Nikt hameryki nie odkrył, że kraftowe festiwale napędzane są premierami, i to już coraz bardziej dziwacznymi. Sądzę, że maleje grono chętnych dać się naciągać, a i to że jest ich coraz więcej powoduje, że liczebność odwiedzających maleje. Zwłaszcza na imprezach nowych i z małym potencjałem marketingowym. Najwyższy czas na przebudzenie...
Blogówka
Collapse
X
-
No to hura!!! Koniec tej rewolucji. Wreszcie może się doczekam prawdziwego normalnego słodowego piwa ciemnego pełnego. Albo karmelowego. A nie jakiegoś gorzkiego syfu tfuu, którym się wszyscy tak zachwycają na blogach.
No i żeby kosztowało do 3,00 zł/ 0,5 l rzecz jasnaZbieram podstawki piwne po 1 szt z każdego browaru powiązanego z Polską, oraz po 1 szt z każdego państwa świata.
Comment
-
-
Źle mnie zrozumiałeś. Chodzi mi o to, że festiwale nie są już taką gwarancją zwrotu kosztów uczestnictwa jak jeszcze niedawno. A już na pewno nie w jakiś dziwacznych miejscach i nastawione na piwnych geeków. Zauważ ile browarów, które pierwszy raz przyjeżdżają na Chmielaki znów tam wraca? Jasne to nie festiwal a festyn, ale niektórzy kupują po 3 stoiska, by więcej zarobić.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika e-prezes Wyświetlenie odpowiedziŹle mnie zrozumiałeś. Chodzi mi o to, że festiwale nie są już taką gwarancją zwrotu kosztów uczestnictwa jak jeszcze niedawno. A już na pewno nie w jakiś dziwacznych miejscach i nastawione na piwnych geeków. Zauważ ile browarów, które pierwszy raz przyjeżdżają na Chmielaki znów tam wraca? Jasne to nie festiwal a festyn, ale niektórzy kupują po 3 stoiska, by więcej zarobić.
"Co do goryczki, to jednak poziom akceptacji wzrasta wraz z kolejnymi wypitymi (prze)chmielonymi piwami. Właściwie zawsze gdy częstuję niewprawionych piwoszy jakimś IPA opinie są dwie: o jaki dziwny zapach i ALE GORZKIE. Często na twarzy pojawia się grymas niesmaku. Nietrudno znaleźć piwo, którego goryczka nie porusza wprawionego przełyku a nowicjuszy pokonuje i odrzuca."Zbieram podstawki piwne po 1 szt z każdego browaru powiązanego z Polską, oraz po 1 szt z każdego państwa świata.
Comment
-
-
Birgiki, amatorzy piwa, klasa średnia szukająca czegoś innego niż korpolager, nie pijący piwa, ale pijący wino, pijący tylko radlery, zwykły Kowalski czy Nowak, który po robocie do telewizorka trzaśnie żuberka czy Żywca, zwykły żulik pod sklepem, spijający od 7 rano Tatrę czy Harnasia niczym nektar bogów, wierzący w mity o żółci, czy przelewaniu piwa z puszek dco puszek i wstawiania na nich nie wiadomo po co kropek itp.
To wszystko było, jest i będzie.
Podczas mijającego łikendu widziałem wszystkich w kilku tylko miejscach. Każdy ma swój świat i swoje problemy. Cyrka cieplutkim moczem na piwną rewolucję. Ba nawet na nią nie leje, bo 99,99% ludzi o niej nie wie.
W sobotnie popołudnie na kameralnym rodzinnym grillku miałem przegląd różnych postaw co do piwa. Ci co pili piwo, pili Żubra, bo to podano. Kobiety i kierowcy radlery. Nie pijący mineralną i colę. Dzieci soczki PLAY.
Obrazek zwykłego, pospolitego zgrupowania ludzi z przeróżnych kręgów zarówno społecznych jak i zawodowych.
O dziwnych piwach, które miał tylko jeden dekiel (czyli ja) cokolwiek wiedziała tylko moja żona, ale to i tak były szczątkowe informacje, bo ona też ma wywalone co ja tam popijam. Wie tylko, że gorzkie, czasem czarne, czasem palone i ciężkie piwa. Ja strasznych stworów wtedy nie miałem. Angliki z Lidla, Kingpina czarną AIPA itp.
