Najgorsze za nami? (felieton kopyra) - dyskusja

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • kuczman
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2008.01
    • 146

    #31
    Jaskółka piąta - Browary restauracyjne to moim zdaniem wciąż zbyt mały odsetek w stosunku do innych "miejsc rozrywki" w dużych miastach. Piwa w nich warzone także nie zawsze są pierwszych lotów. Pionierski wrocławski Spiż zamiast stawać się coraz atrakcyjniejszy dla piwoszy przeistacza się powoli w knajpę z dyskoteką z dodatkiem piwa robionego przypadkiem w tym miejscu. Pszenica to czasem wstyd dla mnie, jako oprowadzającego przyjezdnych. Pomijam kwestie serwowania piwa, bo to czasem jest kpiną.
    Bo oni wbrew oczekiwaniom entuzjastow piwa nie holduja niczemu poza robieniem kasy.
    Tlumy gwarantuja zyski- a ze tlumy nie maja pojecia czego powinni oczekiwac to juz zupelnie inna sprawa. Dlatego cieszy mnie fala emigracji tak z Polski jak i powracajacych do Polski. Mam nadzieje ze ludzie ci lyknawszy nieco standartow zachodnich beda oczekiwac podobnej uslugi w Polsce. Tak w urzedach jak i np. browarach

    Comment

    • robox
      D(r)u(c)h nieuchwytny
      • 2002.11
      • 8188

      #32
      W mojej miejscowości, prawie stu tysięcznym mieście, niestety w sklepach króluje masówka. W niektórych marketach można zakupić Portera z Cieszyna lub Staropolskiego, czy pszenicznego Corneliusa. Zauważyłem, że od kilku miesięcy, w małych sklepikach, silną pozycję ma browar Namysłów, ze swym sztandarowym produktem Kozackie Mocne.
      Ostatnia zmiana dokonana przez robox; 2008-02-24, 09:01.

      Comment

      • kishar
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2003.10
        • 1691

        #33
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kuczman Wyświetlenie odpowiedzi
        Dlatego cieszy mnie fala emigracji tak z Polski jak i powracajacych do Polski. Mam nadzieje ze ludzie ci lyknawszy nieco standartow zachodnich beda oczekiwac podobnej uslugi w Polsce. Tak w urzedach jak i np. browarach
        Tylko, że większość obecnej emigracji zarobkowej to łyknęła najtańszą zachodnią marketową masówkę albo od święta nasze najlepsze tyskie, więc przy takim porównaniu nic dobrego z tego nie wyjdzie sami będą przekonani, z nasze koncernowe jest najlepsze i jeszcze innych będą mówić ze lepsze od tego na mitycznym zachodzie.

        Comment

        • darekd
          Generał Wszelkich Fermentacji
          🍺🍺🍺
          • 2003.02
          • 12727

          #34
          problemy są dwa
          1. dostępność niszowych piw w knajpach - ale wydaje mi się że zmiana na lepsze jest kwestią kilku lat
          2. po degustacji produktów z Głubczyc, Jabłonowa, Kipera, Van Pura czy Korebu może wielu ludziom odejść ochota na kolejne eksperymenty

          powiem krótko - kto miał upaść już upadł, a reszta co została w końcu zrozumiała swoje miejsce w branży

          Zgadzam sie, z tym 2 punktami Sokola. Ale uwazam, ze jeszcze pare garazowych browarow padnie /typuje tu wymienionego koreba/

          W Czechach male browary placa nizsze podatki. Znajduja sie czesto w malych miejscowosciach, wiec promuja je na zewnatrz (np. Svijany, Nova Paka). U nas tak nie ma /Lwowek/.
          Duzo pisano o Wroclawiu, o hurtowni 101 piw i sklepie tego samego wlasciciela, ktory prowadzi doslowna walke o kazdy nowy punkt. Koncernowi gracze zajeli dawno knajpy i sklepy. Przebic sie gdziekolwiek wciaz jest ciezkie.

          Szkoda, ze w prownaniu z innymi panstwami w Polsce male browary maja trudniejsze zadanie. Poza tym niektórzy wlasciciele tych zakladow mysla, ze atutem ich produktow moze byc cena kosztem jakosci. Zapominaja, ze koncerny stac na wyprodukowanie jeszcze tanszego piwa, To zla droga.

