Może nie było to aż tak bardzo dawno, ale wspominam wypady do Konina do mojej lepszej połówki. Specjalnie wybierałem wcześniejsze pociągi by przed spotkaniem wpaść na targowisko przy pks, napić się rzadko spotykanego w Poznaniu Bartka. Szczerze mówiąc to od tamtej pory w Koninie pod względem lanych piw jest chyba jeszcze gorzej niż przed tzw. rewolucją, Bartka nie ma ma, a i nowego nic nie przybyło z tego co się orientuję.
Jak to było przed piwną rewolucją
Collapse
X
-
A nie macie czasem tak, że tęsknicie za właśnie tymi czasami, kiedy odkrywaliście nowe smaki? Kiedy nie wiedzieliście, co to IPA, stout, lager, ale jak próbowaliście czegoś nowego, ciekawszego (chociaż dzisiaj skwitowalibyście to wzruszeniem ramion) to wprawiało Was w piwną ekstazę? Albo kiedy próbując hefe-weizena czy czegoś innego, "nietypowego", myśleliście "fajne, ale więcej niż jednego bym nie wypił"?
;(
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika e-prezes Wyświetlenie odpowiedziNa pewno tak, jak chodzi o lagery. Pod tym względem trafiał mi się rewelacyjny Rycerz z Gościszewa, ale i też browary średnie miały piwa na wyższym poziomie niż teraz.Browar domowy SKOTAR
Comment
-
-
W sumie nie temat na ten wątek, ale porter smakuje mi tak samo jaki kiedyś. Może dlatego, że jest w nim generalnie więcej "treści". W dość czystym pilsie zamiana części zasypu słodowego na surowce niesłodowe i enzymy oraz inne "polepszacze" musi odbić się na jakości produktu.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika WojciechT Wyświetlenie odpowiedziA nie macie czasem tak, że tęsknicie za właśnie tymi czasami, kiedy odkrywaliście nowe smaki? Kiedy nie wiedzieliście, co to IPA, stout, lager, ale jak próbowaliście czegoś nowego, ciekawszego (chociaż dzisiaj skwitowalibyście to wzruszeniem ramion) to wprawiało Was w piwną ekstazę? Albo kiedy próbując hefe-weizena czy czegoś innego, "nietypowego", myśleliście "fajne, ale więcej niż jednego bym nie wypił"?
;(
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika JAckson Wyświetlenie odpowiedziFajny temat
Ostatnio wspominaliśmy w knajpie stare dobre czasy
Każda wizyta poza Wrocławiem skutkowała poszukiwaniem lokalnych piw. No i widok pań sprzedających to piwo w jakimś obskurnym sklepiku dla żuli które brałem z uśmiechem na ustach (piwo, nie panie :P). Te próby wyjaśnień, że to najgorsze co mają.
Tak sie kupowało Gaba, Reginę, Janów
Teraz we Wrocławiu blisko domu mam kilka sklepów w których mam przekrój piw z całej praktycznie Polski.
[...]
Ogólna dostępność, w zasadzie zalew nowości piwnych (czy może chmielu), blogi oraz ogólny trend sprawił, że trochę mi odpuściło napalenie na piwo. Choć oczywiście piję sobie ale już bez namaszczenia. Nie używam teku choć mam, a i z butelki przy ognisku pociągnę czeskiego pilsa. Jestem wywrotowcem i walę kulturę piwną
Na pewno na plus jest brak palenia fajek w knajpie. A ile było narzekań ,że knajpy się pozawijają bo nikt nie będzie przychodził.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika JAckson Wyświetlenie odpowiedzi
Ogólna dostępność, w zasadzie zalew nowości piwnych (czy może chmielu), blogi oraz ogólny trend sprawił, że trochę mi odpuściło napalenie na piwo.Birofilia Trapistów poszukiwane - sprawdź co mam
http://mojedegustacje.blogspot.com/ - mój blog o alkoholach; ostatni wpis - Królewskie Porter
Piwny Janusz bez Teku
Comment
-
-
Tak to jest, ale zmiany pokoleniowe są nieuchronne, więc nie ma co komentować oczywistości.