Jeden kolega, sam się spytał, co by mu polecić fajnego, bo już tych marketówek nie może pić, a pije ogólnie mało. Chciał coś jasnego, mało alkoholowego (!!!) i żeby różniło się smakiem od sika sklepowego. Coś tam mu wyjaśniłem, ale i tak zakończyłem, że musimy testować, sporą ilość piw, żeby dobrać takie typowo pod niego. Nie znam jego gustu i oczekiwań, zatem kiedyś coś mu tam podrzucę i sobie sam zdecyduje. Zainteresował się grodziskim, szczególnie jak wspomniałem, że ma grubo poniżej 3% i jest delikutaśmym piwkiem na upały i jego słabą głowę. Ciekawym jego reakcji jak spróbuje
Spróbował też red late z lidla, mówi szału nie ma, ale wypiłby na upale całe. Sam jednak powiedział, że w danej chwili wypiłby teraz prawie wszystko, bo był kierowcą, upał dość spory, to go suszyło przeokropnie.
Po Beerserkerze z Kingpina dyplomatycznie stwierdził "OSOBLIWE", a jego żona już konkretnie: "niedobre w chu..." Reakcje nie dziwią, bo piwo dość ekstremalne dla zwykłego "usera żubra". Dałem im, żeby nadal nie żyli w przekonaniu, że każde piwo smakuje tak samo, więc piją co jest pod ręką. A tu kolor, zapach, piana i smak, wszystko inne. No i strzał w pysk, po takim łyczku :]
Ogólnie większość twierdzi, że AIPY, które czasem im podsuwam to " pachną ładnie" lub "dziwnie, ale ciekawie", ale "są niedobre". Nie ma się co dziwić. Mnie sery pleśniowe też zbytnio nie smakują, a nie mam czasu ani kasy, żeby "wejść w te smaki"
Z innym znajomym przez dłuższą chwilę wymienialiśmy poglądy odnośnie kropek na puszkach. Chłopak wykształcony, ale żona jego kolegi z pracy, pracuje czy zna kogoś kto wylewa piwo z puszek do kadzi i dlatego są te kropki na puszkach.itp itd. A w Biedronce wszystkie puszkowe piwa mają kropki, bo sam sprawdzał. Przypadek? nie sondzę. Po kilkunastu argumentach, które średnio do niego docierały dałem sobie spokój .A jak zapytał ile kosztuje to "czarne coś" co piję, to też dał sobie spokój z rozmową. Koleś który za 9zł pije piwo zamiast Żubra, którego widział w ten dzień w promocji za 1,49zł, nie może być wiarygodnym i zrównoważonym dyskutantem :]
Nie brałem APA czy innych lepiej, ale z balansem nachmielonych lagerów, bo nie miałem zamiaru nikogo tam nawracać, a z takimi piwami, mogłoby pójść łatwiej. Ja chciałem tylko napić się piwa, a że takie miałem w lodówce to je sobie zabrałem. Oczywiście dekiel do kwadratu, zabrałem sobie też małą szklaneczkę 0,3l z jakiejś tam warki. Reszta piła z centrali żubra czy radlera, a ja sączyłem ciemne ze szkła. Bufonada na maxa :]
Dla jasności. Jednego żuberka wychyliłem. Z gwinta. Jako pierwszego na szybko, bo był chłodny i mokry. O dziwo jak dwa tygodnie temu jak piłem takiego w domu, ledwo wlałem w siebie 3/4 butelki, to tutaj był w miarę rześki jak na te 1,49-1,69zł
Opisałem się głupot, ale chciałem udowodnić, że amatorów dobrego piwa, czy tam beergeeków oraz "młodych japi", podążających za modą na dobre i "{rzemieślnicze slow food" faktycznie jest z rok una rok coraz więcej. No i dobrze, bo mają kasę i jest w czym wybierać, ale w skali kraju jest ich/nas znikoma ilość.
To wygląda identycznie jak stosunek wyprodukowanego piwa przez "Trzy korpo-kampanie-piwne" do całego wypuszczonego piwa przez tzw. rzemieślników w naszym kraju.
Kropelka w morzu i do dość droga kropelka i nie dla każdego. Szczególnie, że 99% pijących ma zakodowane, że piwo w sklepach zawsze kosztowało i kosztuje nadal te 2-3zł
Obecnie rewolucja to trwa ale na whisky czy whiskey. Wódka odchodzi ze średnich sfer na rzecz myszogonu z kolą. No i dobrze. Wina też popija się coraz więcej. Z tym, że flaszka łyżki czy wina za 50 czy 100zł zbytnio nie dziwią. Kultura powolutku wzrasta, ale piwo będzie chyba na ostatnim miejscu w tym przewrocie.
Co do festiwalów. Jest ich tak dużo, a tak mało się różnią między sobą, że mało komu już się chce jechać te 200-300km. Do tego zwykły KowalskoNowak nawet nie wie że takowe się właśnie odbywają. Są oczywiści wyjątki, ale są to duże imprezy w wielkich miastach.
