Taki ze mnie piwosz, że nigdy jeszcze nie piłem piwa rodem z Kolonii. Więc nie mam żadnego punktu odniesienia.
Jednak mając gęstwę (i tu b. dziękuję Angasc!) i temperaturę w piwniczce 13 st. C, postanowiłem dzisiaj uwarzyć „Koelscha”. No i brzeczka stoi w piwnicy, a ja nie wytrzymałem i otworzyłem sobie podarunek kolegi. Powinno jeszcze poleżakować, ale ciekawość była silniejsza.
Przy otwarciu mocne psyknięcie, ale piwo nie wyjeżdża z butelki, choc nasycone CO2 jest dość mocno.
Piana średnio duża; drobno i średnioziarnista, dość szybko zanika. Dygresja: przy dzisiejszym napowietrzaniu mojego „Koelscha”, które polegało na wielokrotnym przelewaniu brzeczki z fermentora do fermentora, zauważyłem, że powstająca piana bardzo szybko opada (w notatkach zapisałem sobie, że „piana jest szybko pożerana przez samą siebie” – tak to wyglądało).
Zapach słodowy, głównie pochodzący od słodu pszenicznego, do tego lekki aromat chmielowy. Troszkę jakby estrów aleowych (czyżby fermentowane w górnych dla tego piwa granicach temperatur?
Kolor słomkowy, czyste, klarowne, leciutko opalizujące (być może jest to lekkie zmętnienie „na zimno”, bo piwo stało sobie u mnie w lodówce.
W smaku, tak jak w zapachu, dominuje słód pszeniczny, lekka kwaskowatość, taka jak w typowych niemieckich piwach pszenicznych. Niby też lagerowa czystość, ale i minimalne owocowe nuty piwa górnej fermentacji. Nie wiem, jak to wszystko określić.
Fajne jest to piwo. Taki lagero-ale-pszeniczniak.
Jedna uwaga: piwo zdecydowanie za szybko zabutelkowane – duże pokłady drożdży na dnie butelki. Można by tym zaszczepić moją dzisiejszą warkę
Reasumując: Angasc, zrobiłes piwo, którym mozesz sie każdemu pochwalić.
Dziękuję i pozdrawiam
Jednak mając gęstwę (i tu b. dziękuję Angasc!) i temperaturę w piwniczce 13 st. C, postanowiłem dzisiaj uwarzyć „Koelscha”. No i brzeczka stoi w piwnicy, a ja nie wytrzymałem i otworzyłem sobie podarunek kolegi. Powinno jeszcze poleżakować, ale ciekawość była silniejsza.
Przy otwarciu mocne psyknięcie, ale piwo nie wyjeżdża z butelki, choc nasycone CO2 jest dość mocno.
Piana średnio duża; drobno i średnioziarnista, dość szybko zanika. Dygresja: przy dzisiejszym napowietrzaniu mojego „Koelscha”, które polegało na wielokrotnym przelewaniu brzeczki z fermentora do fermentora, zauważyłem, że powstająca piana bardzo szybko opada (w notatkach zapisałem sobie, że „piana jest szybko pożerana przez samą siebie” – tak to wyglądało).
Zapach słodowy, głównie pochodzący od słodu pszenicznego, do tego lekki aromat chmielowy. Troszkę jakby estrów aleowych (czyżby fermentowane w górnych dla tego piwa granicach temperatur?
Kolor słomkowy, czyste, klarowne, leciutko opalizujące (być może jest to lekkie zmętnienie „na zimno”, bo piwo stało sobie u mnie w lodówce.
W smaku, tak jak w zapachu, dominuje słód pszeniczny, lekka kwaskowatość, taka jak w typowych niemieckich piwach pszenicznych. Niby też lagerowa czystość, ale i minimalne owocowe nuty piwa górnej fermentacji. Nie wiem, jak to wszystko określić.
Fajne jest to piwo. Taki lagero-ale-pszeniczniak.
Jedna uwaga: piwo zdecydowanie za szybko zabutelkowane – duże pokłady drożdży na dnie butelki. Można by tym zaszczepić moją dzisiejszą warkę
Reasumując: Angasc, zrobiłes piwo, którym mozesz sie każdemu pochwalić.
Dziękuję i pozdrawiam
Comment