Ostatnio mam coraz większy problem z warszawskimi wielokranami (niektórymi, bo nie odwiedzam regularnie wszystkich). Na większość piwnych wyjść na miasto ze znajomymi staram się wybierać wielokrany, aby samemu napić się dobrego piwa, oraz aby wśród znajomych pokazać piwne możliwości i zmiany. Jednakże nawet znajomi, którzy lubią próbować nowe smaki po 1-3 piwach (jedni szybciej inni później) mają czasem ochotę napić się klasycznego jasnego pilsa lub lagera... i robi się problem, bo takowego najczęściej na kranie nie dostaną. A z butelki w knajpie nikt pić piwa nie chce. Stwarza to problem, gdyż znajomi wcale do takiego lokalu wracać nie chcą. Zwłaszcza jeśli w poprzednich wypitych 1-3 piwach natknęli się na coś co nie do końca im smakowało (tym bardziej przy odpowiednich cenach ale nie o tym mowa).
Pogoń za nowościami oraz "dziwnymi piwami' (której samej w sobie nie chce krytykować ani wracać to czasów przed-pintowych), sprawia, że nawet przy kilkunastu kranach nie ma zwykłego piwa. Nawet przykładowe ciemne nie będzie stoutem, schwarzbierem czy tmavym tylko zawsze coś wędzonego, z kawą, ostrygą, owsianego itp. Wiele osób nie nadąża smakiem za zmianami na naszym rynku.
Chciałbym mieć pewność, że spotykając się z większą grupą znajomych każdy będzie miał co dla siebie wybrać w wielokranie ale jest to coraz bardziej problematyczne. Czy w innych wielokranach i miastach też tak jest?
Pogoń za nowościami oraz "dziwnymi piwami' (której samej w sobie nie chce krytykować ani wracać to czasów przed-pintowych), sprawia, że nawet przy kilkunastu kranach nie ma zwykłego piwa. Nawet przykładowe ciemne nie będzie stoutem, schwarzbierem czy tmavym tylko zawsze coś wędzonego, z kawą, ostrygą, owsianego itp. Wiele osób nie nadąża smakiem za zmianami na naszym rynku.
Chciałbym mieć pewność, że spotykając się z większą grupą znajomych każdy będzie miał co dla siebie wybrać w wielokranie ale jest to coraz bardziej problematyczne. Czy w innych wielokranach i miastach też tak jest?
Comment