Kończę, bo już sam nie wiem o czym piszę
pozdrawiam
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika dlugas Wyświetlenie odpowiedziObecnie rewolucja to trwa ale na whisky czy whiskey. Wódka odchodzi ze średnich sfer na rzecz myszogonu z kolą. No i dobrze.
A bardziej na temat:
I pomyśleć, że jeszcze niedawno obiektem drwin było piwo z sokiem.
Comment
-
-
Ja wiem, co się sprzedaje w piąteczek i czym te myszogony zalewają bo solo nikomu to nie smakuje.
Ale i tak trzeba przyznać, że obecnie zalewanie colą łyżki z Biedry czy Lidla (a ci bogatsi balantajsy i inne) jest jakby "ładniejszym piciem" niż popijanie wódki Fantą. Choć efekty są podobne tylko cenowo wychodzi inaczej :]
Mało wychodzę do ludzi ostatnio, ale bardzo rzadko spytam kogoś kto wali czystą z kielonka.
Łyżki, wódki kolorowe, wina, swoje nalewki itp.
Kultura picia zmienia się, choć kultura po piciu jest podobna jak ta 5-10 lat temu choć i tak o niebo lepsza niż 15-20 lat temu
Spora większość społeczeństwa nie zaprząta sobie głowy wgłębianiem się w temat każdej spożywki którą konsumują
Kawa, ser żółty, piwo, herbata kiełbasa czy schab z promocji itp.. Kupują jaki leży lub co tam aktualnie reklamują. Im smakuje. Skoro tak to po co przepłacać i sobie głowy zaprzątać jakimiś kawą wynalazkiem z Etiopii, 2 letnim serem, czy kiełbasą bez glutaminianu sodu
Żeby ogarnąć każdy dział i w każdym posiąść wiedzą, trzeba żyć z dwieście lat i mieć dwie rafinerie i kilka zakładów pogrzebowych, aby to wszystko kupić i spróbować.
Sam krzywię gębę nad Wojakiem, ale goude za 17zł/kg wpierdzielam, choć wiem, ile dobry ser powinien kosztować :]
Mam ogarnięcie w kilku działach spożywki: soki, mięsa, wędliny, kawa, herbata, piwo, słodycze, sery, pieczywo, ale wszystkiego bardzo dobrej jakości nie kupuję, bo brakuje dutków i czasu.
Dobra odchodzimy od tematu. trzeba poszukać jakiś linków :]
nawet coś tam się napatoczyło odnośnie
Fuck, mam brodę, okulary i dziary, plus kolarkę. Superhipster beergeek
Comment
-
-
Co do tego festiwalu w Łebie, to chyba wystawiający się tam przeczą sami sobie. Niby z jednej strony sami mówią, że są niszą nisz, i że piwa rzemieślnicze to nie temat dla każdego, ale z drugiej robią imprezę w miejscowości turystycznej, pełnej przypadkowych turystów, (chyba) w nadziei na to, że człowiek na wczasach otwiera szerzej portfel i da się łatwiej wydoić. No ale jak widać mało było chętnych na seteczkę piwa za kilka złotych. Może zrozumieją, że takie niszowe imprezy (czy to z piwem, czy z whisky, czy z winem) przyciągają masę ludzi tylko wtedy, gdy można napić się za darmo. Napić, nie degustować.Birofilia Trapistów poszukiwane - sprawdź co mam
http://mojedegustacje.blogspot.com/ - mój blog o alkoholach; ostatni wpis - Królewskie Porter
Piwny Janusz bez Teku
Comment
-
-
Że Janusz nie chce pić ipy/sripy z teku i całą tą rewolucję ma w dupie, a piwne świry stojące po półtora godziny do samego wejścia na teren jakiegoś piwnego festiwalu to już zdecydowanie zbyt mało??
Panie i panowie, korekta rynku nadchodzi nieubłaganie.„Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić”
"Pamiętaj, że piwo, które nawarzysz inni pić będą-nawarzone zatem winno być więcej niż dobre".
Nie jestem certyfikowanym sędzią PSPD.
Comment
-
-
Poza beer geekami i wyrobionymi piwoszami oraz rzeczonymi januszami jest jeszcze cała rzesza ludzi, których świadomie czy nie pomijacie. Nie łoją harnasi czy żubrów, ale też nie stać ich na drogie piwa. A 4-5 zł za Ciechany to już jest dla nich drogie piwo.Ostatnia zmiana dokonana przez e-prezes; 2015-08-17, 12:58.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika dlugas Wyświetlenie odpowiedziSpora większość społeczeństwa nie zaprząta sobie głowy wgłębianiem się w temat każdej spożywki którą konsumują
Kawa, ser żółty, piwo, herbata kiełbasa czy schab z promocji itp.. Kupują jaki leży lub co tam aktualnie reklamują. Im smakuje. Skoro tak to po co przepłacać i sobie głowy zaprzątać jakimiś kawą wynalazkiem z Etiopii, 2 letnim serem, czy kiełbasą bez glutaminianu sodu
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika e-prezes Wyświetlenie odpowiedziPoza beer geekami i wyrobionymi piwoszami oraz rzeczonymi januszami jest jeszcze cała rzesza ludzi, których świadomie czy nie pomijacie. Nie łoją harnasi czy żubrów, ale też nie stać ich na drogie piwa. A 4-5 zł za Ciechany to już jest dla nich drogie piwo.
