Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Browarzyciel
Tak naprawdę, to mikro browar nie zajmuje b. dużo powierzchni. Nawet jeżeli produkcja wynosi 31.000 hl/rok, to ustawienie wszystkich tanków (do max. 20 szt.) i urządzeń, plus pomieszczenie dodatkowe, powinny zająć maksymalnie 500 m2, czyli pozostaje następne 500 m2 na podjazdy i przestrzenie wokół budynku.
(...)
Chodzi mi o to jak za 200 tysięcy chcesz postawić te 500 m2 budynków? Chyba, że masz na myśli jakieś namioty, albo kartony po telewizorach.
Piszę to bez złośliwości. Za 200 tysięcy, to pod Warszawą postawisz co najwyżej 200 m2 stanu surowego przykrytego dachem.
Chyba, że zgubiłeś jedno zero. Wtedy się zgodzę.
Chodzi mi o to jak za 200 tysięcy chcesz postawić te 500 m2 budynków? Chyba, że masz na myśli jakieś namioty, albo kartony po telewizorach.
Piszę to bez złośliwości. Za 200 tysięcy, to pod Warszawą postawisz co najwyżej 200 m2 stanu surowego przykrytego dachem.
Chyba, że zgubiłeś jedno zero. Wtedy się zgodzę.
Zakładam, że nie buduję domu mieszkalnego w wysokim standardzie (ten już zbudowałem), ale zakład produkcyjny. Jest sporo tanich materiałów i technologii, w której można wykonać całkiem niedrogi budynek. Oczywiście można wszystko zrobić w cegle klinkierowej i dachówce ceramicznej, tylko ... po co? Tak zasadniczo to lokalizacja nie ma dużego znaczenia na koszt samego budynku (ok, w Wawie trochę droższa robocizna, transport, etc.) ale kluczową sprawą jest technologia. Gdzieś w sieci widziałem duży browar w hali zrobionej jak magazyn, czyli metalowa konstrukcja, metalowe izolowane ściany... i już mamy Z resztą to wszystko szczegół, bo przy koszcie całości stówka w tą, czy tamtą stronę nie robi różnicy. Gdybym dodał jedno zero do tego po prędce wykalkulowanego budżetu, to za dwie bańki można byłoby naprawdę poszaleć
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Browarzyciel
Zakładam, że nie buduję domu mieszkalnego w wysokim standardzie (ten już zbudowałem), ale zakład produkcyjny. Jest sporo tanich materiałów i technologii, w której można wykonać całkiem niedrogi budynek. Oczywiście można wszystko zrobić w cegle klinkierowej i dachówce ceramicznej, tylko ... po co? Tak zasadniczo to lokalizacja nie ma dużego znaczenia na koszt samego budynku (ok, w Wawie trochę droższa robocizna, transport, etc.) ale kluczową sprawą jest technologia. Gdzieś w sieci widziałem duży browar w hali zrobionej jak magazyn, czyli metalowa konstrukcja, metalowe izolowane ściany... i już mamy Z resztą to wszystko szczegół, bo przy koszcie całości stówka w tą, czy tamtą stronę nie robi różnicy. Gdybym dodał jedno zero do tego po prędce wykalkulowanego budżetu, to za dwie bańki można byłoby naprawdę poszaleć
Pozdrawiam
Raf.
Lokalizacja ma niewielkie znaczenie co do cen materiałów ale spore co do cen robocizny ( nawet 50%). z drugiej strony w miejscach gdzie masz tańszą robocizne masz też mniejszą siłe nabywczą przyszłego klijenta.
Stali unikaj bo ceny obecnie szybują a nie zanosi się na poprawę. Najlepiej stosować typowe elementy żelbetowe i uzupełniać np gazobetonem. Problemem są wszelkiego typu HACAP'y ale jeżeli nie zamieżasz eksportować piwka to można je narazie pominąć, nasz SANEPID też potrafi być dokuczliwy.
Problemem są wszelkiego typu HACAP'y ale jeżeli nie zamieżasz eksportować piwka to można je narazie pominąć, nasz SANEPID też potrafi być dokuczliwy.
Na jakiej podstawie to twierdzisz?
