Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Sokół83
Wyświetlenie odpowiedzi
Artykuł Tomka Kopyry: Piwo w gastronomii - lane a może... rozlane? Komentarze
Collapse
X
-
Krzysiu :
jak zwykle trafnie ! I dzięki za przypomnienie czasów dolnośląskich. Pamiętam metalowe stoły w lesie przy kopalnianym sklepie. Po fajrancie pojawiały się na nich skrzynki z piwem. Średnia na górnika trzy, cztery piwa...
Trochę tylko więcej optymizmu w kwestii podmiejskich sypialni: lokale i tam powstają: w końcu trzeba czasami z domu uciec ( ale nie jechać ! ) i z sąsiadami gdzieś piwo wypić.
I jeszcze w kwestii małych &średnich browarów:
Wcale nie jest tak źle, część społeczeństwa zaczyna zwracać uwagę na regionalne produkty, a więc i na piwo z lokalnych browarów ( przynajmniej ja to odczuwam ). Wraz z tym pojawiają się gastronomicy zainteresowani współpracą. Ale warunkiem jest "zaspokojenie" oczekiwań - patronat browaru, czyli od regularnego czyszczenia instalacji, dostarczania szklanek, podkładek itp do współtworzenia wydarzeń ( promocje, degustacje, imprezy "piwne", itp itd ). I taki swoisty mikromarketing browary MUSZĄ prowadzić, bo lokal to miejsce najbliższego kontaktu z konsumentami - tu tworzy się marka. Im bliższe relacje lokal-browar tym większe korzyści dla konsumentów, właścicieli lokali i browaru...Simon
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu Wyświetlenie odpowiedzi4. Diagnoza Kopyra nijak się ma do stanu miejscowości, które żyją z wydawania pieniędzy przez ludzi - mianowicie znanych miejscowości turystycznych. W takiej np. Szklarskiej Porębie na knajpy już kilkanaście lat temu poprzerabiano wszystkie możliwe miejsca. W sezonie nie ma problemu wyboru, jest problem, czy będzie gdzieś wolne miejsce.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Krzysiu Wyświetlenie odpowiedziMyślę, że sytuacja się unormowała, i dużo lepiej nie będzie. Podmiejskie wsie stają się sypialniami, w których ludzie nie chodza do knajp, bo nie mają czasu ani ochoty. W duzych miastach, gdzie są spore supiska ludzi posiadajacych nadwyżkę gotówki do wydania skonsolidują się "centra rozrywki" - wszak coraz modniejszy clubbing zakłada łażenie od knajpy do knajpy, a takich bohaterów, skłonnych przejść z Krzyków na Karłowice w poszukiwaniu piwa, dzisiaj już nie ma. Więc knajpy muszą być blisko siebie. Pozostałe rejony dużych miast staną się sypialniami. A w pozostałych miejscowościach kultura spozycia tak jak dzisiaj podpowiadać będzie, żeby kupić piwo w sklepie i wypić na ławeczce w parku, o ile stróżów prawa ruszy sumienie i przymkną oczy, jak to łatnie zasugerował nasz kolego.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedziTaki Amber powinien mieć przynajmniej po jednym lokalu w nadmorskich kurortach typu Łeba, Kołobrzeg, Ustka itd.
Tak przy okazji Amber IMO ma ten problem, że nie ma za bardzo w ofercie piwa na lato. Żywe się w tej roli nie sprawdza.browerzysta, abstynent i nałogowy piwoholik c[]
Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham piwo :]
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Simon Wyświetlenie odpowiedzire: Amber
ma przynajmniej po 1 lokalu w miejscowościach nadmorskich w woj. pomorskim...
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedziI tak trzymać. Coby tu nie pisać, to pod względem marketingowym Amber wytycza standardy małym browarom, które powinny bardziej to od was zrzynać , niż motywy graficzne na etykiety czy kartony. A ta zrzynka nazywa się naukowo benchmarking.
