Nie chce mi się rozwlekać tematu więc będzie szybko i konkretnie
W ostatnim czasie zaobserwowałem z punktu widzenia konsumenta niepokojące zdarzenia. Mam na myśli ceny piw browarów kontraktowych. Od początku nie były niskie ale w ostatnim czasie rzecz zaczyna być delikatnie mówiąc - irytująca.
Jakiś czas spytałem się na forum, dlaczego piwa Kingpina są tak wysoko pozycjonowane cenowo (od 8,60 do 9,60 za butelkę). Byłbym naiwny sądząc, ze ktokolwiek z browaru odpowie, moja intuicja nie zawiodła. Jednak w ostatnim czasie coraz więcej nowych kontraktowców sprzedaje swoje piwa w cenach powyżej 8 zł (np Solipiwko), a nawet 9 zł (Brodacz, widziałem dwa w sklepie, jedno 9,20, drugie chyba 9,60 czy 80). Z czego to wynika, czy ktoś mi to może wyłożyć prosto skąd takie ceny?
Sam sobie powiedziałem, koniec, wszystko ma swoje granice, w takich cenach, piw krajowych kupować nie będę. Jeśli spróbuję to tylko wtedy gdy otrzymam je od żony czy ojca ale im też mówię, nie kupować piw w takich cenach bo to już jest zdzierstwo i przesada, a i cena nie gwarantuje produktu najwyższej jakości.
Gdyby nie przypadek w ostatnim czasie jaki mnie spotkał to może w ogóle bym nie napisał tego postu ale...
Będąc ostatnio w miejscowości X, zakupiłem w sklepiku przy browarze m.in dwa piwa kontraktowców, jedno to była AIPA, drugie IIPA. Za oba zapłaciłem 8 zł czyli wychodzi po 4 zł za piwko. Skoro w tych 4 złotych jest zawarty zarobek browaru, kontraktowca i sklepu to kto zarabia pozostałe 100%, tylko hurtownia i sklep?
Widzę, że takie gatunki jak AIPA czy IIPA można kupić w normalnych cenach.
Widzę też że wyprodukowanie piwa na amerykańskich chmielach nie jest aż tak tragicznie drogie. Można tanio kupić amerykańca (i to świeżutkiego)? Można.
Wszyscy piszą o rewolucji piwnej....Jaka to ma być rewolucja? Rewolucja z zasady zmienia dotychczasowy ład usuwając to co było w zamian wprowadzając coś nowego. I ogólnie dostępnego dla wszystkich. Tu nic nie usunięto, jak były korporacje ze swoimi produktami tak są. Po prostu ktoś pomyślał i wstrzelił się z nowym produktem, którego na rynku brakowało, zapełniając dziurę i świetnie to wykorzystując na rozwinięcie swojego biznes planu. To nie jest rewolucja piwna tylko wykorzystanie niszy na rynku dla świetnego zarobku. Te produkty nie są dla wszystkich, są tylko dla tych, których na nie stać. Takie są cele rewolucji? Produkty dla najbogatszych, wybranych, dla elity? To tak jak otworzenie w Warszawie salonu Porsche, czy to była rewolucja motoryzacyjna w Polsce? Nie, dostarczenie produktu dla bardziej wymagających z grubym portfelem. Czy pojawienie się food trucków było rewolucją kulinarną? Też nie.
Tak samo jest z nowymi piwami na rynku, produkty nie dla wszystkich.
Za pierwszymi kontraktowcami/rzemieślnikami ruszyli inni.
Teraz co można zaobserwować, rosnącą liczbę rzemieślników, którzy próbują uszczknąć na stole kawałek z tego tortu, który szybko może nasycić, dać spodziewany zarobek.
Rewolucję robi się dla idei, tu nie ma miejsca na idee. To żadna rewolucja, to kapitalizm w czystej formie. Tu nie było żadnej piwnej rewolucji, tylko dostarczenie na rynek nowego produktu.
Jak widać, sporo osób dało się nabrać na tą pseudo-rewolucję, coś co normalnie powinno kosztować kilka złotych, przeciętny konsument nabywa za prawie 100% drożej...
