Gdy w gdyńskich Kandelabrach kontemplowałem dziś marność oferty piwnej tegoż lokalu (Amber, Ciechan, Obołoń, Fortuna, Guiness z beczki) podano mi piwo. Podniosłem szklankę ku światłu i nieprzejrzystość jego ukazała się. Koźlak pszeniczny po godzinach, jakkolwiek nazwiemy najnowszy wyrób Ambera, był bowiem mętny niczym piwo Ediego z tanka - nie to najgorsze, ale dużo nie brakowało. Ach, wspomnienia, wspomnienia!
Będąc młodym piwoszem szukałem piwa nietypowego i w jego poszukiwaniu udałem się do browaru na peryferiach. Edi! To wtedy był jeden z ciekawszych browarów z piwem, przy korzystnych wiatrach i łaskowości Losu, dobrym a wyjątkowym na skalę kraju. Mnie się trafiło piwo z tanka, które nie było gęstwą drożdżową ani nie miało wad oczywistych, dobra rzecz. Niestety, skusiłem się na aromatyzowane wypusty spod Wschowy i jedna z butelek wybuchła mi na lotnisku w Berlinie, dobrze że przed zdaniem bagażu. Rok Pański był wówczas 2009, może 2008.
A co Wam się przydarzyło zanim zaczęliście wybrzydzać na co gorsze IPY?
Będąc młodym piwoszem szukałem piwa nietypowego i w jego poszukiwaniu udałem się do browaru na peryferiach. Edi! To wtedy był jeden z ciekawszych browarów z piwem, przy korzystnych wiatrach i łaskowości Losu, dobrym a wyjątkowym na skalę kraju. Mnie się trafiło piwo z tanka, które nie było gęstwą drożdżową ani nie miało wad oczywistych, dobra rzecz. Niestety, skusiłem się na aromatyzowane wypusty spod Wschowy i jedna z butelek wybuchła mi na lotnisku w Berlinie, dobrze że przed zdaniem bagażu. Rok Pański był wówczas 2009, może 2008.
A co Wam się przydarzyło zanim zaczęliście wybrzydzać na co gorsze IPY?
Comment