Wielkie kłopoty małych browarów (GW)

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • lucek
    Szeregowy Piwny Łykacz
    • 2002.12
    • 23

    Wielkie kłopoty małych browarów (GW)

    Wklejka z Gazety Wyborczej, a wklejka dlatego, że artykuły tam zamieszczone potem znikają z płatnym archiwum

    Wielkie kłopoty małych browarów
    Największe polskie browary radzą sobie doskonale, ale mali producenci piwa walczą o przetrwanie. W zeszłym roku zamknięto kilka małych browarów. W tym może być podobnie - biją na alarm regionalni piwowarzy. Ale twardo zapowiadają, że będą bić się o piwoszy do ostatniej kropli piwa
    Browar Hetman z Krasnegostawu (Lubelskie), Victoria z Męckiej Woli (Łódzkie) i Grybów z Siołkowej (Małopolskie) łączy to, że w zeszłym roku dokonały żywota. I nie był to przypadek.
    - Rok 2004 był wyjątkowo chudy dla lokalnych browarów. Zamknięto sześć, a kilka następnych boryka się z dużymi trudnościami finansowymi - alarmuje Andrzej Olkowski, prezes Stowarzyszenia Regionalnych Browarów Polskich.
    - Polacy wciąż piją to, co widzą w reklamie. 95 proc. pubów i lokali sprzedaje piwa dużych browarów, do nich też należy sieć dystrybucji, co dodatkowo wykańcza małych konkurentów - mówi Marek Suliga, członek Bractwa Piwnego i znawca branży.
    Małemu piana w oczy
    Lokalne browary warzą od 1 tys. hektolitrów piwa do nawet pół miliona. Jest ich nadal w Polsce około czterdziestu. Przeciętny zakład daje ok. 50 tys. hl rocznie i zatrudnia 80 pracowników. W sumie regionalne browary dają pracę kilku tysiącom osób. Wiele z nich zlokalizowanych jest w małych ośrodkach, gdzie panuje wysokie bezrobocie. Często mają barwną i długą historię jak wspomniany Grybów, który warzył piwo jeszcze za czasów cesarza Franciszka Józefa, a nagrody zdobywał na piwnych wystawach w Wiedniu. Przetrwał dwie wojny światowe i dobiła go dopiero zmiana przepisów akcyzowych związanych z wejściem Polski do Unii. Wszystkie browary musiały przekształcić się w tzw. składy podatkowe, co dla niektórych okazało się ponad siły.
    Co prawda tuż przed 1 maja 2004 r. minister finansów zwiększył ulgę w akcyzie dla małych browarów i warzona u nich butelka piwa potaniała o blisko 5 gr. Ale dla niektórych było to za mało, aby przetrwać.
    Całe szczęście, że nie sprawdziły się kasandryczne przepowiednie o zalewie taniego piwa z importu, który mógłby wykończyć lokalne browary zlokalizowane wzdłuż zachodniej i południowej granicy.
    Piętą achillesowa małych browarów są przede wszystkim wysokie koszty. Według szacunków specjalistów w małym browarze uwarzenie 1 hl piwa wymaga dziesięciokrotnie większych nakładów niż u wielkiego producenta. W większości piwo warzone jest tam metodą tradycyjną, czyli w otwartych kadziach, a nie w srebrnych tankofermentatorach.
    Duże piwo bierze rynek
    W piwie, podobnie jak w innych branżach, widać efekty globalizacji - coraz większą część rynku zagarniają wielkie koncerny, które dzięki efektowi skali mogą ograniczać koszty, walczyć niższymi cenami, przeznaczyć więcej pieniędzy na reklamę.
    Przez ostatnie lata udział w rynku małych i średnich browarów wynosił ok. 5 proc. W zeszłym nagle zmalał o 1 pkt proc. Stało się tak, mimo że cały rynek urósł o blisko 2 proc. Wychodzi na to, że łokciami na rynku rozepchnęły się trzy największe grupy piwowarskie: Grupa Żywiec (kontrolowana przez Heinekena), Kompania Piwowarska (SABMiller) i Okocim (Carlsberg). W sumie kontrolują one już ok. 88 proc. rynku. Ich sprzedaż w zeszłym roku rosła szybciej niż cały rynek. Nic dziwnego, skoro wspierana jest przez zmasowane kampanie reklamowe. Tylko wartość roczna budżetu reklamowego Żywca szacowana jest na 75-80 mln zł.
    Postępująca koncentracja rynku to nie tylko polska bolączka. Niemcy, największy piwny rynek Europy, zawsze szczyciły się tym, że mają największą liczbę browarów na świecie. W Bawarii prawie w każdym miasteczku można napić się lokalnego piwa. Ale od pięciu lat piwny rynek kurczy się tam w tempie 2-3 proc. rocznie. Przez ostatnie lata zamyka się średnio dziesięć browarów rocznie - na koniec 2003 r. było ich w sumie 1268. To zjawisko w pierwszej kolejności uderza w małych producentów.
