Dzisiaj piłem i wiśniowe bardzo dobre, psznieczne dobre, stout bardzo dobry.
Dobre, jeśli wziąłeś pod uwagę ich moc, bo po czterech dużych nie czułam, że byłam "na piwie"
... ale... może to i dobre dla właściciela, by zarobił kasę, bo zamiast czterech TRZA wypić osiem, by poczuć szumek...
Tyle mojego, co sobie napiszę...
W skrócie: T R A G E D I A!!!
I nie chodzi tu o jakośc serwowanych piw, ale o ogólne wrażenie...
Zacznę jednak od początku: Zarezerwowany był stolik na sześc osób, przy którym mieszczą się tak naprawdę cztery. Na pierwsze podejście obrażonej kelnerki czekaliśmy bez mała 20 minut, po których to Iron otrzymał ciepłego Stouta (choc i tak zimniejszego od tego, którego wcześniej otrzymał Maidenowiec). Dostawione krzesła tak przeszkadzały, że prawie Pani nas wyprosiła z lokalu. W końcu usadowiła nas przy bez mała potrójnym stole bilardowym, byśmy mogli sobie pogadac... Piwa przynosila bez składu i ładu stawiając na końcu owego stołu bilardowego, by Ci, którzy siedzieli w jego końcu kładli się plackiem na stole owym, by piwo to odebrac. Gdyby nie samopomoc stołowa, chyba robiłabym za kurtyzanę lokalową prezentującą swe wdzięki na tym stole... Przy prośbie o podanie popielniczki, mina Pani wskazywała na załamanie nerwowe, bliskie zabójstwa w afekcie. Toalety otwarte jedynie na górze, co oznaczało, że toaleta damska, stanowiąca jednocześnie toaletę dla niepełnosprawnych, charakteryzowała się (w odróżnieniu do męskiej) jedną kabiną. Zatem kolejka jak nie powiem co .
Obrażona Pani nie tylko przynosiła nam (choc, jak zauważyliśmy nie tylko nam - wszyscy klienci Jej przeszkadzli) piwo niechętnie, przy okazji wiało od Niej takim chłodem, że wszyscy czuliśmy jego powiew po sobie. Nieco lepiej taktowała Pani osoby konsumujące pokarmy stałe - nawet potrafiła powidziec "proszę" podając zamówione danie...
I na koniec, niby nic nowego w tym lokalu: 10% za obsługę, czyli "drobne" 27,40 za usługę Pani, która może odnalazłaby się w Spychologii Stosowanej Na Rzecz Klientów, ale na pewno nie w lokalu, który wydawałby się aspirowac do jednego z lepszych lokali w cenrum miasta...
I jeszcze ostatni, mały przycinek: kiedyś w tym lokalu szatnia była płatna 1,00 zł i był miły, starszy Pan ubierający (szczególnie, ale nie tylko - każdy klient był dla Niego wazny) kobiety w ich przyodziewek... Dziś szatnia kosztuje 2,00 zł i charakteryzuje się obrażonym młokosem rzucającym kurtkami na blat, byle goście szybko wyszli...
No, i jest na wstępie do postrachu Pan: marki Pudzianowski - chyba dla niezadowoloch klientów, by za bardzo nie fikali
Ogólnie, mimo w miarę zadowolonych kupków smakowych, P O R A Ż K A
jak już można ponarzekać, to i ja chętnie się przyłaczę. moim zdaniem, wszystko, o czym pisze małażonka, jest przejawem polityki tego lokalu. ekipa, którą widzi się po wejściu do środka - pani, goryl plus cieć - dokonuje, w moim odczuciu, swostej selekcji. i jeśli ktoś nie jest lodziarzem spod znaku versalcego, następuje spychanie - usłyszałem tylko, że nie ma miejsc, co prawda, a nie żebym wy...szedł, lecz przekaz był prosty i jasny: jeśli nie jesteś bogaty, nie przychodź, to nie jest miejsce dla ciebie, psujesz nam wystrój. może to moje kompleksy? być możliwe, jak mawia jedna panna...
Popieram Małążonkę. Gdyby ktoś wybierał się do Warszawy, okolice Krakowskiego Przedmieścia i Królewskiej są tak niebezpieczne, że BrowArmia musiała aż zatrudnić kafara 2x2, aby zapobiegał burdom. Podejrzenie padło jeszcze, że jako jedyny jest w stanie obezwładnić i założyć nelsona obrażonej kelnerce kiedy w końcu przepalą jej się obwody i zechce zadusić jakiego klienta.