Dla mnie też pierwsza "rewolucja" to przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. A właściwie początek ostatniej dekady wieku. W jednym z pobliskich sklepów pojawił się wtedy na dobry rok czy dwa lata zestaw, żeby nie przesadzić, około trzydziestu, czterdziestu piw z różnych stron Polski, piw, których się zupełnie nie znało. Piłem wtedy po raz pierwszy grodziskie, piwa z Krotoszyna, z browarów łódzkich ciekawą serią "z beczułkami" i tym podobne rzeczy, a nawet, przejściowo, już nieco później, ze Szczyrzyca. Czasem loteria, czasem rewelacja.
Paradoksalnie, wtedy podczas wędrówek było łatwiej o piwo na prowincji. Bo jeśli nie można było znaleźć jakiegoś piwa z lokalnego browaru, to za to Leżajsk, Żywiec, Okocim, czy Łomża były naprawdę bardzo, bardzo przyzwoitymi produktami.
Bez żadnych szumnych zapowiedzi, podpowiedzi i marketingu można było wybierać pośród lagerów, z których wiele smakowało jak klasyka.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika WojciechT Wyświetlenie odpowiedziA nie macie czasem tak, że tęsknicie za właśnie tymi czasami, kiedy odkrywaliście nowe smaki? Kiedy nie wiedzieliście, co to IPA, stout, lager, ale jak próbowaliście czegoś nowego, ciekawszego (chociaż dzisiaj skwitowalibyście to wzruszeniem ramion) to wprawiało Was w piwną ekstazę?
;(
Z tych czasów prowadził zapis co z ciekawszych trunków w ogóle wypiłem, tak więc można się pokusić o listę piw ówczesnych: Kaiser i Steffl, Kiper Mocny w bączkach, Luxus z browaru Romus, nieśmiertelne Faxe białe i czarne plus Scandia (wszystkie puszki 1litr), Grimbergen-praktycznie pierwsze piwo belgijskie dostępne w Rzeszowie, Tuborg, jedno z lepszych aromatyzowanych Wel Scotch, bywał już na półkach Guinness, Zipfer, prawdziwy Hevelius Kaper, genialny Nowy Zwierzyniec Pils, Mazur, Złoty Denar Namysłów, Zlaty Hrad, Kmicic, Bosman, wzór piw mocnych czyli Leżajsk Mocne, Colt 45 Brok, mam tu na liście Henninger Galaxy Frankfurt-już nie pamiętam co to, pierwowzór piw gruit'opodobnych i staroskandynawskich, Red Erik, Zagłoba, EB, prawdziwa Warka, naprawdę było w czym wybierać, w śp. Max'ie bywał Tennent's Strong, a później regularnie Palm. I wcale wtedy nie trzeba było witów-sritów, ani ajp-srajp. Co więcej, UE nie właziła na farby-jakbym wiedział co się święci, tobym kartonami brał biel ołowiową i chromówki, a piwo lane kosztowało parę złotych: rano albo po południu szło się w plener nad Zalew albo pod Zamek, a wieczorem z piwkami na ławkę na osiedlu czy poza. Pierwszy raz mnie spisali dopiero w lipcu 2003 roku, ale jeszcze nie mieli uprawnień dać mandat. Złote czasy.Last edited by Petitpierre; 2015-01-30, 11:27.Mały porterek-przyjaciel nerek
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Prusak Wyświetlenie odpowiedziParadoksalnie, wtedy podczas wędrówek było łatwiej o piwo na prowincji. Bo jeśli nie można było znaleźć jakiegoś piwa z lokalnego browaru, to za to Leżajsk, Żywiec, Okocim, czy Łomża były naprawdę bardzo, bardzo przyzwoitymi produktami.
Bez żadnych szumnych zapowiedzi, podpowiedzi i marketingu można było wybierać pośród lagerów, z których wiele smakowało jak klasyka.... a poza tym twierdzę, że SAB Miller winien zostać zniszczony.
Comment
-
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika tristan_tzara Wyświetlenie odpowiedziJa uznaję to za plus, za każdym razem lubię mieć co innego. Ale prawda że trudno pamiętać, wiec archiwizuje sobie wszystko co wypije, czy to graficznie na instagramie, czy na Untappd. Pomaga pamiętaćLotna ekspozytura browaru
Też Was kocham.
Comment
-
Comment