Prawdą jest, że nie ma określonego horyzontu na wdrożenie HACCP, ale też każdy musi wdrażać . Prawdą jest też, że taka sytuacja jest w całej UE. Problem jednak polega na tym, że demonizowany HACCP to jest tak naprawdę uciążliwa biurokracja, przy obowiązującej już u nas Dobrej Praktyce Higienicznej (GHP) i Dobrej Praktyce Produkcyjnej (GMP). Te obowiązują wszystkich od dnia 1 maja 2005 r, czyli od przystąpienia do UE. To w powyższych zawierają się wszystkie cuda-wianki typu niemożność krzyżowania się dróg czystych i brudnych czy sławetne już zapisywanie ile razy kto umył ręce. Cały problem z powyższymi polega na tym, że 80% przedsiębiorstw nie jest w stanie spełnić wszystkich zaleceń GMP i GHP, no i to sprawia, że SANEPID przymyka częściowo oko, bo nie mogą zamknąć 80% zakładów produkcyjnych czy handlowych. To jest trochę tak, że spora część z tych zaleceń ma sens, jednakże równie wielka jest kompletnie idiotyczna. I teraz SANEPID sam nie wie jak to ugryźć, więc stara sie robić tylko tyle, żeby im nikt nie zarzucił, że nic nie robią. Gdyby zacząć bardzo restrykcyjnie podchodzić do GMP i GHP to mogłaby być masakra na rynku, dla pocieszenia powiem, ze z tego co czytałem na zachodzie UE wcale nie wygląda to dużo lepiej.
Najprościej stosować GMP i GHP przez korzystanie z chemicznie przetworzonych i wyjałowionych substancji, które później na talerzu, a najlepiej na jednorazowej wyjętej ze sterylnego opakowania "zastawie" stanie się jedzeniem. Podobnie z piwem, podejrzewam, że najszybciej wymogi GHP i GMP spełnią KP, GŻ - jak już zamknie Browar Zamkowy (taki czarny humor, ale jakby zaczęli ostro do tego podchodzić, to tak by to się skończyło)) i CP.
Zgadzam się z Kopyrem. Trzeba się oprzeć na dobrej Dobrej Praktyce Higienicznej (GHP) i Dobrej Praktyce Produkcyjnej (GMP). Proszę wziąść pod uwagę, że "praktyki" owe nie mają aż tak wiele wspólnego z cechami organoleptycznymi produktu, gdyż chodzi tu o bezpieczeństwo produktu i tym samym klienta.
Ja w swojej praktyce obecnie małego browarku mam opisane sposoby postępowania podczas czyszczenia urządzeń i postepowania podczas czynności produkcyjnych. Jest to prosty sposób, zeby ludzie nie zapomieli czynności i sposobu ich wykonywania. Zawsze taki człowiek może "rzucić okiem" do instrukcji i sobie przypomnieć to i owo.
Jesteś zainteresowany browarem restauracyjnym napisz do mnie. Znam to od podszewki. www.twojmalybrowar.pl
Na zachodzie a konkretnie w NL mają głęboko gdzieś jakieś zasady higieny. Przykład: broutje harring czyli sledź w bułce taki ichni fastfood. Gość palcami wkłada ogórka do bułki a potem kasuje pieniądze. No ale zachód to podobno wyższa cywilizacja
Milicki Browar Rynkowy Grupa STYRIAN
(1+sqrt5)/2
"Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
"Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson No Hops, no Glory :)
Na zachodzie a konkretnie w NL mają głęboko gdzieś jakieś zasady higieny. Przykład: broutje harring czyli sledź w bułce taki ichni fastfood. Gość palcami wkłada ogórka do bułki a potem kasuje pieniądze. No ale zachód to podobno wyższa cywilizacja
Nie chciałbym zachorować po takim fastfoodzie.
Jesteś zainteresowany browarem restauracyjnym napisz do mnie. Znam to od podszewki. www.twojmalybrowar.pl
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysztof
Nie chciałbym zachorować po takim fastfoodzie.
Jeszcze jedna uwaga co by nie zasmiecać wątku. Znajoma, ktora pracowała w Polsce w Sanepidzie, zwróciła uwagę takiemu jednemu sprzedawcy (dość nerwowo), że źle robi. Gość był bardzo zdziwiony o co jej chodzi posądzając prawie, że jest wariatką.