          Mimo jaskolek, wciaz czeka nas dluga droga.
          Swiadczy o tym miedzy innymi:
          -brak wspolpracy malych browarow /pomimo funkcjonujacego stowarzyszenia/. Z tym wiaze sie brak pomyslu na promocje takiego piwa (np jako produktu ekologicznego, regionalnego, nie wspominam tu jedynie o napisie na kontrze). Takie stowarzyszenie powinno monitorowac poziom i jakosc produkcji. Nie moze tak byc, ze jedynym kryterium jest wielkosc browarow. Naprawde niektore male browary sieja spustoszenie.
          -wciaz duza liczba upadajacych browarow, w tym niestety tych, ktore dysponowaly odpowiednia infrastruktura, tradycja (Olsztyn, Witnica, Lwowek), ktora pozwalala na polaczenie produkcji piwa z branzami pokrewnymi (turystyka, hotelarstwem, gastronomia) i pozyskaniem funduszy UE (np. jako produkt regionalny)
          - istniejace prawo - malo sie zmienia. Nie ma odpowiednich grup nacisku /zob. wyzej/, grup konsumenckich, odpowiedniej prasy. Konkretnie- na polskich dworcach grasuja menty i pijaczki, ale piwa nie mozna kupic /takie prawo/, co za tym idzie czesto w zwiazku z tym nie ma restauracji. Mieszkam we Wroclawiu, ktory pod tym wzgledem jest jak duza wies /zreszta niestety kazde miasto w Polsce takie jest/. Zeby skoczyc na piwo musze jechac autobusem do centrum! Ustawodawstwo w Polsce dobija nie tylko producentow ale i restauratorow /ktorzy ratujac sie uzalezniaja sie od koncernow/ Ceny w restauracjach sa zbyt duze. Piwo za okolo 6 i obiad za 20, przy obecnych zarobkach to absurd. Wyjscie do restauracji, napicie sie piwa ze znajomymi w odpowiednim lokalu to wciaz luksus. Nie ma tanich piwiarni, "kuflotek". Stad w naszym pijanym kraju pije sie w bramie, na laweczce w parku, autobusie.
          Mimo jaskolek, wciaz rzeczywistosc polska widze w czarnych barwach. Szkoda, bo po sasiedzku w Czechach i Niemczech jest inaczej...

          Comment

          • kopyr
            Pułkownik Chmielowy Ekspert
            • 2004.06
            • 9475

            #35
            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika darekd Wyświetlenie odpowiedzi
            - istniejace prawo - malo sie zmienia. Nie ma odpowiednich grup nacisku /zob. wyzej/, grup konsumenckich, odpowiedniej prasy. Konkretnie- na polskich dworcach grasuja menty i pijaczki, ale piwa nie mozna kupic /takie prawo/, co za tym idzie czesto w zwiazku z tym nie ma restauracji. Mieszkam we Wroclawiu, ktory pod tym wzgledem jest jak duza wies /zreszta niestety kazde miasto w Polsce takie jest/. Zeby skoczyc na piwo musze jechac autobusem do centrum! Ustawodawstwo w Polsce dobija nie tylko producentow ale i restauratorow /ktorzy ratujac sie uzalezniaja sie od koncernow/ Ceny w restauracjach sa zbyt duze. Piwo za okolo 6 i obiad za 20, przy obecnych zarobkach to absurd. Wyjscie do restauracji, napicie sie piwa ze znajomymi w odpowiednim lokalu to wciaz luksus. Nie ma tanich piwiarni, "kuflotek". Stad w naszym pijanym kraju pije sie w bramie, na laweczce w parku, autobusie.
            Mimo jaskolek, wciaz rzeczywistosc polska widze w czarnych barwach. Szkoda, bo po sasiedzku w Czechach i Niemczech jest inaczej...
            Gastronomia to jest właściwie osobny temat i to temat rzeka. To jest trochę błędne koło - z jednej strony nie ma u nas zwyczaju jadania "na mieście", z drugiej powstanie tego zwyczaju hamują wysokie ceny. W Czechach jest powszechne, że o godzinie 12-14 (nie wszystkie o tej samej porze) wiele ze sklepów w małych miejscowościach jest pozamykanych, bo właściciel/sprzedawca idzie na obiad do pobliskiej gospody. Do obiadu oczywiście piwo. W Polsce już prędzej kupi bułkę, kawałek kiełbasy i kefir i zje na zapleczu. W Czechach można w gospodzie spotkać urzędników, robotników budowlanych itd. U nas większość restauracji w dniach pon-czw. jest martwa. Psa z kulawą nogą nie uświadczysz. No i jaki tego powód - zbyt wysokie ceny. Tyle tylko, że jeśli nie ma obrotu, to nie ma też pola do obniżek cen. Kucharz musi dostać dniówkę bez względu na to czy ugotował 3 obiady, czy 20.
            Temat koncentracji gastronomi wokół np. wrocławskiego Rynku, to wina w dużej mierze władz samorządowych, które wszystkie imprezy i wydarzenia kulturalne sytuują właśnie tam. Co jest sporym paradoksem, bo zaparkowanie w sobotę wieczór w okolicy Rynku graniczy z cudem. Powrót nocnym tramwajem też należy do ekstremalnych doznań.
            blog.kopyra.com

