Dużo jest marek typowo marketowych. Wodniste toto, albo za słabe, albo za mocne i porzede wszystkim bez smaku. Ale wypić się da, oczywiście gdy bardzo chce się pić.
Ale oferty Lidera Price nie jestem w stanie strawić. Jest tam woda po płukaniu kadzi (bo raczej nie mozna nazwać piwem jasnym typu pilzner czegoś, co ma 9 procent ekstraktu. Wystepuje toto w małych butelkach (lub puszkach), a etykiety ma w kratkę.
Coś w niebieskich puszkach (niech jego nazwa będzie zapomniana), co ponoć jest jasne pełne, ma silny posmak jakiegoś związku znanego mi z lekcji chemii.
Pozostałe marki, czyli dragony, 1410, czy czeskie w butelkach pet w ostateczności można wypić, gdy nic innego nie ma pod ręką.
Jedyne co z Leadera nadaje się do picia (ale nie do delektowania), to puszkowy stout (a raczej a`la stout).
Aha i jeszcze jedno: część piw z Leadera nie ma prawa się nazywać piwem. Bo oprócz wody, słodu i chmielu zawierają jeszcze... grys kukurydziany. Skandal!
Ale oferty Lidera Price nie jestem w stanie strawić. Jest tam woda po płukaniu kadzi (bo raczej nie mozna nazwać piwem jasnym typu pilzner czegoś, co ma 9 procent ekstraktu. Wystepuje toto w małych butelkach (lub puszkach), a etykiety ma w kratkę.
Coś w niebieskich puszkach (niech jego nazwa będzie zapomniana), co ponoć jest jasne pełne, ma silny posmak jakiegoś związku znanego mi z lekcji chemii.
Pozostałe marki, czyli dragony, 1410, czy czeskie w butelkach pet w ostateczności można wypić, gdy nic innego nie ma pod ręką.
Jedyne co z Leadera nadaje się do picia (ale nie do delektowania), to puszkowy stout (a raczej a`la stout).
Aha i jeszcze jedno: część piw z Leadera nie ma prawa się nazywać piwem. Bo oprócz wody, słodu i chmielu zawierają jeszcze... grys kukurydziany. Skandal!
Comment