Aromat chmielu z czasem zanika, za to goryczka się układa. Piwa mocno chmielone na goryczkę (powiedzmy > 60 IBU) są moim zdaniem najlepsze po dwóch miesiącach. Oczywiście czym później spożywane tym mniej aromatu, ale trzeba iść na jakiś kompromis.
Dochodzi jeszcze jakość chmielu zza wielkiej wody. Czasem piwo wg jednej i tej samej receptury potrafi mieć zabójczy aromat, innym razem znikomy. Widocznie sępienie chmielu nie popłaca. Przy świeżym chmielu diacetyl by się schował i nie byłoby tematu. A tak mamy wielką wyprawę krzyżową i nikt już nie odważy się odważnie eksperymentować. Trochę szkoda. Kto warzy, ten wie, że piwo nie zawsze wychodzi takie jak w założeniu. Z drugiej strony rzadko wychodzi tak złe, by je od razu wylewać.
Dochodzi jeszcze jakość chmielu zza wielkiej wody. Czasem piwo wg jednej i tej samej receptury potrafi mieć zabójczy aromat, innym razem znikomy. Widocznie sępienie chmielu nie popłaca. Przy świeżym chmielu diacetyl by się schował i nie byłoby tematu. A tak mamy wielką wyprawę krzyżową i nikt już nie odważy się odważnie eksperymentować. Trochę szkoda. Kto warzy, ten wie, że piwo nie zawsze wychodzi takie jak w założeniu. Z drugiej strony rzadko wychodzi tak złe, by je od razu wylewać.
Comment