            Comment

            • Garrota
              Kapral Kuflowy Chlupacz
              • 2006.12
              • 46

              #36
              Trochę defetyzmu. W branży piw butelkowych nie jest źle.Ale kanał zaczyna się kiedy przychodzi ochota na piwo z kija.W mieście Warszawa napić się krajowych nie koncernówek sztuka wielka. Nawet Okocim zaczął cieszyć. Nie wnikam w lokale typu Bierhalle i takie tam. Gdzieniegdzie jest Łomża i tyle. Z rosnącym podziem śledzę zmagania właściciela Cafe Antykwariat z Żurawiej 45 , który uparł sie na lanie piw niepasteryzowanych. Taki warszawski Don Kichot. Pojawił się Lwówek.Browar kaput. Ciechan.Przestali lać w kegi.Jurand.Browar Kaput.Ostatnio Grudziądz.Jasnego nie leją już w kegi. Gotyckie od wielkie dzwonu udaje się wymusić na browarze.

              Comment

              • darekd
                Generał Wszelkich Fermentacji
                🍺🍺🍺
                • 2003.02
                • 12727

                #37
                Masz racje. Choc winy nie przypisywalbym akurat wladzom samorzadowym. Podatki i akcyzy,pozwolenia, biurokracja itp itd zabijaja. Zauwaz, ze coraz czesciej powstaja mleczne bary itp, ale bez mozliwosci napicia sie piwa. Ten czeski robotnik czy urzednik, ktory w poludnie leci na obiad , wypije do niego piwo i nie stanowi to problemu. Na uniwersytecie w Pradze za mojej bytnosci byl bufet z beczkowym winem i lanym piwem po bardzo niskiej cenie. Jednak nie widzialem, zeby ktos pil tam wiecej niz piwko. Do dluzszego posiedzenia byly inne knajpy.
                W tym tkwi problem. Chodzi o kulture picia u nas, a zasadniczo o jej brak.
                Panstwo do tej pory robilo wiele, by wlasnie braki te poglebiac. Twierdze nawet, ze po prywatyzacji browarow, swiadomie wspieralo sprzedaz wódy z polpanstwowych polmosow.
                Obrot bedzie gdy spadna ceny. Ceny spadna gdy obnizone zostana podatki, co spowoduje wiekszy popyt. Podobnie z malymi browarami. Jesli ustawodawce przekona sie, ze warto wspierac drobne browary bez szkody dla nikogo, moze to oznaczac zwiekszenie szansy na ich przetrwanie. Tak zrobiono za Havla w Czechach (dzieki temu spisany na straty przez brytyjskiego Bassa browar w Svijanach swieci dzis sukcesy). Z drugiej strony male browary musza dbac o swoja reputacje. Obok niezlych lub starajacych sie zachowac jako taki poziom malych producentow, sa i tacy ktorzy naprawde psuja opinie.
                Jeszcze jedna sprawa dotyczaca restauracji itp. W Czechach do pensji ludzie dostaja "stravenki", bony do wykorzystania w sklepach i restauracjach /u nas wciaz malo popularne. Dzieki temu w tygodniu ludzie maja tam przerwy obiadowe. Ale do gospody nie musza dojezdzac.

                Comment

                • darekd
                  Generał Wszelkich Fermentacji
                  🍺🍺🍺
                  • 2003.02
                  • 12727

                  #38
                  odpowiadalem na post Kopyra
                  co do lanych piw, to fajnie byloby, gdyby male browary zaczely rozlewac choc w najblizszej okolicy, tam bowiem latwiej jest o lokalnego patriote. A mysle, ze przybrowarniana restauracja sciagnelaby wielu chetnych.
                  Problem w tym, ze browary ktore mialyby zaplecze na to (np. Witnica, Olsztyn, moze Lwowek zwinely sie).

                  Comment

                  • Krzysiu
                    D(r)u(c)h nieuchwytny
                    • 2001.02
                    • 14936

                    #39
                    Przestał obowiązywać nakaz pisania po polsku?

