Zacznijmy od końca, czyli od czystości. Jakiś czas temu, mąż mojej kuzynki zaczął mnie przekonywać, że obecność bąbelków w piwie odrywających się od dna i ścianek szklanki świadczy o tym, że szklanka była niedokładnie umyta. W pierwszym odruchu uznałem, to za bredzenia, no bo przecież tak fajnie piwko gazuje, no i to normalne jest przecież, że są bąbelki. Żeby obalić tę tezę zacząłem ostro myć moje szklanki. Mam tu na myśli nie jakieś kwasy czy szczotki, ale dokładne mycie gąbką, zwłaszcza te trudno dostępne pszeniczne, (czasem trzeba sobie pomóc widelcem ) Okazało się, że jednak jest to prawda, bo w starannie mytych szklankach ilość bąbelków jest znacząco mniejsza.
W przypadku mocno nagazowanych piw, bąbelki tworzą się mimo to, ale nie na dnie lecz niejako w środku piwa, czyli np. kilka milimetrów powyżej dna. Niektóre piwa w starannie umytej szklance wyglądają jakby były całkowicie odgazowane, gdy tym czasem w smaku mają wyraźną zawartość CO2.
Podobnie zwróciłem uwagę, na piwo w szklankach w restauracji, gdzie wiedziałem, że szkło przeszło przez zmywarkę z wyparzaniem. Podobna sytuacja - brak bąbelków.
No i teraz kwestia do dyskusji - czy macie podobne spostrzeżenia, ewentualnie spróbujcie przeprowadzić doświadczenie i podzielcie się wrażeniami.
Po drugie czy powinniśmy zredukować ocenę nasycenia CO2 w przypadku oceniania konkretnych piw do wrażeń na języku i odrzucić wrażenia wzrokowe?
Po trzecie, czy w momencie, gdy w szklance burza robić dym w knajpie z powodu, że szklanka niedomyta?
I jak to możliwe, ze nikt na to wcześniej nie zwrócił uwagi?
Zdaję sobie sprawę, że temat może dla wielu trącić herezją, ale zanim mnie zglanujecie przeprowadźcie doświadczenie - weźcie jedną szklankę normalnie mytą, a drugą umyjcie njalepiej jak potraficie i porównajcie czy bąbelki tak samo mkną do góry w obu naczyniach.
W przypadku mocno nagazowanych piw, bąbelki tworzą się mimo to, ale nie na dnie lecz niejako w środku piwa, czyli np. kilka milimetrów powyżej dna. Niektóre piwa w starannie umytej szklance wyglądają jakby były całkowicie odgazowane, gdy tym czasem w smaku mają wyraźną zawartość CO2.
Podobnie zwróciłem uwagę, na piwo w szklankach w restauracji, gdzie wiedziałem, że szkło przeszło przez zmywarkę z wyparzaniem. Podobna sytuacja - brak bąbelków.
No i teraz kwestia do dyskusji - czy macie podobne spostrzeżenia, ewentualnie spróbujcie przeprowadzić doświadczenie i podzielcie się wrażeniami.
Po drugie czy powinniśmy zredukować ocenę nasycenia CO2 w przypadku oceniania konkretnych piw do wrażeń na języku i odrzucić wrażenia wzrokowe?
Po trzecie, czy w momencie, gdy w szklance burza robić dym w knajpie z powodu, że szklanka niedomyta?
I jak to możliwe, ze nikt na to wcześniej nie zwrócił uwagi?
Zdaję sobie sprawę, że temat może dla wielu trącić herezją, ale zanim mnie zglanujecie przeprowadźcie doświadczenie - weźcie jedną szklankę normalnie mytą, a drugą umyjcie njalepiej jak potraficie i porównajcie czy bąbelki tak samo mkną do góry w obu naczyniach.
Comment