W/w wypowiedź kol. Brata Piwnego z wątku o nowych piwach wyprodukowanych w Polsce skłoniła mnie do małej refleksji: czy w owym temacie zgłaszamy nowe piwa czy marki piwa. Mnie się ostatnio wydaje, że to drugie.
Browarów w Polsce przybywa w tempie umiarkowanym, tych przemysłowych - w tempie mniej niż umiarkowanych, a marek piw - w tempie co najmniej dostatecznym. Mnożą się podmioty, firmujące swą nazwą różnej maści "piwa regionalne", gminy chcą mieć "własne piwo" a browary? Cóż, raczej dla każdego Bołtupajewa nad Sitwą dany browar nie będzie opracowywał nowej receptury tudzież modyfikował receptury istniejącej. Zamówi tylko nową etykietę, ewentualnie kapsel i towar pójdzie na półki.
I oto mamy takie "brewery-fiction": hipotetyczny browar z Warszawy warzy sobie lagerka, 5 % alkoholu, średnia krajowa. Jako, że mieści się na Mokotowie, zaczyna od marki "Mokotowskie Jasne". I gra. Ale oto zwiadują się inne dzielnice miasta stołecznego Warszawy, które też chcą mieć własne, "dzielnicowe" piwo. Browar zmienia więc etykiety i mamy "Praskie", "Wolskie", "Ursynowskie", "Mariensztackie" a w dalszej perspektywie "Otwockie", "Legionowskie" i "Nowodworskomazowieckie". Lista piw w browar.biz liczy już siedem pozycji, a browar "tłucze" nie wysilając się to samo piwo. Zachwyceni są za to kolekcjonerzy etykiet. A żeby było śmieszniej - "Ursynowskie" uchodzi w ocenach za super piwo, a "Otwockie" - za cieńkusza i sikacza.
Reasumując: jak na mój gust, to z nowym piwem z danego browaru mamy do czynienia o wiele rzadziej, niż z nową marką. Moim skromnym zdaniem fajnie byłoby wprowadzić korekty tu i ówdzie. A może się tylko czepiam
Browarów w Polsce przybywa w tempie umiarkowanym, tych przemysłowych - w tempie mniej niż umiarkowanych, a marek piw - w tempie co najmniej dostatecznym. Mnożą się podmioty, firmujące swą nazwą różnej maści "piwa regionalne", gminy chcą mieć "własne piwo" a browary? Cóż, raczej dla każdego Bołtupajewa nad Sitwą dany browar nie będzie opracowywał nowej receptury tudzież modyfikował receptury istniejącej. Zamówi tylko nową etykietę, ewentualnie kapsel i towar pójdzie na półki.
I oto mamy takie "brewery-fiction": hipotetyczny browar z Warszawy warzy sobie lagerka, 5 % alkoholu, średnia krajowa. Jako, że mieści się na Mokotowie, zaczyna od marki "Mokotowskie Jasne". I gra. Ale oto zwiadują się inne dzielnice miasta stołecznego Warszawy, które też chcą mieć własne, "dzielnicowe" piwo. Browar zmienia więc etykiety i mamy "Praskie", "Wolskie", "Ursynowskie", "Mariensztackie" a w dalszej perspektywie "Otwockie", "Legionowskie" i "Nowodworskomazowieckie". Lista piw w browar.biz liczy już siedem pozycji, a browar "tłucze" nie wysilając się to samo piwo. Zachwyceni są za to kolekcjonerzy etykiet. A żeby było śmieszniej - "Ursynowskie" uchodzi w ocenach za super piwo, a "Otwockie" - za cieńkusza i sikacza.
Reasumując: jak na mój gust, to z nowym piwem z danego browaru mamy do czynienia o wiele rzadziej, niż z nową marką. Moim skromnym zdaniem fajnie byłoby wprowadzić korekty tu i ówdzie. A może się tylko czepiam

Comment