Czterej z Portierni i Pils - Maliniak Wyborny (#24)

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • JAckson
    Pułkownik Chmielowy Ekspert
    🍼🍼
    • 2004.05
    • 6123

    Czterej z Portierni i Pils - Maliniak Wyborny (#24)

    Wczoraj postanowiłem uszczuplić zapasy piw domowych przed wakacjami.

    Okazało się, ze miałem 7 piw Marusinych. Poszły więc na pierwszy ogień

    Na początek był Schweidnitzer Schwimmbadsauerbier przytargany ze Świdnicy w jakiś zapomniany sposób

    Zaraz potem tytułowy Maliniak Wyborny

    Buteleczka NRW z piękną maliną na etykiecie wyrobiła mi przekonanie , że piwo będzie koloru czerwonego Jednak kolor nie jest czerwony tylko raczej ciemny, miodowy, ew. z lekką domieszką czerwieni.
    Pianka odpowiednia, zwarta i pachnąca delikatnie malinami po pewnym czasie opada ale nie znika tylko trwa do końca jako ~2mm warstwa. Bardzo pozytywne zjawisko.

    Nasycenie odpowiednie

    Najlepszy jest jednak smak. Jest bardzo dobrze (jak dla mnie) wyważony w ilości posmaków słodowych i malinowych. Naprawdę mnie to zaskoczyło. To nie piwo z sokiem ani sok z piwem tylko Maliniak ! W końcowym procesie smakowania pojawia się nuta chmielowa.

    No to starczy już

    Zdrowie Marusi
    MM961
    4:-)
  • Wielki_B
    Major Piwnych Rewolucji
    • 2005.02
    • 1968

    #2
    Warka # 24, Maliniak warzony w dniu 6 marca 2005 r. na drożdżach Wyeast Belgian Abbey II w Zakonie Siostry Marudki (niewiedzieć czemu wolę nick Marudka niz Marusia ).
    Mocne piwo o ekstrakcie 18 Blg. Dla uzyskania pełni swoich walorów powinno więc trochę jeszcze poleżeć, ale zależało mi na odzyskaniu drożdży z tej butelki. Tak więc o wcześniejszej degustacji przesądziła moja pazerność.

    Piana: bardzo duża, o gęstej kremowej konsystencji. Utrzymywała się długo i, pomimo nalania do ciepłej stojącej na witrynie od tygodnia szklanki, po każdym łyku pozostawiała po sobie przepisowy pierścień na ściance.

    Nagazowanie: duże; lubię takie, nawet w klasztorniakach.

    Kolor: miód wielokwiatowy (albo jakoś tak). Nie całkiem klarowne, troszke opalizujące, ale to wynik dużego nagazowania, które podniosło z dna to co najlepsze (kiedy piła moje piwo nazwała to wdzięcznie "glutami"!)

    Zapach: chmielowo-słodowo-malinowy; bardzo przyjemny.

    Smak: no własnie, dość tej lukrecji! Generalnie bardzo dobre piwo o pełni słodowo-chmielowego smaku, ale... sok malinowy, który dał temu piwu miły zapach, prócz aromatu i cukrów (które zjadły drożdże) zawierał też kwaskowate nuty. A ja nie cierpię kwaskowatości w piwie. W tym przypadku są one nieduże, ale mnie przeszkadzają.

    Ocena generalna: +4.

    Dywagacje:
    1) Soki naturalne zawierają kwasy w ilości zależnej od danego owocu. Do soków sztucznych (nie wiem czy taki akurat był wykorzystany w tym piwie), wytwarzanych na bazie aromatów identycznych z naturalnym dodaje się m.in. kwasu cytrynowego.
    2) Z uwagi na powyższe, piwo to pewnie byłoby na +5, gdyby zamiast soku dodac do niego sam aromat identyczny z naturalnym.
    3) Bez dodatku soku też miałoby wyższą ocenę.
    4) Należy wziąć pod uwagę, że ocenę wystawiał mało doświadczony piwowar, który sie tu mądrował, a któremu jego własne piwa, jak dotychczas, najczęściej nie smakują!

    Comment

    • slavoy
      Pułkownik Chmielowy Ekspert
      🥛🥛🥛
      • 2001.10
      • 5055

      #3
      Dziś, a właściwie już wczoraj odpaliłem ostatnią (ostatnią od baaardzo dawna) butelczynę, która z Marusią przeszła już dwie przeprowadzki.
      Przez lata malina idealnie zżarła się z słodowymi posmakami, zero alkoholowych posmaczków. Piwo jednak delikatnie nadal za słodkie. Aż dziw że przez tyle czasu drożdżaki nie zeżarły tego cukru (chyba że sok był ze słodzikiem...).
      Pomimo powyższego, żałowałem, że nie potrzymałem go jeszcze. Może jeszcze coś ciekawszego by wyewoluowało?
      Dick Laurent is dead.

      Comment

      Przetwarzanie...
      X