                    Comment

                    • szefunio
                      Porucznik Browarny Tester
                      • 2007.01
                      • 481

                      #40
                      W takim razie powiedzcie mi, jak małe browary mają sie znaleźć w gastronomii? Przychodzi taki przedstawiciel handlowy z małego browaru do właściciela popularnej knajpy i pyta, czy nie chce mieć w ofercie innego piwa. Właściciel mu na to, że chętnie, ale ma podpisaną umowę wyłącznościową z koncernem. A jak umowa się skończy? To daje pan kilkadziesiąt tysięcy plus wyposażenie lokalu i możemy zacząć rozmowę. Zwykle taka rozmowa i tak kończy się stwierdzeniem właściciela: moi klienci piją tylko żywca/tyskie/carlsberga a jak będę miał nikomu nieznane piwo, to klienci przeniosą się do konkurencji.
                      Robię to co lubię - produkuję piwo.

                      Comment

                      • kopyr
                        Pułkownik Chmielowy Ekspert
                        • 2004.06
                        • 9475

                        #41
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika szefunio Wyświetlenie odpowiedzi
                        W takim razie powiedzcie mi, jak małe browary mają sie znaleźć w gastronomii? Przychodzi taki przedstawiciel handlowy z małego browaru do właściciela popularnej knajpy i pyta, czy nie chce mieć w ofercie innego piwa. Właściciel mu na to, że chętnie, ale ma podpisaną umowę wyłącznościową z koncernem. A jak umowa się skończy? To daje pan kilkadziesiąt tysięcy plus wyposażenie lokalu i możemy zacząć rozmowę. Zwykle taka rozmowa i tak kończy się stwierdzeniem właściciela: moi klienci piją tylko żywca/tyskie/carlsberga a jak będę miał nikomu nieznane piwo, to klienci przeniosą się do konkurencji.
                        Po pierwsze, te kilkadziesiąt tysięcy dotyczy tylko kilku lokali w największych miastach. Po drugie przykład Academusa dowodzi, że nawet w okolicy wrocławskiego Rynku można mieć knajpę z piwem niekoncernowym. Tylko trzeba chcieć.

                        I to obie strony muszą chcieć. Bezsensem jest sytuacja kiedy PH browaru próbuje namawiać właściciela knajpy, żeby przyjął jego piwo, kiedy on tego nie chce. Wtedy rzeczywiście jedyną metodą jest "przekupstwo". O ile ze względów prestiżowych taka akcja może być opłacalna dla koncernów, to dla małych jest po prostu kretynizmem. Nie może jednak być też tak, że właściciel musi się o piwo czy szklanki do wyszynku tego piwa prosić. Takie sytacje miały z tego co wiem miejsce w przypadku Lwówka Śl. Właściciel takiej knajpy musi być traktowany poważnie, jak partner. Nie można go zostawić samemu sobie.
                        Mały browar nie może sobie pozwolić na sytuację, kiedy jego piwo knajpa bierze tylko dlatego, że jest tańsze i sprzedaje je pod marką koncernu. Oczywiście niektórzy uważają, że to świetna strategia, tak samo jak sprzedawanie butelkowego kwasiżura, czy robienie z klientów balona w kwestii braku filtracji/pasteryzacji. To jest to, o czym pisał wyżej darekd. Nie minie ich zasłużona kara

                        Chyba już wiem, o czym będzie następny felieton.
                        blog.kopyra.com

                        Comment

                        • Marusia
                          Marszałek Browarów Rzemieślniczych
                          🍼🍼
                          • 2001.02
                          • 20221

                          #42
                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedzi
                          Po pierwsze, te kilkadziesiąt tysięcy dotyczy tylko kilku lokali w największych miastach. Po drugie przykład Academusa dowodzi, że nawet w okolicy wrocławskiego Rynku można mieć knajpę z piwem niekoncernowym. Tylko trzeba chcieć.
                          No kulawy przykład jak mało. Nie wziąłeś pod uwagę, że niektóre knajpy są tylko częścią działalności i przy dochodowym innym biznesie można pozwolić sobie na eksperymentowanie z piwem na zasadzie: wyjdzie, to fajnie, będą straty, to zmienimy taktykę. Wydaje mi się jednak, że zdecydowana większość knajp jest prowadzona jako jedyny biznes rodzinny i wtedy to już tak na szalę wszystkiego rzucić nie można.
                          www.warsztatpiwowarski.pl
                          www.festiwaldobregopiwa.pl