W ostatnim czasie zaobserwowałem z punktu widzenia konsumenta niepokojące zdarzenia. Mam na myśli ceny piw browarów kontraktowych. Od początku nie były niskie ale w ostatnim czasie rzecz zaczyna być delikatnie mówiąc - irytująca.
Jakiś czas spytałem się na forum, dlaczego piwa Kingpina są tak wysoko pozycjonowane cenowo (od 8,60 do 9,60 za butelkę). Byłbym naiwny sądząc, ze ktokolwiek z browaru odpowie, moja intuicja nie zawiodła. Jednak w ostatnim czasie coraz więcej nowych kontraktowców sprzedaje swoje piwa w cenach powyżej 8 zł (np Solipiwko), a nawet 9 zł (Brodacz, widziałem dwa w sklepie, jedno 9,20, drugie chyba 9,60 czy 80). Z czego to wynika, czy ktoś mi to może wyłożyć prosto skąd takie ceny?
Sam sobie powiedziałem, koniec, wszystko ma swoje granice, w takich cenach, piw krajowych kupować nie będę. Jeśli spróbuję to tylko wtedy gdy otrzymam je od żony czy ojca ale im też mówię, nie kupować piw w takich cenach bo to już jest zdzierstwo i przesada, a i cena nie gwarantuje produktu najwyższej jakości.
Gdyby nie przypadek w ostatnim czasie jaki mnie spotkał to może w ogóle bym nie napisał tego postu ale...
Będąc ostatnio w miejscowości X, zakupiłem w sklepiku przy browarze m.in dwa piwa kontraktowców, jedno to była AIPA, drugie IIPA. Za oba zapłaciłem 8 zł czyli wychodzi po 4 zł za piwko. Skoro w tych 4 złotych jest zawarty zarobek browaru, kontraktowca i sklepu to kto zarabia pozostałe 100%, tylko hurtownia i sklep?
Widzę, że takie gatunki jak AIPA czy IIPA można kupić w normalnych cenach.
Widzę też że wyprodukowanie piwa na amerykańskich chmielach nie jest aż tak tragicznie drogie. Można tanio kupić amerykańca (i to świeżutkiego)? Można.
Wszyscy piszą o rewolucji piwnej....Jaka to ma być rewolucja? Rewolucja z zasady zmienia dotychczasowy ład usuwając to co było w zamian wprowadzając coś nowego. I ogólnie dostępnego dla wszystkich. Tu nic nie usunięto, jak były korporacje ze swoimi produktami tak są. Po prostu ktoś pomyślał i wstrzelił się z nowym produktem, którego na rynku brakowało, zapełniając dziurę i świetnie to wykorzystując na rozwinięcie swojego biznes planu. To nie jest rewolucja piwna tylko wykorzystanie niszy na rynku dla świetnego zarobku. Te produkty nie są dla wszystkich, są tylko dla tych, których na nie stać. Takie są cele rewolucji? Produkty dla najbogatszych, wybranych, dla elity? To tak jak otworzenie w Warszawie salonu Porsche, czy to była rewolucja motoryzacyjna w Polsce? Nie, dostarczenie produktu dla bardziej wymagających z grubym portfelem. Czy pojawienie się food trucków było rewolucją kulinarną? Też nie.
Tak samo jest z nowymi piwami na rynku, produkty nie dla wszystkich.
Za pierwszymi kontraktowcami/rzemieślnikami ruszyli inni.
Teraz co można zaobserwować, rosnącą liczbę rzemieślników, którzy próbują uszczknąć na stole kawałek z tego tortu, który szybko może nasycić, dać spodziewany zarobek.
Rewolucję robi się dla idei, tu nie ma miejsca na idee. To żadna rewolucja, to kapitalizm w czystej formie. Tu nie było żadnej piwnej rewolucji, tylko dostarczenie na rynek nowego produktu.
Jak widać, sporo osób dało się nabrać na tą pseudo-rewolucję, coś co normalnie powinno kosztować kilka złotych, przeciętny konsument nabywa za prawie 100% drożej...
Comment