    W markecie nie kupisz
    Paradoksalnie, choć produkty naszych regionalnych browarów zdobywają medale na krajowych i zagranicznych konkursach, to takie marki, jak: Mocne Dobre, Ciechan, Farskie i Koźlak znane są niewielu piwoszom, a ich zdobycie w sklepie graniczy z cudem. Najlepszym tego przykładem jest browar z Lwówka Śląskiego. Jego piwa zdobyły tylko w 2004 r. sześć medali, w tym srebrny na konkursie w Norymberdze. Bractwo Piwne - ogólnopolska organizacja zrzeszająca miłośników piwa - już trzykrotnie nagrodziła piwo Książęce z Lwówka tytułem Piwa Roku.
    - Jestem niezmiernie szczęśliwy - mówi Wolfgang Bauer, niemiecki właściciel śląskiego browaru. - Browar kupiłem w 1999 r., gdy warzone tam piwo było skandalicznej jakości. Dziś jestem dumny z tego, co udało nam się osiągnąć w ciągu kilku lat. A jednak Bauer nie zamierza wykorzystać sukcesu swojego piwa do podbicia rynku. Nie sprzedaje go w supermarketach, tylko w małych sklepach. Nie wydaje praktycznie grosza na reklamę, dzięki czemu piwo jest nawet połowę tańsze od znanych marek.
    - Nie mam szans na konkurowanie z dużymi browarami. Ale nie zależy mi na tym, by nasze piwo było znane od Moskwy do Monachium. Ono ma smakować konsumentom z regionu, bo to dla nich robimy to piwo - tłumaczy. Ta taktyka przynosi rezultaty. W 1999 roku browar sprzedał 30 tys. hektolitrów piwa, a w 2003 już 80 tys.
    Słuszność takiej strategii potwierdza prezes Andrzej Olkowski: "Radzą sobie te browary, które koncentrują się na swoim regionie i mają swoich wiernych piwoszy. Szansą dla nich są piwa o oryginalnych smakach".
    Produkować dla sieci
    Swoją markę próbuje też wśród piwoszy budować piotrkowski browar Kiper istniejący na rynku od zaledwie czterech lat. - Walczymy o lokalny rynek, organizując biesiady i imprezy dla piotrkowian. Liczymy, że z czasem ludzie przywiążą się do naszych produktów i inwestowanie w jakość przełoży się na sprzedaż - mówi Adam Adamczyk, dyrektor handlowy Kipera.
    Na razie browar utrzymuje jednak swoją pozycję na rynku, rozlewając piwo dla sieci handlowych pod ich markami. W 2003 roku browar uwarzył ponad 300 tys. hektolitrów piwa, co dało mu niespełna 1 proc. udziału w rynku.
    - Problem w tym, że na tym na razie trudno zarobić. Zysk wynosi dosłownie kilka groszy na opakowaniu - dodaje Adamczyk. - Większe zyski osiągniemy na sprzedaży detalicznej na rynku lokalnym.
    Inną taktykę obrał niewielki browar Ciechanów z blisko 140-letnią tradycją. Gdy cztery lata temu został zamknięty przez austriackiego potentata Brau Union, wydawało się, że to koniec browaru, który pierwsze medale za swe piwa zdobywał jeszcze w XIX w. Rok później browar kupiła spółka Gambrynus i produkcja ruszyła na nowo. W 2003 roku browar uwarzył 10 tys. hektolitrów piwa, rok później już 20 tys.
    - Na tym chcemy poprzestać - mówi Marek Jakubiak, wiceprezes zarządu. - Chcemy robić piwo dobre i w niewielkich ilościach. Stać nas na to, by nasz porter leżakował 130 dni, a dużych browarów nie. I to jest naszą szansą - tłumaczy. Oprócz Ciechanowa i okolic browar sprzedaje swoje produkty w Warszawie, Łodzi i Gdańsku. Nagradzane medalami - Ciechan, Farskie czy pierwsze w Polsce piwo miodowe - trudno uświadczyć na półkach. Znika błyskawicznie mimo dość wysokiej ceny. Browar zaczął eksportować swe piwa do USA dla Polonii pamiętającej jego produkty jeszcze sprzed wojny!
    - Na razie nie zwiększymy produkcji. Robimy swoje i nie zamierzamy się ścigać z dużymi browarami. Gdybyśmy spróbowali z nimi walczyć, to przegralibyśmy już na starcie - dodaje Jakubiak.
    Upolować znudzonych jasnym pełnym
    Według Marka Suligi szansą dla małych browarów są piwa niszowe dobrej jakości oraz przywiązanie klientów na rynkach lokalnych. - Konsument poza lokalnym patriotyzmem w końcu zacznie szukać nowości. Kto pierwszy wykorzysta rosnące powoli zaciekawienie piwoszy nowościami, ten wygra - dodaje.
    Jest tylko jedno "ale". Trzeba utrzymać się na coraz trudniejszym rynku, co nie będzie wcale łatwe. - 2005 r. będzie rokiem prawdy dla browarów regionalnych. Może nastąpić dalszy spadek udziałów w rynku, a nawet zamknięcie zakładów - czarno przewiduje prezes Andrzej Olkowski.

