Pewnego późnego wieczoru, po powrocie z pracy a z braku innych rozrywek (stworki i Bierma_Stara już spały ) postanowiłem zrobić tescik. Otóż nalałem do jednej szklanki Lecha Pilsa, a do drugiej Kolejorza z Czarnkowa. No i zacząłem się nad nimi pastwić organoleptycznie... Wnioski są smutne: Czarnków po pasteryzacji (a taki jest przeca Kolejorz) traci cały swój urok i wszystkie swoje walory.
Lech Pils miał lepszy zapach, ładniejszą pianę (zaraz po nalaniu), mocniejsze nasycenie i dużo lepszy smak. Kolejorz miał tylko elegancka barwę i w sumie jednak trwalszą pianę (choć brzydszą). Zapach Kolejorza jak i to co powinno być smakiem przywoływało wspomnienia jakiś popłuczyn.
W tej rywalizacji Lech Pils wygrał o kilka długości. Czyli spokojnie od czasu do czasu można go pokosztować. Natomiast co do Czarnkowa - nadal rządzi w piwach niepasteryzowanych i mam nadzieję, że moja piątkowa wizyta w Czarnkowie w barze przybrowarnym utwierdzi mnie w tym przekonaniu
Lech Pils miał lepszy zapach, ładniejszą pianę (zaraz po nalaniu), mocniejsze nasycenie i dużo lepszy smak. Kolejorz miał tylko elegancka barwę i w sumie jednak trwalszą pianę (choć brzydszą). Zapach Kolejorza jak i to co powinno być smakiem przywoływało wspomnienia jakiś popłuczyn.
W tej rywalizacji Lech Pils wygrał o kilka długości. Czyli spokojnie od czasu do czasu można go pokosztować. Natomiast co do Czarnkowa - nadal rządzi w piwach niepasteryzowanych i mam nadzieję, że moja piątkowa wizyta w Czarnkowie w barze przybrowarnym utwierdzi mnie w tym przekonaniu
Comment