Generalnie jak wszyscy wiedzą jestem ostatni do krytykowania cen gdziekolwiek. Ale sam muszę przyznać, że to jest porażka. 12 pln za piwa, które tak na prawdę nie są tyle warte. Dodatkowo dostałem ciepłego stouta, Iron dostał zimniejszego, który i tak nie spełniał standardów temperaturowych. I teraz zastanawiam się czy dostałem zlewki czy może ktoś nalał kufelek, okazało się, że klient nie chce, no i dojrzewało za kontuarem aż ktoś zamówi. Szatnia obowiązkowa, płatna - witaj komuno. Tak na prawdę, jedynie pszenica była pijalna. Stout był wodnisty nawet jak na standardy BrowArmii, pilsa nikt nie odważył się spróbować, natomiast Klasztorne o barwie rozcieńczonego Imbirowego smakowało jakby było pędzone na landrynkach i gumie do żucia.
Swoją drogą, tamtej farbowanej rudej nie widziałem. Ale ja osobiście miło ją wspominam, akurat nigdy nie trafiłem by była nieuprzejma czy się nie uśmiechała. Być może dlatego, że kojarzyła mnie z wyglądu. Długo nie byłem w BrowArmii i teraz żadnej kelnerki nie kojarzę.
Konkludując, generalnie zostałem skutecznie zniechęcony do pojawiania się w danym lokalu.
Tak przy okazji walki z ustawieniami fajerłola porozmyślałem sobie o degeneracji atrakcyjności piwnej BrowArmii i mam następujące wnioski. Jakieś 3 lata temu było to na prawdę fajne miejsce. Generalnie po nieszczęśliwym zamknięciu Morgan'sa szukaliśmy sobie nowego piwnego miejsca. Piwo było dobre, ceny były jeszcze przyjazne. Pamiętam, że jeszcze wtedy w Happy Hours na piwo i jedzenie była zniżka 50%, a samo piwo było tańsze niż teraz oraz nieporównywalnie lepsze. Do obsługi nic nie miałem, generalnie można było sobie pogadać spokojnie z barmanami przy kontuarze,nie było też problemów z przekazaniem płytki z muzyką, aby puścili ją przez system. Potem zniżka stopniowo się zmniejszała, piwo było wyraźnie gorsze i dochodzimy do punktu w którym zniżka wynosi 20% na piwo, które normalnie kosztuje 12 pln. Nie miałbym nic przeciwko temu by piwo kosztowało nawet te 12 pln jeżeli jest rzeczywiście rzemieślniczo wybitne i obsługa byłaby adekwatna. Ale jeżeli za 12 pln dostaję ciepłe piwo i kelnerkę niezadowoloną z tego, że ma mnie obsłużyć to coś jest nie tak. Fajnie mieć browar restauracyjny w mieście, a i tak woleć za podobną lub mniejszą cenę napić się koncernowego lanego Guinness'a, Franziskaner'a czy Tucher'a.
Potrzebuję knajpy z Konstancinem w rozsądnym miejscu
Tak przy okazji walki z ustawieniami fajerłola porozmyślałem sobie o degeneracji atrakcyjności piwnej BrowArmii i mam następujące wnioski. Jakieś 3 lata temu było to na prawdę fajne miejsce. Generalnie po nieszczęśliwym zamknięciu Morgan'sa szukaliśmy sobie nowego piwnego miejsca. Piwo było dobre, ceny były jeszcze przyjazne. Pamiętam, że jeszcze wtedy w Happy Hours na piwo i jedzenie była zniżka 50%, a samo piwo było tańsze niż teraz oraz nieporównywalnie lepsze. Do obsługi nic nie miałem, generalnie można było sobie pogadać spokojnie z barmanami przy kontuarze,nie było też problemów z przekazaniem płytki z muzyką, aby puścili ją przez system. Potem zniżka stopniowo się zmniejszała, piwo było wyraźnie gorsze i dochodzimy do punktu w którym zniżka wynosi 20% na piwo, które normalnie kosztuje 12 pln. Nie miałbym nic przeciwko temu by piwo kosztowało nawet te 12 pln jeżeli jest rzeczywiście rzemieślniczo wybitne i obsługa byłaby adekwatna. Ale jeżeli za 12 pln dostaję ciepłe piwo i kelnerkę niezadowoloną z tego, że ma mnie obsłużyć to coś jest nie tak. Fajnie mieć browar restauracyjny w mieście, a i tak woleć za podobną lub mniejszą cenę napić się koncernowego lanego Guinness'a, Franziskaner'a czy Tucher'a.
Potrzebuję knajpy z Konstancinem w rozsądnym miejscu
Pozostaje mi Cię zapewnić, że w Bierhalle ciepłego piwa nie uświadczysz...
Jesteś zainteresowany browarem restauracyjnym napisz do mnie. Znam to od podszewki. www.twojmalybrowar.pl
Comment