Comment
-
-
chodzi głównie o kartony, których jak sam piszesz nie widziałeś.- Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
- Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
- Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa
Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).
Comment
-
-
Co do postawionego przez kol. kopyra tezy "Niestety nie jest to takie proste, coś siedzi w naszych głowach, co nas blokuje przed wejściem na obiad do przydrożnej knajpy. Mam wielu znajomych, którzy gdy wyjadą w góry, to w schronisku pałaszują „zupki chińskie”, ale natychmiast po przekroczeniu granicy stołują się już tylko w restauracjach. Co śmieszniejsze, gdy już przeliczą ile zapłacili za obiad, to widzą, że ceny nie odbiegają już drastycznie od polskich. Ale jakoś łatwiej przekroczyć próg hospody, niż polskiej restauracji." to miałbym troche odmienne zdanie - cos siedzi, ale w kieszeni, o czy tez była mowa w komentarzach innych użytkowników. Z mojego osobistego doświadczenia, głównie trójmiejskiego, to :
1. Albo mozna coś dobrze (czytaj: smacznie i w przyzwoitej cenie) zjeść albo można napić sie dobrego piwa. Zbieżność obu sytuacji jest rzadka. A za naszą południową granicą to mają pod tym względem dużo lepiej...
Poza tym wracając do kwestii ekonomii to obiad dla 2 osób + piwo u nas cięzko jest zamknąc w kwocie powiedzmy 30 zł a na Słowacji w kilku hospodach lub hostincach spokojnie dało sie to zrobić. W Gdańsku znam ze 2-3 lokale gdzie do 4 dych coś podobnego się uda.Jakby ktoś mogł coś ciekawego polecić w 3mieście to poproszę o namiary
2. A co zjeśc do tego piwa (pomijając fakt, że napić to się moge w lokalch nastawionych na konsumpcję głównie koncernowego piwa) i w jakich warunkach? Nienawidze jeść w miejscach gdzie palą, a niestety u nas raczej funkcjonuje opcja piwo+fajki w miejscach z ciekawszą ofertą piwną, a do jedzenia to raczej przeważnie frytki. Niestety nie funkcjonują u nas zakąski piwne jak np słowacki utopenec lub vyprazany syr Piwo do obiadu -jak najbardziej, ale dobre, w czystym i nie zadymionym lokalu, z czymś dobrym do jedzenia w przyzwoitej cenie. Mieszkam w miejscowości niedaleko Gdańska, dwadzieścia kilka tys mieszkańców i znam tam jeden lokal (pomijając pizzerie) gdzie da sie to zrealizowac ale z oferta piwną to tam najlepiej nie jest.A i w samym Gdańsku też takich lokali nie za wiele.
Nie zgodzę się z cytowana tezą ,że to kwestia głownie mentalności - brak zwyczaju piwo + jedzonko moim zdaniem to kwestia ceny oraz oferty lokali.
Podsumowując - idzie ku lepszemu ale bardzo powoli.
A tak trochę OTPierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Simon Wyświetlenie odpowiedzire: Amber
ma przynajmniej po 1 lokalu w miejscowościach nadmorskich w woj. pomorskim...
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Rafcz Wyświetlenie odpowiedziA tak trochę OT a można prosić o kilka poleceń np od Jastrzbiej Góry po Katy Rybackie?************************************************** ************
Moja kolekcja: wozy konne, bociany i latarnie morskie
www.beercoasters.glt.pl
Masz podstawki z wozami konnymi, bocianami lub latarniami morskimi? Daj mi znać.
************************************************** ************
Comment
-
-
Dzięki Rafcz, że się wypowiedziałeś, bo nie chciało mi się pisać, a teraz mogę po prostu napisać, że w zupełności się z Tobą zgadzam
We Wrocławiu często pałaszujemy potrawy do piwka Bartka w Armine - cena za piwo 4,5 zł, cena za potrawę do 15 zł - można przeżyć. W Lamusie - cena za piwo 4,5 zł i cena za pizzę dużą ok. 20 zł - też idzie przeżyć.
