To na zasadzie kury, która przypomina nieco osła. Ponieważ wśród piw kontraktowców i rzemieślników każda wada bije w oczy (mają być to przecież piwa w najgorszym razie znakomite), więc zgodnie z bolszewicką nowomową wystarczy zmienić znaczenie słowa "wada" z błędu dyskwalifikującego na błąd nic nieznaczący. W ten prosty sposób znaczna obecność diacetylu w piwie, w którym być nie powinno, staje się niewiele znaczącą cechą, właściwie nie ma się czego czepiać, ot po prostu taki żarcik.
Sądzę, że w przypadku Kopyra jest to świadoma manipulacja, ale wiele osób całkiem nieświadomie przyzwoiło sobie ten sposób myślenia, stąd taka zajadłość wśród obrońców nieudanych piw.
Sądzę, że w przypadku Kopyra jest to świadoma manipulacja, ale wiele osób całkiem nieświadomie przyzwoiło sobie ten sposób myślenia, stąd taka zajadłość wśród obrońców nieudanych piw.
Comment