Dla forumowych wyjadaczy temat pewnie banalny i oczywisty. Dla osób mniej doświadczonych - takich jak ja - już niekoniecznie.
Otóż kolega przywiózł mi z Warszawy piwo Haust Red AIPA, zakupione 2.11 (tydzień po dostawie z browaru) w Rodzince Bis. Otworzyłem je dzisiaj i - choć nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z ewidentnie zepsutym piwem - piwo ma lekko kwaskowy posmak. Czuć mocną goryczkę, charakterystyczną dla tego stylu, ale gdzieś spod spodu przebija wyraźnie jakiś dziwny kwasek. Nie czułem tego nigdy w żadnym innym IPA/AIPA. Przypomina mi to w smaku wodę spod ogórków kiszonych (z takim lekkim "prądem") - odbija mi się też ogórkami/kapustą. Na moje pytanie o datę przydatności do spożycia, Haust odpowiedział (cytuję): "Nikt tego jeszcze nie sprawdził!" (sic!). Na etykiecie też brak jakichkolwiek informacji w tej kwestii (to już uważam za lekką przesadę, zważywszy, że piwo kosztowało 11 zł, czyli więcej od niektórych BrewDogów i Flying Dogów, nie mówiąc o Ataku Chmielu czy Rowing Jacku). I teraz nie wiem - czy to jest kwestia autosugestii, czy też rzeczywiście jest coś na rzeczy. Nie wiem też, w jakich warunkach piwo było przechowywane - ale upałów już przecież nie ma, ani słońca ostrego, żeby piwo mogło się zepsuć samo z siebie przez niecałe trzy tygodnie.
Stąd moje pytanie natury bardziej ogólnej: jak z dużą dozą prawdopodobieństwa ocenić czy dane piwo jest zepsute? Można mieć tu 100% pewności? Czy piwo np. zainfekowane na etapie produkcji smakuje inaczej niż to zepsute na skutek przeterminowania?
Otóż kolega przywiózł mi z Warszawy piwo Haust Red AIPA, zakupione 2.11 (tydzień po dostawie z browaru) w Rodzince Bis. Otworzyłem je dzisiaj i - choć nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z ewidentnie zepsutym piwem - piwo ma lekko kwaskowy posmak. Czuć mocną goryczkę, charakterystyczną dla tego stylu, ale gdzieś spod spodu przebija wyraźnie jakiś dziwny kwasek. Nie czułem tego nigdy w żadnym innym IPA/AIPA. Przypomina mi to w smaku wodę spod ogórków kiszonych (z takim lekkim "prądem") - odbija mi się też ogórkami/kapustą. Na moje pytanie o datę przydatności do spożycia, Haust odpowiedział (cytuję): "Nikt tego jeszcze nie sprawdził!" (sic!). Na etykiecie też brak jakichkolwiek informacji w tej kwestii (to już uważam za lekką przesadę, zważywszy, że piwo kosztowało 11 zł, czyli więcej od niektórych BrewDogów i Flying Dogów, nie mówiąc o Ataku Chmielu czy Rowing Jacku). I teraz nie wiem - czy to jest kwestia autosugestii, czy też rzeczywiście jest coś na rzeczy. Nie wiem też, w jakich warunkach piwo było przechowywane - ale upałów już przecież nie ma, ani słońca ostrego, żeby piwo mogło się zepsuć samo z siebie przez niecałe trzy tygodnie.
Stąd moje pytanie natury bardziej ogólnej: jak z dużą dozą prawdopodobieństwa ocenić czy dane piwo jest zepsute? Można mieć tu 100% pewności? Czy piwo np. zainfekowane na etapie produkcji smakuje inaczej niż to zepsute na skutek przeterminowania?
Comment