    Marcin Masłowski, Tomasz Prusek 28-02-2005 , Gazeta Wyborcza
  • ART
    mAD'MINd
    🥛🥛🥛🥛🥛
    • 2001.02
    • 23932

    #2
    tekst jest juz w Prasówce Luty 2005, no ale wątek można spokojnie potraktować jako miejsce do dyskusji na ten temat.
    - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
    - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
    - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

    Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).

    Comment

    • arcy
      Pułkownik Chmielowy Ekspert
      • 2002.07
      • 7538

      #3
      Mnie zaskakuje polityka browaru Czarnków. Ich piwo jest niemalże niedostępne w Poznaniu, mimo że to dla nich teoretycznie naturalny rynek zbytu. Wielu poznaniaków kojarzy piwo, które pili podczas wypadów do Puszczy Noteckiej i okolic. Tymczasem o Noteckie łatwiej w Warszawie.
      Ostatnio zapytałem o to panią z działu marketingu browaru. Odpowiedziała, że pracują nad wejściem na rynek poznański. Moim zdaniem, trochę późno.

      Comment

      • breslauer
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2002.05
        • 2690

        #4
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika arcy
        Moim zdaniem, trochę późno.
        Lepiej późno niż wcale ...

        Z drugiej strony niebezpieczeństwem dla małych browarów jest wchodzenie w produkcję piw dla marketów. Nie ma co ukrywać, że nie jest to produkcja najwyższych lotów i jak raz taki mały browar zostanie skojarzony z markami Lidla, Biedronki czy Tesco, to później może być mu już trudno przebić się do świadomości konsumentów z naprawdę dobrym piwem.

        Comment

        • arcy
          Pułkownik Chmielowy Ekspert
          • 2002.07
          • 7538

          #5
          Ale to daje im niewielkie co prawda, ale dość stałe i pewne dochody.
          Last edited by arcy; 2005-03-01, 10:48.

          Comment

          • Małażonka
            Major Piwnych Rewolucji
            • 2003.03
            • 4602

            #6
            Z własnego podwórka (nie wiem, jak to wygląda w Łodzi i Gdańsku):

            Browar Ciechanów sprawnie opanował rynek Warszawski. Na pięć pobliskich sklepików w czterech mogę zakupić wytwory Ciechanowskiego Browaru. Jeszcze trzy miesiące temu - piwo to było słabo osiągalne - dziś nie ma z tym najmniejszego problemu. Browar Konstancin, a zwłaszcza Okuniew pojawia się znacznie rzadziej w sklepach niż Ciechanów, mimo że wydawałoby się, że to właśnie one powinny opanować stołeczny rynek...

