Tak jest. Z tym że ja się nie odnoszę do sensownych wypowiedzi, które Pan prezentujesz, tylko do tych, którzy wylewają tutaj żal i wrzucają wszystkich kontraktowców do jednego worka pazernych leniuchów, czasami życząc im bankructwa. Być może rzeczywiście odpowiedniego tego nie zaakcentowałem.
Przechodząc do meritum. Chciałbym żeby piwa kontraktowe były tańsze. Jak każdy. Z oczywistego względu, wydawałbym mnie pieniędzy. 11 lutego założyłem dziennik piwny. Wydałem od tego czasu 480 zł na piwo. Dużo. Jednak kurde - piwo to jest towar luksusowy. Nie jest potrzebny do przeżycia, to nie woda, chleb czy żywność dla dziecka, a jedynie przyjemność. Dlatego narzekanie na cenę nie ma sensu i podstaw. Tym bardziej, że - na miłość boską - te ceny wcale nie są wysokie. 7-8 zł za pół litra trunku alkoholowego wysokiej jakości (mówcie co chcecie, ale większość naszych kontraktów to solidne piwa) to dużo? Skąd ten pomysł? To ponad połowa mniej niż cena czystej, lichego wina, nie mówiąc o innych napojach z prądem. Paczka fajek kosztuje 14 zł... Rozumiem, że jesteśmy wszyscy wychowani w świecie piw po 2 zł, ale to nie jest żaden przyznany nam odgórnie przywilej, że akurat piwo ma być tanie. Zresztą, każdy ma prawo i możliwość w każdej chwili do tego świata wrócić. Jaki problem, po co się żalić?
Inna sprawa. Posyłanie do sklepów piw ewidentnie zepsutych. To jest skandal i my, konsumenci piwa, powinniśmy to piętnować z całą mocą, bo to jest oszustwo w biały dzień. Mnie taka sytuacja zdarzyła się raz. Był to Black Rob z Twigga. Wtedy po prostu wylałem i postawiłem ładną butelkę na półce, ale dziś może zareagowałbym inaczej. Być może poszedłbym z reklamacją do sklepu. Nie wiem. Niemniej od tego czasu ani jednego piwa z Twigga nie kupiłem. I to jest jedyna sensowna kara, jaką konsument może nałożyć na nieuczciwego producenta.
Przechodząc do meritum. Chciałbym żeby piwa kontraktowe były tańsze. Jak każdy. Z oczywistego względu, wydawałbym mnie pieniędzy. 11 lutego założyłem dziennik piwny. Wydałem od tego czasu 480 zł na piwo. Dużo. Jednak kurde - piwo to jest towar luksusowy. Nie jest potrzebny do przeżycia, to nie woda, chleb czy żywność dla dziecka, a jedynie przyjemność. Dlatego narzekanie na cenę nie ma sensu i podstaw. Tym bardziej, że - na miłość boską - te ceny wcale nie są wysokie. 7-8 zł za pół litra trunku alkoholowego wysokiej jakości (mówcie co chcecie, ale większość naszych kontraktów to solidne piwa) to dużo? Skąd ten pomysł? To ponad połowa mniej niż cena czystej, lichego wina, nie mówiąc o innych napojach z prądem. Paczka fajek kosztuje 14 zł... Rozumiem, że jesteśmy wszyscy wychowani w świecie piw po 2 zł, ale to nie jest żaden przyznany nam odgórnie przywilej, że akurat piwo ma być tanie. Zresztą, każdy ma prawo i możliwość w każdej chwili do tego świata wrócić. Jaki problem, po co się żalić?
Inna sprawa. Posyłanie do sklepów piw ewidentnie zepsutych. To jest skandal i my, konsumenci piwa, powinniśmy to piętnować z całą mocą, bo to jest oszustwo w biały dzień. Mnie taka sytuacja zdarzyła się raz. Był to Black Rob z Twigga. Wtedy po prostu wylałem i postawiłem ładną butelkę na półce, ale dziś może zareagowałbym inaczej. Być może poszedłbym z reklamacją do sklepu. Nie wiem. Niemniej od tego czasu ani jednego piwa z Twigga nie kupiłem. I to jest jedyna sensowna kara, jaką konsument może nałożyć na nieuczciwego producenta.
Comment