klasa średnia szukająca czegoś innego niż korpolager, .......................zwykły Kowalski czy Nowak, który po robocie do telewizorka trzaśnie żuberka czy Żywca,
Szczególnie, że 99% pijących ma zakodowane, że piwo w sklepach zawsze kosztowało i kosztuje nadal te 2-3zł
ich jest najwięcej
Zwykły pijacz kasztelanożubra lub tatroharnasia oraz Ci od żywcolecha i Tyskoradlerów, które popija przed TV po robocie czy przy łikendzieOstatnia zmiana dokonana przez dlugas; 2015-08-17, 13:34.
Comment
-
-
Zmierzam do tego, że spora grupa konsumentów jest już znudzona tym co oferują im koncerny, nie weszła w marki premium i nadal szuka dobrego pilsa za 3 zł. Mówię to z perspektywy ludzi, których znam, a którzy nie wiedzą ile jest browarów w Polsce (a już w szczególności, że jest ich aż tyle), nie ekscytują się kolejnymi ipami, nie chodzą po knajpach, by wydać 6-7 zł za piwo z browaru restauracyjnego. I wciąż uparcie twierdzą, że Czesi robią najlepsze piwo, kupując przy tym koncernowe importy w najbliższym sklepie. Czy to są janusze?
Comment
-
-
Określenie " Janusz" z lekko zabawnego i ironicznego stało się męczącym i pejoratywnym hasłem.
Co zrobić, kiedyś sumiasto-wąsaty Andrzej, teraz Janusz co się ch.ja zna,a jutro ....
Największa liczba pijących piwo to właśnie Ci zwykli ludzie, którzy wypijają w domu po robocie żubra czy tatrę, na grilku czasem Żywczyka czy Lecha, a po koszeniu trawy Tyskie.
Menelstwo i beergeeki są na dwóch krańcach, w ilości maleńkiej. Gdzieś tam pomiędzy pałęta się grupa młodych ludzi 20-35 lat pijąca to co jest obecnie trendy (heńki, lechy, radlery, czasem paulanery czy grolsze) oraz Ci podpadający pod lekką hipsterkę pijący PINTĘ, AB czy Doktorów
Z tej największej grupy od "żubro tyskiego" można wyciąć kolejny niewielki kawałek i tam znajdziemy tych "czasami poszukujących czegoś innego niż to co oferują nasze koncerny". Łapią czasami Ciechany czy Kormorany w Tesco i testują. Uważają, że czeskie piwa są lepsze i zdrowsze niż nasze chemiczne siczki.
Z tego wyciętego kawałka "ciechanowo kormoranowych pijaczy" można wyodrębnić następne dwa podzbiory.
Kupujący regionalne oraz czeskie raz na jakiś czas przy okazji większych zakupów w markecie przy piątku lub z okazji dłuższego łikendu. Jednak barierą, do częstrzego picia jest cena 4-5zł
Oraz Ci systematycznie kupujący tylko regionalne, bo są zdrowsze, smaczniejsze, lepsze, itp. i ich na to stać. Kolejny etap to pinta i wpadnięcie w ipysripy.
Ja tak to widzę.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika e-prezes Wyświetlenie odpowiedziNikt hameryki nie odkrył, że kraftowe festiwale napędzane są premierami, i to już coraz bardziej dziwacznymi. Sądzę, że maleje grono chętnych dać się naciągać, a i to że jest ich coraz więcej powoduje, że liczebność odwiedzających maleje. Zwłaszcza na imprezach nowych i z małym potencjałem marketingowym. Najwyższy czas na przebudzenie...
a ja myślę troche inaczej....
jechać po 300-400km na festiwal żeby się napić powiedzmy 3-4 premier ? wole poczekac kilka/naście dni i mieć to piwo w multitapie czy butelke w sklepie...
a piwa niepremierowe ? nie musze jechac na festiwal skoro mam je pod ręką....
no i dodatkowo przepłacać na festiwalu... i stać w kolejce jak ....Ostatnia zmiana dokonana przez baroN1; 2015-08-17, 15:33.
Comment
-
Comment