Leszek najwyraźniej lubi chmielić pilsy na potęgę . Ale mnie to pasuje, choć trzeba przyznać że Pilsnerek Pszowski to jedynie namiastka tego, co podał nam na spotkaniu w Pszowie dwa lata temu...
Ale do rzeczy - piana jak we wszystkich (prawie) piwach Leszka idealna. Gęsta, pozostaje do końca w postaci centymetrowego kożuszka. Zapach – chmiel oczywiście, ale zaburzony nieco jakimiś metalicznymi nutkami, które zanikają dopiero po kilku minutach.
W smaku na pierwszym planie twarda i stanowcza goryczka. Mocno orzeźwiające, stawia na nogi co sam sprawdziłem pijąc Pilsnerka w stanie lekko skapcaniałym po powrocie z pracy. Mocno chmielone, tak jak lubię, choć pewnie inni narzekaliby że mało szlachetne.
No i nagazowane bez zastrzeżeń. Podobnie zresztą jak kolejna warka Leszka, czyli Czerwony Lager.
Smakowitość!
Ale do rzeczy - piana jak we wszystkich (prawie) piwach Leszka idealna. Gęsta, pozostaje do końca w postaci centymetrowego kożuszka. Zapach – chmiel oczywiście, ale zaburzony nieco jakimiś metalicznymi nutkami, które zanikają dopiero po kilku minutach.
W smaku na pierwszym planie twarda i stanowcza goryczka. Mocno orzeźwiające, stawia na nogi co sam sprawdziłem pijąc Pilsnerka w stanie lekko skapcaniałym po powrocie z pracy. Mocno chmielone, tak jak lubię, choć pewnie inni narzekaliby że mało szlachetne.
No i nagazowane bez zastrzeżeń. Podobnie zresztą jak kolejna warka Leszka, czyli Czerwony Lager.
Smakowitość!
Comment