Bruksela karze nam stosować jakieś przepisy dotyczące higieny, jednocześnie przymykając oczy na swoich obywateli.
Milicki Browar Rynkowy Grupa STYRIAN
(1+sqrt5)/2
"Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
"Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson No Hops, no Glory :)
Jeszcze jedna uwaga co by nie zasmiecać wątku. Znajoma, ktora pracowała w Polsce w Sanepidzie, zwróciła uwagę takiemu jednemu sprzedawcy (dość nerwowo), że źle robi. Gość był bardzo zdziwiony o co jej chodzi posądzając prawie, że jest wariatką.
Bruksela karze nam stosować jakieś przepisy dotyczące higieny, jednocześnie przymykając oczy na swoich obywateli.
I niech karze.
Zadaję sobie pytanie: czy chciałbym zjeść coś podane ręką, która przed chwilą podała komuś pieniądze? Moja odpowiedź brzmi nie.
HACCP było znane przed wejściem do uni więc nie ma co demonizować. Ja dbam o czystość w browarze jak umiem. Inni ludzie mogą być nieświadomi zagrożeń i tu widzę duże niebezpieczeństwo. Sam widziałem kilka browarów w Niemczech, które nie przeszłyby pierwszej kontroli Sanepidu z Polski. Ale co kraj to obyczaj. A zdrowie klientów jest bardzo ważne i nie ma co przed tym uciekać lecz pracować żeby było lepiej.
Jesteś zainteresowany browarem restauracyjnym napisz do mnie. Znam to od podszewki. www.twojmalybrowar.pl
Tak wszystko fajnie, tylko jeśli to naprawdę dotyczy rzeczy, które mają wpływ na bezpieczeństwo żywności czyli np. używanie osobnych desek do krojenia dla mięsa i warzyw jak najbardziej, ale zapisywanie ile razy kto umył ręce - bezsens. Z drugiej strony odzielenie odpadków, od żywnosci gotowej jak najbardziej słuszne, ale już korba z krzyżowaniem się dróg "brudnych" i "czystych" w świetle tego co robi się np. w szpitalach itd. jest po prostu bezsensu.
Dochodzi do takich sytuacji, że w lokalu nie może być jedzenie podawane na talerzach, bo lokal ma zmywarkę, ale nie ma wypażarki. Oficjalnie więc moze podawać na jednorazowych talerzach plastikowych lub kartonowych. To ja się pytam gdzie tu jest logika.
Albo dostawa w sklepie - wg GHP przy KAŻDEJ dostawie powinien być sporządzony protokół dotyczący tego jakim samochodem dostarczono towar, czy towar był czysty, czy samochód był czysty, czy kierowca miał czysty fartuch, jaka była temperatura na samochodzie itd. itp. Wg przepisów dla każdej dostawy powinno się zrobić taki protokół, i to wszystko jeszcze przechowywać ileś czasu. Dla mnie to jest kretynizm.
Tak wszystko fajnie, tylko jeśli to naprawdę dotyczy rzeczy, które mają wpływ na bezpieczeństwo żywności czyli np. używanie osobnych desek do krojenia dla mięsa i warzyw jak najbardziej, ale zapisywanie ile razy kto umył ręce - bezsens. Z drugiej strony odzielenie odpadków, od żywnosci gotowej jak najbardziej słuszne, ale już korba z krzyżowaniem się dróg "brudnych" i "czystych" w świetle tego co robi się np. w szpitalach itd. jest po prostu bezsensu.
Dochodzi do takich sytuacji, że w lokalu nie może być jedzenie podawane na talerzach, bo lokal ma zmywarkę, ale nie ma wypażarki. Oficjalnie więc moze podawać na jednorazowych talerzach plastikowych lub kartonowych. To ja się pytam gdzie tu jest logika.
Albo dostawa w sklepie - wg GHP przy KAŻDEJ dostawie powinien być sporządzony protokół dotyczący tego jakim samochodem dostarczono towar, czy towar był czysty, czy samochód był czysty, czy kierowca miał czysty fartuch, jaka była temperatura na samochodzie itd. itp. Wg przepisów dla każdej dostawy powinno się zrobić taki protokół, i to wszystko jeszcze przechowywać ileś czasu. Dla mnie to jest kretynizm.
