....Nie lubię poniedziałku....
Tak, podpisuję się pod tym tytułem...
Wczoraj spędziłem w pracy 12 godzin !
SG, a wlaściwie jej reperkusje, dały się mocno odczuć przez niedzielę i poniedziałek...
Proponuję następnym razem zacząć w piątek.... w sobotę delikatnie wyhamowywać....w niedzielę rehabilitacja !
Co do przebiegu imprezy:
....całe szczęście, że w sobotę padało i "zajęcia" odbywały się z dala od zbiornika wodnego. Agro-owner pewnie by kazał płacić za jego ( tzn zbiornika... ) czyszczenie. A nie daj Boże pstrągi zaczęłyby się uskarżać na bóle w stawach...
W każdym razie Agro-owner zdecydowanie pod wpływem żony ( konkubiny, kochanki ??? ) zachował się w niedzielę niezbyt godnie...
Resume:
SG OK ! Owner - kaput !
Dziewczyny ( wszystkie ! ):
I LOVE YOU !!!! -
Krzysiu:
Wędrówki po miejscach historycznych mogą czasami powodować wrazenia histeryczne... Ale ja wspominam bardzo przyjemnie - dostroiłem sobie kontrast, wiem już teraz co działo się w 1807 roku i gdzie muszę uważać w lesie, żeby nie wpaść w 30-metrową otchłań ! Piszę się na następne ( wędrówki ! ).
Maryhh:
Specjalna nagroda za wokal !
Specjalne podziękowania należą się psinkom za dzielną obronę przed psami aborygenów i za wyjątkową życzliwość wobec uczestników ( lizanie po mordkach, wstrzemięźliwość.... ).
A wszystkim nam życzyłbym przynajmniej tak samo udanych nastęnych spotkań !
Comment