W Leclerc'u już jest, razem z Dzikim, Ordynarnym (tj. Ordynackim), skarby Roztocza czy jakoś tak, trzeba będzie skosztować czy to to co małe, czy gorsze, bo na lepsze bym nie liczył.
Klocki mi się układają w dramat w wielu aktach. To wobec tego brakuje koszernego (z tej wody, którą musiał gotować specjalnie dla swoich pracowników żydowski producent).
Cieszę się i dziękuję Bogu, że nie nadążam, bo już zaczynam mieć dość tego całego kraft'u, blaszkarzy, fałszywych browarów, nawały obcych stylów i całej tej, śmiesznej, żałosnej otoczki wokół "rewolucji (widziałeś Ty rewolucja, a?).
Comment