Zastanawiając się ostatnio nad browarem w Lwówku Ślaskim i pijąc Książęce naszła mnie taka refleksja - jak oni to robią, że z 12,1% ekstraktu wagowo wyciagają 6,2% alkoholu objętościowo. I tutaj, ja wiem, że na etykiecie Ksiażęcego jest napisane "max. alk. obj." co jest oczywiście niezgodne z obowiazującymi przepisami, ale mniejsza o to. Dajmy na to, że jest 5,8%. Żeby wyciągnąć 5,8% alkoholu obj. trzeba by odfermentować 12,1 BLG do pozornego 0,8 BLG. (opieram się na wzorze %alk.obj=(BLGpoczątkowe-BLGkońcowe)/1,938 ). Co oczywiście jest możliwe, bo w przypadku win miałem nawet BLG ujemne, tyle tylko że przy takim BLG końcowym otrzymamy piwo bardzo wytrawne. Woda + alkohol + bardzo mało słodowości, tymczasem piwa z Lwówka, chociażby na tle naszych koncernowych, są bardzo treściwe. Zresztą, żeby nie ograniczać się do Ksiażęcego, analogiczna sytuacja jest z Ciechanem Wybornym - też ekstakt 12,1%, alkohol (tym razem już bez max.) 6,2% obj. Również jest to piwo z tych pełniejszych w smaku.
Weźmy nawet swoje własne doświadczenia piwowarskie, mi praktycznie nigdy nie udało się zejsć ponizej 3 BLG, nad czym oczywiście nie boleję. No i ja rozumiem, że piwa "wysokoodfrementowe" np. made by Jabłonowo mogą mieć taką relację ekstakt-alkohol, ale one jednak znacznie róznia się od piw z Lwówka czy Ciechanowa.
Idźmy dalej tym tropem koncernowe 12tki, mają też dużą zawartość alkoholu np. Tyskie Gronie 11,7% ekstraktu i 5,6% alkoholu, Tyskie Książęce 12% ekstraktu i 5,7% alkoholu obj. ale juz Pilsner Urqell 12% ekstraktu i 4,4% alkoholu. Popatrzmy na czeskie 12tki, tam właściwie mało która przekracza 5% alkoholu, a jeśli już to niewiele. No i w polskich koncernówkach czuć to, ze cała para poszła w woltaż, że sie tak wyrażę, czyli, ze piwo mocno odfermentowało, tudzież dodano syropy maltozowe czy jakis inne, które odfermentowują głębiej.
Najbardziej prawdopodobną tezą byłoby stwierdzenie, że browary żenią kit i ich piwa wcale nie mają tyle alkoholu ile podają na etykiecie. Problem w tym, że te % czuć, tzn. IMO szybciej odczuwam działanie alkoholu w przypadku Książęcego czy Ciechana niż w przypadku innych 12tek.
Drugą hipotezą, która przyszła mi do głowy jest wątpliwość, czy aby browary nie zaniżają wartości ekstraktu podawanej na etykiecie. Jak wiadomo w Polsce akcyzę płaci się od wysokosci ekstraktu, a nie od zawartości alkoholu. Aby więc zapłacić mniejszy podatek podaje się ekstrakt 12,1%, natomiast żeby trafić w gusta targetu podkręca sie voltaż, dzięki większej zawartości ekstraktu.
Trzecim pomysłem byłoby używanie jakichś syropów maltozowych i innych w celu podkręcenia zawartosci alkoholu, jak czynią to koncerny, tyle tylko, że jak juz pisałem piwa koncernowe są jednak IMO zdecydowanie mniej pełne w smaku.
Co sądzicie o tej kwestii? Czy jest coś na rzeczy, czy tylko mi się wydaje. Macie podobne obserwacje?
Weźmy nawet swoje własne doświadczenia piwowarskie, mi praktycznie nigdy nie udało się zejsć ponizej 3 BLG, nad czym oczywiście nie boleję. No i ja rozumiem, że piwa "wysokoodfrementowe" np. made by Jabłonowo mogą mieć taką relację ekstakt-alkohol, ale one jednak znacznie róznia się od piw z Lwówka czy Ciechanowa.
Idźmy dalej tym tropem koncernowe 12tki, mają też dużą zawartość alkoholu np. Tyskie Gronie 11,7% ekstraktu i 5,6% alkoholu, Tyskie Książęce 12% ekstraktu i 5,7% alkoholu obj. ale juz Pilsner Urqell 12% ekstraktu i 4,4% alkoholu. Popatrzmy na czeskie 12tki, tam właściwie mało która przekracza 5% alkoholu, a jeśli już to niewiele. No i w polskich koncernówkach czuć to, ze cała para poszła w woltaż, że sie tak wyrażę, czyli, ze piwo mocno odfermentowało, tudzież dodano syropy maltozowe czy jakis inne, które odfermentowują głębiej.
Najbardziej prawdopodobną tezą byłoby stwierdzenie, że browary żenią kit i ich piwa wcale nie mają tyle alkoholu ile podają na etykiecie. Problem w tym, że te % czuć, tzn. IMO szybciej odczuwam działanie alkoholu w przypadku Książęcego czy Ciechana niż w przypadku innych 12tek.
Drugą hipotezą, która przyszła mi do głowy jest wątpliwość, czy aby browary nie zaniżają wartości ekstraktu podawanej na etykiecie. Jak wiadomo w Polsce akcyzę płaci się od wysokosci ekstraktu, a nie od zawartości alkoholu. Aby więc zapłacić mniejszy podatek podaje się ekstrakt 12,1%, natomiast żeby trafić w gusta targetu podkręca sie voltaż, dzięki większej zawartości ekstraktu.
Trzecim pomysłem byłoby używanie jakichś syropów maltozowych i innych w celu podkręcenia zawartosci alkoholu, jak czynią to koncerny, tyle tylko, że jak juz pisałem piwa koncernowe są jednak IMO zdecydowanie mniej pełne w smaku.
Co sądzicie o tej kwestii? Czy jest coś na rzeczy, czy tylko mi się wydaje. Macie podobne obserwacje?
Comment