            Comment

            • zythum
              Pułkownik Chmielowy Ekspert
              • 2001.08
              • 8305

              #7
              Niewielkie na pewno czy stałe i pewne to już sprawa dyskusyjna. Wystarczy zapoznać się ze sprawami wielu małych producentów którzy albo upadli albo z ledwością utrzymali się na rynku "dzięki" współpracy z supermarketami (odraczanie spłat w nieskończoność przez ciągłe reklamacje towaru, wymuszanie promocji finansowanych przez producenta, nakaz płacenia za miejsce na półce, nagłe i bez powodu zrywanie umów gdy tylko znajdą tańszego dostawcę itp.). To jedna strona medalu.
              Drugą poruszył breslauer - supermarkety wymagają towaru coraz tańszego, jakość ich nie interesuje w ogóle. Sprowadza się to do tego, że piwa supermaketowe z reguły nie nadają się do spożycia - a to ma wielki wpływ na percepcje marki. Jeżeli któs kupi w Warszawie w supermarkecie piwo z małego browaru i będzie ono wstrętne to gdy pojedzie np.: na wakacje w okolice gdzie topiwo jest warorzone to na pewno go nie kupi.
              Podobnie pogardliwe okreslenie tanie piwo dla żuli nie wzieło się jednak z niczego.

              Co do wchodzenia na rynek poznański Czarnkowa jako przykłąd małego wchodzącego do dużego miasta. Nie jest to chyba łatwe skoro nawet Fortuna znana w Poznaniu od lat nie jest wcale dostepna (poza kilkoma knajpami i to głównie ciemna) to trudno wchodzić Czarnkowowi który raczej kierował swoje produkty zawsze do terenów województwa zachodniopomorskiego w kierunku Piły, Wałcza itp. Aby wejśc na rynek niebędne jest albo
              a) dużo pieniędzy
              b) prowadzenie knajp i sklepów przez pasjonatów piwa
              c) duży środowiskowy napór np.: organizacji konsumenckiej lub rozproszonych ale w dużej liczbieludzi którzy wymogą na hurtownikach (bo to oni głównie decyzdują jakie piwo jest dostepne) dostarczanie określonego piwa.
              To inaczej miało być, przyjaciele,
              To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
              Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
              Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
              Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

              Rządzący światem samowładnie
              Królowie banków, fabryk, hut
              Tym mocni są, że każdy kradnie
              Bogactwa, które stwarza lud.

              Comment

              • lucek
                Szeregowy Piwny Łykacz
                • 2002.12
                • 23

                #8
                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika breslauer
                Lepiej późno niż wcale ...

                Z drugiej strony niebezpieczeństwem dla małych browarów jest wchodzenie w produkcję piw dla marketów. Nie ma co ukrywać, że nie jest to produkcja najwyższych lotów i jak raz taki mały browar zostanie skojarzony z markami Lidla, Biedronki czy Tesco, to później może być mu już trudno przebić się do świadomości konsumentów z naprawdę dobrym piwem.
                Raczej nie. Wybitne piwo np. marki TECO - korzystny zakup nie posada logo lokalnego browaru. Ci co go kupują nie patrzą na producenta tylko na cenę - śmie więc twierdzić, że ci konsumenci nie popsuję wizerunku lokalnego browaru.

                Comment

                • breslauer
                  Major Piwnych Rewolucji
                  • 2002.05
                  • 2690

                  #9
                  Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Małażonka
                  Z własnego podwórka (nie wiem, jak to wygląda w Łodzi i Gdańsku):

                  Browar Ciechanów sprawnie opanował rynek Warszawski. Na pięć pobliskich sklepików w czterech mogę zakupić wytwory Ciechanowskiego Browaru. Jeszcze trzy miesiące temu - piwo to było słabo osiągalne - dziś nie ma z tym najmniejszego problemu. Browar Konstancin, a zwłaszcza Okuniew pojawia się znacznie rzadziej w sklepach niż Ciechanów, mimo że wydawałoby się, że to właśnie one powinny opanować stołeczny rynek...
                  Ale Ciechanów sam dystrybuuje swoje piwo, czy robi to już może poprzez sieć dystrybucji GŻ?

                  Comment

                  • breslauer
                    Major Piwnych Rewolucji
                    • 2002.05
                    • 2690

                    #10
                    Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika lucek
                    Raczej nie. Wybitne piwo np. marki TECO - korzystny zakup nie posada logo lokalnego browaru. Ci co go kupują nie patrzą na producenta tylko na cenę - śmie więc twierdzić, że ci konsumenci nie popsuję wizerunku lokalnego browaru.
                    Ale każde piwo marketowe posiada informację, przez jaki browar jest produkowane. Jest to może napisane małymi literkami i gdzieś z tyłu puszki czy na kontrze, ale jest.

