robox napisał(a) U mnie po 1,85 zeta i można go kupić już w warzywniaku .
Niektórzy mają dobrze... będąc w rejonie występowania Witnickiego portera piłem wyłąznie tylko to piwo. Niestety mieszkam w trójmieście,gdzie do wyboru mam najwyżej 2 rodzaje tego piwa. Niestety Porter EB mi nie smakuje. Ja nie pijam często portera bo nie mam zbyt łatwego dostępu do niego
Zresztą z wielką naiwnością czekam na rozpoczęcie produkcji Amber Porter
"If you see a beer, do it a favor, and drink it. Beer was not meant to age." Michael Jackson
Lubię portery, Moje Kochanie lubi portery, aczkolwiek nie pijemy ich zbyt często.
Chciałęm odnieść się do pierwszego postu ANDRO. Otóż portery warzone u nas to właśnie lagery, czyli piwa dolnej fermentacji. Kolega chciał napisać pilsy, jak mniemam. Aczkolwiek słowo lager pojawia się głównie na etykietach jasnych piw typu pils, to lagerami są także bocki, dunkele, munchenery, helles, czy wspomniane portery bałtyckie (jak je Jankesi określają).
Porter to dla mnie idealne piwo na długie jesienne i zimowe wieczory.
Właśnie w tych porach roku piję go najwięcej.A właściwie pijałem,
bo na Śląsku powoli znika on z półek sklepowych.
A jeszcze kilka lat temu, regularnie organizowałem sobie
Jednoosobowe Jesienne Festiwale Piw Ciemnych i Niejasnych ( JJFPCiN ),
na których degustowałem portery m.in z Tychów, Ostrowa Wlkp., Okocimia, Wrocławia, Łodzi i 2 rodzaje portera EB ( 18 i 22 ), których nabycie naówczas nie stanowiło większego problemu.
Piwo pite z umiarem
nie szkodzi w żadnych ilościach.
zibiolot napisał(a) Ostatnio wrócił porter Broka. Klienci chwalą go. Alkohol 9.5%,ekstrat 22%. Zapraszam do degustacji. W razie braku na lokalnym rynku kilka sztuk moge dostarczyć na giłde w Warszawie.
Koniecznie!
A w odpowiedzi na pytanie: zimą chyba częściej, niż latem...Niedawno szłam sobie do sklepiku - kupowałam warszawskiego porterka i było mi miło. Potem szłam do sklepiku - kupowałam zarówno warszawskiego, jak i rakszawskiego porterka i również byłam zadowolona. Teraz idę do tego sklepiku, gdzie został tylko żywiecki porterek i nim ocieram łzy po warszawskim, a pewnie za 2-3 tygodnie pójdę do sklepiku i nic tam nie znajdę.
Jakieś 5, 6 lat temu jak byłem na końcowych latach studiów to piłem portera codziennie i to nie jednego. Było to w Poznaniu. Niedaleko mojej uczelni była firmowa knajpka Żywca, na ul. chyba Taczaka i właśnie tam spędzałem większość wieczorów sącząc beczkowego żywieckiego portera, lub piwo rżnięte. No ale TO SE NE VRATI.
Teraz też popijam porterki z pewną regularnością, średnio 1 na tydzień, ale w Płocku jest ich bardzo mały wybór.
Kiedyś nie pijałem porterów prawie wcale, natomiast po ostatniej giełdzie jesiennej w Tychach zacząłem sięgać po nie częściej (dzięki OldCat) i bardzo mi smakują. Jakby dopiero odkrywam dla mnie ten gatunek. Szkoda że tak późno, bo większość wartościowych porterów już zniknęła.
Staram się je pić rególarnie, ale ostatnio nie moge dorwać Portera Łódzkiego w szkle, bo Portwer Królewskiego jest taki sobie...
Nawet niezłę jest EB Porter, ale najnajnajulubione moje to Porter z Winnicy (BOSS).
Comment