                          www.wrowar.com.pl



                          Comment

                          • kopyr
                            Pułkownik Chmielowy Ekspert
                            • 2004.06
                            • 9475

                            #43
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia Wyświetlenie odpowiedzi
                            No kulawy przykład jak mało. Nie wziąłeś pod uwagę, że niektóre knajpy są tylko częścią działalności i przy dochodowym innym biznesie można pozwolić sobie na eksperymentowanie z piwem na zasadzie: wyjdzie, to fajnie, będą straty, to zmienimy taktykę. Wydaje mi się jednak, że zdecydowana większość knajp jest prowadzona jako jedyny biznes rodzinny i wtedy to już tak na szalę wszystkiego rzucić nie można.
                            A czy ja powiedziałem że każda knajpa ma się rzucać na piwo z małego browaru. Wiem, ze część forumowiczów ma takie złudzenia, ale ja ich nie mam. Jeżeli ktoś ma pomysł na knajpę, to niewiele w nim zmieni to, że zamiast Ciechana będzie polewał Lecha. Na pewno nie uratuje to kiepsko zarządzanego lokalu. Natomiast można się dobrze wyróżnić poprzez serwowanie np. pszenicznego Primatora. I wiele lokali to zauważyło.
                            blog.kopyra.com

                            Comment

                            • Marusia
                              Marszałek Browarów Rzemieślniczych
                              🍼🍼
                              • 2001.02
                              • 20221

                              #44
                              Kopyrze, ja tylko chciałam podkreślić, że same chęci nie wystarczą I nie chodzi też tylko o pomysł na knajpę, chodzi o szybki zwrot kosztów inwestycji. Wielu knajp nie stać na szaleństwa i wolą trzymać się klimatów bezpiecznych. Ja to rozumiem, aczkolwiek wcale mi się to nie podoba

                              A co do tematu właściwego - myślę, że najgorsze już za nami, ale jeszcze parę browarów pójdzie z torbami, i tu zgadzam się z Darkiemd, że Koreb padnie, jeśli nie określi się sam w sobie w końcu, do kogo kieruje swoje piwa. Bo podróba etykiety Tyskiego (Łaskie) jeszcze mnie nawet aż tak strasznie nie razi, ale w środku tej butelki było coś jasnego o smaku krówki (takiego cukierka, nie wołowiny) co kompletnie z tyskaczem nie ma nic wspólnego, więc samobój jak ta lala. Herbowe z kolei to podróbka etykiety koźlaka z Juranda, a w smaku: też krówka, tylko słodsza i ciemniejsza od Łaskiego. Takim piwem to nie podbiją nikogo, można raz wypić z ciekawości, ale to wsio.
                              www.warsztatpiwowarski.pl
                              www.festiwaldobregopiwa.pl

                              www.wrowar.com.pl



                              Comment

                              • remfire
                                Major Piwnych Rewolucji
                                • 2004.03
                                • 1334

                                #45
                                Ogólnie zgadzam się z Kopyrem, mam bardzo podobne zdanie na temat opisywanych "jaskółek". Najbardziej cieszą mnie "jaskółki" nr 3 i 4 - bo lubie piwa ciemne, a dostepność zwiększyła sie tak znacząco , że w ostatnim czasie kupuję w sklepach piwa o których jeszcze rok temu mógłem właściwie tylko poczytac na forum.
                                Zastanawiam sie jednak, czy rzeczywiście najgorsze jest już za nami. System prawno-podatkowy nie zmienia się, a kto z nim łatwiej daje sobie rade nie trzeba nikomu tłumaczyć. Nie jest prosty , o czym moze swiadczyć nawet dyskusja o ewentualnym opodatkowaniu piw z browarów domowych, a z zawiłościami najlepiej radzą sobie Ci których stać na dobrych doradców.
                                Druga sprawa to wspomniane przez Kopyra koncerny. Z jednej strony cieszymy się że dostrzegają zainteresowanie innymi piwami niz lager , ale pamiętamy przeciez co potrafią zrobić aby osiągnąć swoje cele. O tych wyburzonych browarach w poprzednich latach nie bede wspominał , ale w ostatnim roku koncernom uległy przeciez kolejne browary : Belgia i Łomża. Kilka kolejnych piw zniknie tym samym z rynku.
                                Boje się więc, że jeśli nawet mały browar poradzi sobie z prawem i podatkami , to po osiągnięciu pewnego pułapu może zostać uznany przez koncern za zagrożenie dla ich działności. Wtedy efekt jest łatwo przewidywalny.
                                Jestem więc optymistą , ale bardzo umiarkowanym.

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X