Jak to było przed piwną rewolucją

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • metalsrem
    Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
    • 2008.09
    • 239

    #31
    Może nie było to aż tak bardzo dawno, ale wspominam wypady do Konina do mojej lepszej połówki. Specjalnie wybierałem wcześniejsze pociągi by przed spotkaniem wpaść na targowisko przy pks, napić się rzadko spotykanego w Poznaniu Bartka. Szczerze mówiąc to od tamtej pory w Koninie pod względem lanych piw jest chyba jeszcze gorzej niż przed tzw. rewolucją, Bartka nie ma ma, a i nowego nic nie przybyło z tego co się orientuję.
    Browar domowy SKOTAR

    Comment

    • WojciechT
      Major Piwnych Rewolucji
      • 2012.09
      • 2546

      #32
      A nie macie czasem tak, że tęsknicie za właśnie tymi czasami, kiedy odkrywaliście nowe smaki? Kiedy nie wiedzieliście, co to IPA, stout, lager, ale jak próbowaliście czegoś nowego, ciekawszego (chociaż dzisiaj skwitowalibyście to wzruszeniem ramion) to wprawiało Was w piwną ekstazę? Albo kiedy próbując hefe-weizena czy czegoś innego, "nietypowego", myśleliście "fajne, ale więcej niż jednego bym nie wypił"?



      ;(

      Comment

      • Krzysiu
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2001.02
        • 14936

        #33
        Plecak na stelażu: podstawowe wyposażenie piwosza - poszukiwacza pod koniec XX w.
        Attached Files

        Comment

        • e-prezes
          Generał Wszelkich Fermentacji
          🥛🥛🥛🥛🥛
          • 2002.05
          • 19260

          #34
          Na pewno tak, jak chodzi o lagery. Pod tym względem trafiał mi się rewelacyjny Rycerz z Gościszewa, ale i też browary średnie miały piwa na wyższym poziomie niż teraz.
          Last edited by e-prezes; 2015-01-29, 20:51.

          Comment

          • metalsrem
            Sierżant Pijalniowy Zaprawiacz
            • 2008.09
            • 239

            #35
            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika e-prezes Wyświetlenie odpowiedzi
            Na pewno tak, jak chodzi o lagery. Pod tym względem trafiał mi się rewelacyjny Rycerz z Gościszewa, ale i też browary średnie miały piwa na wyższym poziomie niż teraz.
            Ciekawe jest na ile był to wyższy poziom, a na ile zmieniały się nasze preferencje smakowe odnośnie piwa przez ten czas.
            Browar domowy SKOTAR

            Comment

            • e-prezes
              Generał Wszelkich Fermentacji
              🥛🥛🥛🥛🥛
              • 2002.05
              • 19260

              #36
              W sumie nie temat na ten wątek, ale porter smakuje mi tak samo jaki kiedyś. Może dlatego, że jest w nim generalnie więcej "treści". W dość czystym pilsie zamiana części zasypu słodowego na surowce niesłodowe i enzymy oraz inne "polepszacze" musi odbić się na jakości produktu.

              Comment

              • tristan_tzara
                Major Piwnych Rewolucji
                • 2007.12
                • 1038

                #37
                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika WojciechT Wyświetlenie odpowiedzi
                A nie macie czasem tak, że tęsknicie za właśnie tymi czasami, kiedy odkrywaliście nowe smaki? Kiedy nie wiedzieliście, co to IPA, stout, lager, ale jak próbowaliście czegoś nowego, ciekawszego (chociaż dzisiaj skwitowalibyście to wzruszeniem ramion) to wprawiało Was w piwną ekstazę? Albo kiedy próbując hefe-weizena czy czegoś innego, "nietypowego", myśleliście "fajne, ale więcej niż jednego bym nie wypił"?



                ;(
                Ee tam. Jest lepiej. I ciągle odkrywam nowe rzeczy, jestem też zdania że wiele w temacie piwa jest do odkrycia

                Comment

                • Pancernik
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  🥛🥛🥛🥛🥛
                  • 2005.09
                  • 9787

                  #38
                  Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika JAckson Wyświetlenie odpowiedzi
                  Fajny temat

                  Ostatnio wspominaliśmy w knajpie stare dobre czasy
                  Każda wizyta poza Wrocławiem skutkowała poszukiwaniem lokalnych piw. No i widok pań sprzedających to piwo w jakimś obskurnym sklepiku dla żuli które brałem z uśmiechem na ustach (piwo, nie panie :P). Te próby wyjaśnień, że to najgorsze co mają.
                  Tak sie kupowało Gaba, Reginę, Janów

                  Teraz we Wrocławiu blisko domu mam kilka sklepów w których mam przekrój piw z całej praktycznie Polski.

