Czy jeśli zrobię sobie kiepskiego lub co najwyżej przeciętnego RIS-a i wsadzę go do beczki, to od razu będzie to „sztos”? Mam nieodparte wrażenie, że teraz każdy będzie chciał wypuścić „sztosa”, nawet świeżo upieczony debiutant, który póki co uwarzył jedynie APA i AIPA. Zrobią RIS-a (nieważne, że z dolnej półki jakościowej), chwilę podleżakują, wymyślą ekskluzywną etykietę, lak i kartonik – od razu piwo ma zasługiwać na bycie „sztosem” i tym samym wielką cenę?
Jeśli mamy mówić o „sztosie”, to przede wszystkim musi być to naprawdę dobre piwo, a teraz mam wrażenie liczy się nakręcanie „hajpu” przed premierą i odpowiedni marketing, mający wytworzyć otoczkę produktu wyjątkowego i trudno dostępnego.
Pinta stworzyła rewelacyjny i moim zdaniem nowatorski Kwas Theta – piwo przeszło bez specjalne wielkiego echa, w sklepach stało, na kranach też długo nie schodziło. Pinta też wymroziła i co? Sprzedaje po normalnej cenie. To, że coś jest długo leżakowane, BA lub wymrażane ma od razu świadczyć o tym, że jest to wyjątkowe piwo z najwyższej półki?
Jeśli mamy mówić o „sztosie”, to przede wszystkim musi być to naprawdę dobre piwo, a teraz mam wrażenie liczy się nakręcanie „hajpu” przed premierą i odpowiedni marketing, mający wytworzyć otoczkę produktu wyjątkowego i trudno dostępnego.
Pinta stworzyła rewelacyjny i moim zdaniem nowatorski Kwas Theta – piwo przeszło bez specjalne wielkiego echa, w sklepach stało, na kranach też długo nie schodziło. Pinta też wymroziła i co? Sprzedaje po normalnej cenie. To, że coś jest długo leżakowane, BA lub wymrażane ma od razu świadczyć o tym, że jest to wyjątkowe piwo z najwyższej półki?
Comment