Załóżmy sytuację: przyjeżdża samochód chłodniczy z żywnością w lipcu ale z wyłaczonym chłodzeniem a na zewnątrz 30 C. Kierowca sobie chciał zaoszczędzić paliwa. Odbiorca pisząc taki protokół potwierdza, ze według jego oceny było tak i tak. Według swojej oceny może odmówić przyjęcia towaru do sklepu lub hurtowni. Odbiorca czyli np. pracownik hurtowni bedzie odpowiadał przed swoim pracodawcą z tego co podpisał, kiedy np mieso się zepsuje przed terminem ważności albo producent przed właściecielem sklepu. Zobacz przewoźnik umyje ręce bo ma dokument że u niego wszystko ok. Czasem producenci zakładają swoim przewoźnikom rejestratory, które rejestrują temperaturę przez cały czas transportu żeby się zabezpieczyć przed nieuczciwymi przewoźnikami. podbonie jest z innymi "parametrami" o których pisałeś. Brudny fartuch i brudny samochód to widoczny dowód niechujstwa. Sam doaskonale wiesz, że nie chciałbyś dostać jedzenia podanego przez kelnerkę w brudnym ubraniu lub na brudnych naczyniach.
Normy są do przeżycia ale w rozsądnych granicach.
Jesteś zainteresowany browarem restauracyjnym napisz do mnie. Znam to od podszewki. www.twojmalybrowar.pl
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysztof
Załóżmy sytuację: przyjeżdża samochód chłodniczy z żywnością w lipcu ale z wyłaczonym chłodzeniem a na zewnątrz 30 C. Kierowca sobie chciał zaoszczędzić paliwa. Odbiorca pisząc taki protokół potwierdza, ze według jego oceny było tak i tak.
Ale Krzysztofie zwróć uwagę, że to regulują zasady wolnego rynku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie przyjmie do sklepu mięsa z samochodu bez chłodni w lipcu. I ja rozumiem, że w takim TESCO mogą sobie wprowadzać takie procedury, bo ten kto się pod takim protokołem podpisze i weźmie towar z tego samochodu na sklep - dostanie "po dupie" od kierownika. Tyle tylko, że to powinny być wewnętrzne sprawy firmy. A tak to jest tworzenie fikcji. Papiery muszą się zgadzać. Jeśli więc, towar przyjedzie w brudnym samochodzie, ty napiszesz protokół i go przyjmiesz, to sam sobie kręcisz powróż na szyję. Jeśli bowiem SANEPID w Twoich papierach znajdzie, ze przyjąłeś ten towar to masz mówiąc kolokwialnie przekichane. Czyli jeśli samochód lub kierowca jest brudny, to towaru nie możesz przyjąć, czyli wracamy do mojego drugiego zdania w tym poście. Jeśli chcesz ten towar przyjąć, to jedyne co możesz zrobić to poświadczyć nieprawdę, czli napisać, że wszystko było cacy. Reasumując powyższe papiery nie służą niczemu, poza tym, że tworzy się zbędną biurokrację.
W takim sklepie jak mój, dostaw każdego dnia jest od kilkunastu do kilkudziesięciu - aby tip top prowadzić ewidencję tych dostaw musiałbym zatrudnić dodatkowego człowieka, który będzie się zajmował tylko tym. Dochodzą dodatkowe papiery, których nie ma gdzie przechowywać. Korzyści nie ma z tego żadnych.
Ja to widzę tak, jak już coś się stanie, czyli ktoś się zatruje to wtedy szuka się winnego, ponieważ nie jest łatwo takiego ustalić, albo inaczej potrzeba jakichś dowodów, to uwali się tego, który ma bajzel w papierach. No bo jeśli nie ma protokołów dostaw, to znaczy, że nie było to sprawdzane, a to oznacza, że winny jest sklep. Podejrzewam, że w CONSTARze wszystko w papierach grało.
Reasumując część z przepisów sprowadza się do wypełniania setek druczków dziennie, z których nie ma żadnych korzyści. To moim zdaniem jest bezsensu. No ale przecież łatwiej sprawdzić papiery w sklepie, niż chodzić za mięsem po targu, gdzie mogą jeszcze tasakiem postraszyć.
Comment