                  [...]

                  Ogólna dostępność, w zasadzie zalew nowości piwnych (czy może chmielu), blogi oraz ogólny trend sprawił, że trochę mi odpuściło napalenie na piwo. Choć oczywiście piję sobie ale już bez namaszczenia. Nie używam teku choć mam, a i z butelki przy ognisku pociągnę czeskiego pilsa. Jestem wywrotowcem i walę kulturę piwną


                  Na pewno na plus jest brak palenia fajek w knajpie. A ile było narzekań ,że knajpy się pozawijają bo nikt nie będzie przychodził.
                  Się wahałem. napisać coś w tym wątku, nie napisać. A tak - wystarczy zacytować Dżeksona . Dzięki!

                  Comment

                  • franekf
                    Kapitan Lagerowej Marynarki
                    • 2004.06
                    • 944

                    #39
                    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika JAckson Wyświetlenie odpowiedzi



                    Ogólna dostępność, w zasadzie zalew nowości piwnych (czy może chmielu), blogi oraz ogólny trend sprawił, że trochę mi odpuściło napalenie na piwo.
                    Teraz jarają się piwem ci, co w czasach forumowych dinozaurów jeszcze nie mieli dowodów osobistych
                    Birofilia Trapistów poszukiwane - sprawdź co mam
                    http://mojedegustacje.blogspot.com/ - mój blog o alkoholach; ostatni wpis - Królewskie Porter
                    Piwny Janusz bez Teku

                    Comment

                    • Prusak
                      Major Piwnych Rewolucji
                      🥛🥛🥛🥛🥛
                      • 2005.07
                      • 4465

                      #40
                      Tak to jest, ale zmiany pokoleniowe są nieuchronne, więc nie ma co komentować oczywistości.

                      Dla mnie też pierwsza "rewolucja" to przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. A właściwie początek ostatniej dekady wieku. W jednym z pobliskich sklepów pojawił się wtedy na dobry rok czy dwa lata zestaw, żeby nie przesadzić, około trzydziestu, czterdziestu piw z różnych stron Polski, piw, których się zupełnie nie znało. Piłem wtedy po raz pierwszy grodziskie, piwa z Krotoszyna, z browarów łódzkich ciekawą serią "z beczułkami" i tym podobne rzeczy, a nawet, przejściowo, już nieco później, ze Szczyrzyca. Czasem loteria, czasem rewelacja.

                      Paradoksalnie, wtedy podczas wędrówek było łatwiej o piwo na prowincji. Bo jeśli nie można było znaleźć jakiegoś piwa z lokalnego browaru, to za to Leżajsk, Żywiec, Okocim, czy Łomża były naprawdę bardzo, bardzo przyzwoitymi produktami.

                      Bez żadnych szumnych zapowiedzi, podpowiedzi i marketingu można było wybierać pośród lagerów, z których wiele smakowało jak klasyka.

                      Comment

                      • Petitpierre
                        Major Piwnych Rewolucji
                        🥛🥛🥛🥛
                        • 2014.01
                        • 2566

                        #41
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika WojciechT Wyświetlenie odpowiedzi
                        A nie macie czasem tak, że tęsknicie za właśnie tymi czasami, kiedy odkrywaliście nowe smaki? Kiedy nie wiedzieliście, co to IPA, stout, lager, ale jak próbowaliście czegoś nowego, ciekawszego (chociaż dzisiaj skwitowalibyście to wzruszeniem ramion) to wprawiało Was w piwną ekstazę?
                        ;(
                        Ja na ten przykład osobiście tęsknię, nie chodzi tutaj tylko o piwo. Jakoś to życie było bardziej przyjaźniejsze, oczywiście wybór piwa-"wracając do ad remu", jak to ktoś kiedyś dosadnie ujął, był ograniczony, ale poziom był wyższy-czyli koncerny coś tam miały, ale był wspaniały Kuntersztyn, były piwa z Dojlidy-Magnat i Porter, był wybór porterów w ogóle.

