasem opadła, zostawiając obrączkę przy ściance naczynia.
Zapach niezbyt intensywny, łagodny, słodowo-karmelowy z nutami chmielowymi. Kolor typowy dla angielskich bitterów (tak pozwolę sobie klasyfikować to piwo). Gaz w porządku, nie za wiele go ( tak lubię), ale delikatnie zaostrza konsumowaną ciecz. Smak po pierwszych łykach wydał się nieco wodnisty, ale nie dałem się oszukać. Po prostu powoli degustowałem, czekając aż piwo nieco się ogrzeje. I nie zawiodłem się. Z początkowego wrażenia wodnistości po kilku minutach nic nie pozostało. Lekkość połączona ze sporym bogactwem smaków to jest to, za co lubię bittery. Mamy tu nienachalną słodycz jasnego karmelu w parze z posmakiem jakby skórki chleba. Jest goryczka chmielowa, a po niej pozostaje przyjemny smaczek chmielu. Jedynym zauważonym przeze mnie minusem jest pozostające na języku lekkie wrażenie ostrości, mogące chyba pochodzić z żywic chmielowych (tylko moje przypuszczenie). Jest ono na tyle słabe, że nie psuje przyjemności spożywania tego lekkiego ale całkiem ciekawego ale’a.
Cóż, bitter jest jednym z moich ulubionych piw, a dzieło Twilighta zasługuje na uznanie. Wypijam je z wielką przyjemnością i proszę o repetę (koniecznie)!
A tak nawiasem mówiąc to czas chyba najwyższy zrobić jakieś etykiety i je nalepić!