W Bomi zaopatrywałem się na studiach, wybór był, że hoho, jak na te czasy. Najpierw szło się do Faridy na Solidarności-lepszego kebaba i prawdziwych sosów nie było, potem spacerkiem do Bomi bo np. Bear Beer-wypijane w drodze, ale były właśnie piwa i beligijskie, i prawdziwe austriackie (Eggenberg), i człowiek kasy nie żałował, np. wydać 30zł na parę oryginalnych angielskich, a tam takie specjały jak Marston's, vintage Suffolk Ale, etc; z polskich to triumf święcił Faustus, a później jechało się do Arkadii, tam do "Olimpu" na kolejny posiłek i lane coś dobrego, a na dole finisz w Bierhalle, koźlak na polu (21zł za litrę) do tego kiełbaski norymberskie to było to i nikomu nie potrzebne były multi-tapy z czapy, bo był Alt, było pszeniczne i jedzenie takie, że ze świecą szukać. W sklepie jakimś specjalistycznym braliśmy jeszcze nalewki, tudzież gorzałę i wracając na Karolkową, do lodówki Hacker-Pschorr, później Russian Standard, albo Vecornyj Arbat, zdarzała się też Gorzałka (sic!) Wielkopolska 42% plus z Kołaczkowa sprzedawana legalnie albo nawet i Toruńska za jakieś grosze w siódemkach, a późnym wieczorem do Pizzy Hut na dzban Żywca (na osobę, albo właściwie dwa dzbany,bo były promocje) i Super Supreme i można iść spać, żeby kibiców Legii na przystanku ranem spotkać
Czasy nieziemskie. Czasem wieczorem można było na Browarną, tam była Babooshka, jedzenie luks, zimny mors, i do tego Obołonie, oraz knajpa dla tych, wegetarianów, ale piwa mieli regionalne i 6zł maks.
![kwiatuszek](https://www.browar.biz/core/images/smilies/br/flower.gif)
Comment