                        Z tych czasów prowadził zapis co z ciekawszych trunków w ogóle wypiłem, tak więc można się pokusić o listę piw ówczesnych: Kaiser i Steffl, Kiper Mocny w bączkach, Luxus z browaru Romus, nieśmiertelne Faxe białe i czarne plus Scandia (wszystkie puszki 1litr), Grimbergen-praktycznie pierwsze piwo belgijskie dostępne w Rzeszowie, Tuborg, jedno z lepszych aromatyzowanych Wel Scotch, bywał już na półkach Guinness, Zipfer, prawdziwy Hevelius Kaper, genialny Nowy Zwierzyniec Pils, Mazur, Złoty Denar Namysłów, Zlaty Hrad, Kmicic, Bosman, wzór piw mocnych czyli Leżajsk Mocne, Colt 45 Brok, mam tu na liście Henninger Galaxy Frankfurt-już nie pamiętam co to, pierwowzór piw gruit'opodobnych i staroskandynawskich, Red Erik, Zagłoba, EB, prawdziwa Warka, naprawdę było w czym wybierać, w śp. Max'ie bywał Tennent's Strong, a później regularnie Palm. I wcale wtedy nie trzeba było witów-sritów, ani ajp-srajp. Co więcej, UE nie właziła na farby-jakbym wiedział co się święci, tobym kartonami brał biel ołowiową i chromówki, a piwo lane kosztowało parę złotych: rano albo po południu szło się w plener nad Zalew albo pod Zamek, a wieczorem z piwkami na ławkę na osiedlu czy poza. Pierwszy raz mnie spisali dopiero w lipcu 2003 roku, ale jeszcze nie mieli uprawnień dać mandat. Złote czasy.
                        Last edited by Petitpierre; 2015-01-30, 11:27.
                        Mały porterek-przyjaciel nerek

                        Comment

                        • rohozecky
                          Major Piwnych Rewolucji
                          🍼🍼
                          • 2008.11
                          • 1839

                          #42
                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Prusak Wyświetlenie odpowiedzi
                          Paradoksalnie, wtedy podczas wędrówek było łatwiej o piwo na prowincji. Bo jeśli nie można było znaleźć jakiegoś piwa z lokalnego browaru, to za to Leżajsk, Żywiec, Okocim, czy Łomża były naprawdę bardzo, bardzo przyzwoitymi produktami.

                          Bez żadnych szumnych zapowiedzi, podpowiedzi i marketingu można było wybierać pośród lagerów, z których wiele smakowało jak klasyka.
                          Dokładnie, Nawet w małych miejscowościach były bary z lokalnym piwem, a jeżeli nawet nie lokalnym, to pardzo porządnym. Nawet Tyskie do 1998 miało charakterystyczny smak, podobny do Otakringera.
                          ... a poza tym twierdzę, że SAB Miller winien zostać zniszczony.

                          Comment

                          • JAckson
                            Pułkownik Chmielowy Ekspert
                            🍼🍼
                            • 2004.05
                            • 6123

                            #43
                            Tak sobie siedzę w knajpie i myślę, że teraz zmienia się piwo na jednym z nalewaków zanim wypijesz jedno piwo. A kiedyś to samo piwo było na kranie nawet parę lat w tej samej knajpie.
                            Fajnie , tylko nie pamiętam co piję ;-)
                            Last edited by JAckson; 2015-01-30, 22:04.
                            MM961
                            4:-)

                            Comment

                            • tristan_tzara
                              Major Piwnych Rewolucji
                              • 2007.12
                              • 1038

                              #44
                              Ja uznaję to za plus, za każdym razem lubię mieć co innego. Ale prawda że trudno pamiętać, wiec archiwizuje sobie wszystko co wypije, czy to graficznie na instagramie, czy na Untappd. Pomaga pamiętać

                              Comment

                              • zgroza
                                Major Piwnych Rewolucji
                                🍼
                                • 2008.03
                                • 3605

                                #45
                                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika tristan_tzara Wyświetlenie odpowiedzi
                                Ja uznaję to za plus, za każdym razem lubię mieć co innego. Ale prawda że trudno pamiętać, wiec archiwizuje sobie wszystko co wypije, czy to graficznie na instagramie, czy na Untappd. Pomaga pamiętać
                                Ty zaprzańcu! A dziennik piwny to co, zły?
                                Lotna ekspozytura browaru

                                Też Was kocham.

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X