                    <zythum>: faktycznie cena ma wpływ i to wielki na powstanie określenia "piwo dla żuli"; wystarczy wspomnieć nasze wrocławskie doświadczenia, kiedy to ktoś usłyszałw sklepie, że Kryształ jest piwem dla żuli ...

                    Comment

                    • zythum
                      Pułkownik Chmielowy Ekspert
                      • 2001.08
                      • 8305

                      #11
                      I dlatego uważam, że strategia walki cenowej jest dla małych zabójcza. I tak zawsze ją przegrają z jakimś Harnasiem czy Warką, albo ich produkty już nie będą zasługiwały na nazwę piwa albo będzie tak jak piszesz - niska cena piwa kojarzy się z piwem podłym.
                      Dlatego uważam, że browary małe wcale nie powinny pozycjonować swojego piwa jako najtańsze na rynku.
                      To inaczej miało być, przyjaciele,
                      To nie o to walczyliśmy, burząc mur,
                      Nie ma pracy, nie ma chleba, próżny trud!
                      Czy naprawdę aż tak wiele chcemy?
                      Chleba i pracy chcemy! Pracy i chleba!

                      Rządzący światem samowładnie
                      Królowie banków, fabryk, hut
                      Tym mocni są, że każdy kradnie
                      Bogactwa, które stwarza lud.

                      Comment

                      • Małażonka
                        Major Piwnych Rewolucji
                        • 2003.03
                        • 4602

                        #12
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika breslauer
                        Ale Ciechanów sam dystrybuuje swoje piwo, czy robi to już może poprzez sieć dystrybucji GŻ?
                        To już nie do mnie pytanie...

                        Comment

                        • arcy
                          Pułkownik Chmielowy Ekspert
                          • 2002.07
                          • 7538

                          #13
                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika zythum
                          I dlatego uważam, że strategia walki cenowej jest dla małych zabójcza. I tak zawsze ją przegrają z jakimś Harnasiem czy Warką, albo ich produkty już nie będą zasługiwały na nazwę piwa albo będzie tak jak piszesz - niska cena piwa kojarzy się z piwem podłym.
                          Dlatego uważam, że browary małe wcale nie powinny pozycjonować swojego piwa jako najtańsze na rynku.
                          Czarnków po 3zł zdecydowanie odpowiada Twoim przekonaniom

                          Comment

                          • lucek
                            Szeregowy Piwny Łykacz
                            • 2002.12
                            • 23

                            #14
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika breslauer
                            Ale każde piwo marketowe posiada informację, przez jaki browar jest produkowane. Jest to może napisane małymi literkami i gdzieś z tyłu puszki czy na kontrze, ale jest.

                            <zythum>: faktycznie cena ma wpływ i to wielki na powstanie określenia "piwo dla żuli"; wystarczy wspomnieć nasze wrocławskie doświadczenia, kiedy to ktoś usłyszałw sklepie, że Kryształ jest piwem dla żuli ...
                            To prawda........, ale nawet jeśli ktoś powie „Tesco to piwo dla żuli” które robi browar XYZ to nikt normalnie myślący nie będzie twierdził, że robią tam tylko takie piwo. Czasy deficytu „browarniczego” mam nadzieje bezpowrotnie minęły a tym samym pieszczotliwe określenia np. „ ch... mieszczuch” też.
                            Reasumując twierdzę, że nawet jeśli Carlsberg-Okocim robi piwo Tesco (a twierdzę że robi) to nikt nie powie że Okocim to piwo dla żuli. Pomijam fakt, że produkcja taka może pomóc lokalnym browarom.

                            Comment

                            • JAckson
                              Pułkownik Chmielowy Ekspert
                              🍼🍼
                              • 2004.05
                              • 6123

                              #15
                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika lucek
                              To prawda........, ale nawet jeśli ktoś powie „Tesco to piwo dla żuli” które robi browar XYZ to nikt normalnie myślący nie będzie twierdził, że robią tam tylko takie piwo. (...)..
                              NIe jestem do końca przekonany czy przeciętny człowiek widząc piwo marki X z małego, nieznanego, niepromowanego medialnie browaru nie pomyśli, że to typowe dziadostwo w całej rozciągłości.
                              Rzeczywiście o wiele bardziej prawdopodobne jest, że ten sam człowiek widząc piwo marketowe firmowane przez CO nie uzna tego browaru za szajs. W końcu browar którego stać na potężne kampanie reklamowe nie może robić samego szajsu.
                              MM961
                              4:-)

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X