Tak czytam i śledzę opinie i komentarze o niejakim Simonie, nieznanym do tej pory człowieku z Walii, będącym blogerem piwnym, który swoją "karierę" zrobił zapewne tylko dzięki przychylnym opiniom piw Pinty i zapewne Kopyrowi.
Mam teraz wrażenie, że cała ta otoczka wokół Simona przypomina wizytę zwykłego białego człowieka w afrykańskiej zacofanej klasie gdzieś na prowincji, gdzie wizyta bwana kubwa to coś niebywałego, a sam bwana kubwa to nieomal bóg/guru bo dla biednej klasy i biednych czarnych dzieci przyniósł podarki w postaci kredek.
Tu Bwana Kubwa to Simon, a biedna czarna klasa to nasz piwny światek.
Tu, w naszym kraju nad Wisłą, nikomu nieznany Simon (no może poza Kopyrem), okazał się być nie tylko uznanym w świecie krytykiem/recenzentem, ba nawet piwowarem z wieloletnim stażem, że wszedł na piwne salony będąc nie tylko członkiem komisji ale też doczekał się swojego własnego piwa. Dlaczego wiele innych osób, zasłużonych bardziej dla naszego rodzimego rynku piwnego, nawet z blogosfery, bardziej znających się na piwie i warzeniu nie doczekało się takich wyróżnień?
Bo... Nie mają pleców Kopyra? Może dlatego, że nie są z Wielkiej Brytanii?
Wybiórczość zastanawiająca.
Cóż, czytając ten temat i wszystkie pozostałej posty, przyszedł mi do głowy świetny serial dokumentalny Discovery - "Idiota zagranicą". Gdzie sympatycznego gościa paru kolesi wysyła w różne zakątki świata, robiąc sobie z niego jaja w sytuacjach, które mu sami stwarzali i aranżowali.
Tak naprawdę, szkoda mi tego Simona ale to nie jego wina, ze jest kim jest, jest jaki jest, tylko tych, którzy próbują z niego zrobić kogoś, kim nie jest.
Mam teraz wrażenie, że cała ta otoczka wokół Simona przypomina wizytę zwykłego białego człowieka w afrykańskiej zacofanej klasie gdzieś na prowincji, gdzie wizyta bwana kubwa to coś niebywałego, a sam bwana kubwa to nieomal bóg/guru bo dla biednej klasy i biednych czarnych dzieci przyniósł podarki w postaci kredek.
Tu Bwana Kubwa to Simon, a biedna czarna klasa to nasz piwny światek.
Tu, w naszym kraju nad Wisłą, nikomu nieznany Simon (no może poza Kopyrem), okazał się być nie tylko uznanym w świecie krytykiem/recenzentem, ba nawet piwowarem z wieloletnim stażem, że wszedł na piwne salony będąc nie tylko członkiem komisji ale też doczekał się swojego własnego piwa. Dlaczego wiele innych osób, zasłużonych bardziej dla naszego rodzimego rynku piwnego, nawet z blogosfery, bardziej znających się na piwie i warzeniu nie doczekało się takich wyróżnień?
Bo... Nie mają pleców Kopyra? Może dlatego, że nie są z Wielkiej Brytanii?
Wybiórczość zastanawiająca.
Cóż, czytając ten temat i wszystkie pozostałej posty, przyszedł mi do głowy świetny serial dokumentalny Discovery - "Idiota zagranicą". Gdzie sympatycznego gościa paru kolesi wysyła w różne zakątki świata, robiąc sobie z niego jaja w sytuacjach, które mu sami stwarzali i aranżowali.
Tak naprawdę, szkoda mi tego Simona ale to nie jego wina, ze jest kim jest, jest jaki jest, tylko tych, którzy próbują z niego zrobić kogoś, kim nie jest.
Comment