Jednakże w Czechach wypiję piwko za 15-20 Kcs (czyli ok. 2,5 - 3 zł) a zjem za maks. 100 kcs, bo z reguły jem tam smażony ser, albo za 20 kcs jeśli mam ochotę na zupkę czosnkową.
Biorąc pod uwagę, że piw się wypija więcej na raz niż zjada potraw, w Czechach na posiedzeniu przy 5 browarach i obiedzie w knajpie wydam maksymalnie 30 zł, w Polsce - 42 zł siedząc w taniej knajpie na Bogusławskiego. Jakbym chciała to samo wykonać np. w Academusie, byłoby to około 2 razy więcej.
Acha - po za tym w Czechach napiję się kawy z ekspresu ciśnieniowego za 25 kcs, a herbatki za 15 kcs, a nie jak u nas za 5-10 zł
Argument, że jak będziemy chodzić do knajp, to ceny spadną, jest taki trochę na odwrót - chyba to raczej lokale powinny zachęcić konsumenta do konsumpcji
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Rafcz Wyświetlenie odpowiedzi1. Albo mozna coś dobrze (czytaj: smacznie i w przyzwoitej cenie) zjeść albo można napić sie dobrego piwa. Zbieżność obu sytuacji jest rzadka. A za naszą południową granicą to mają pod tym względem dużo lepiej...
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Rafcz Wyświetlenie odpowiedziPoza tym wracając do kwestii ekonomii to obiad dla 2 osób + piwo u nas cięzko jest zamknąc w kwocie powiedzmy 30 zł a na Słowacji w kilku hospodach lub hostincach spokojnie dało sie to zrobić. W Gdańsku znam ze 2-3 lokale gdzie do 4 dych coś podobnego się uda.Jakby ktoś mogł coś ciekawego polecić w 3mieście to poproszę o namiary
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia Wyświetlenie odpowiedziWe Wrocławiu często pałaszujemy potrawy do piwka Bartka w Armine - cena za piwo 4,5 zł, cena za potrawę do 15 zł - można przeżyć. W Lamusie - cena za piwo 4,5 zł i cena za pizzę dużą ok. 20 zł - też idzie przeżyć.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia Wyświetlenie odpowiedziJednakże w Czechach wypiję piwko za 15-20 Kcs (czyli ok. 2,5 - 3 zł) a zjem za maks. 100 kcs, bo z reguły jem tam smażony ser, albo za 20 kcs jeśli mam ochotę na zupkę czosnkową.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia Wyświetlenie odpowiedziBiorąc pod uwagę, że piw się wypija więcej na raz niż zjada potraw, w Czechach na posiedzeniu przy 5 browarach i obiedzie w knajpie wydam maksymalnie 30 zł, w Polsce - 42 zł siedząc w taniej knajpie na Bogusławskiego. Jakbym chciała to samo wykonać np. w Academusie, byłoby to około 2 razy więcej.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Marusia Wyświetlenie odpowiedziArgument, że jak będziemy chodzić do knajp, to ceny spadną, jest taki trochę na odwrót - chyba to raczej lokale powinny zachęcić konsumenta do konsumpcji
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedziI to są już ceny bardzo zbliżone IMO do cen czeskich.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedziJedyne co różni Czechy od Polski, to trochę niższy rozziew cen między sklepami, a gastronomią. W Polsce piwo w knajpach jest minimum 2, a nawet 3 raz droższe niż w sklepie. Tymczasem w Czechach jest to stosunek 1,5 do 2 razy.
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedziNie możesz porównywać cen z wrocławskiego Rynku, z cenami z czeskiej prowincji. Ceny w lokalach w centrum Pragi już takie atrakcyjne nie są.
Co do Armine: ma sporo klientów, do Sfinksa porównać nie można, bo nie jest to knajpa w Rynku i jest znacznie mniejsza, w każdym razie ludzie tam konsumują sporo żarcia
Comment
-
-
U mnie w Miliczu jest jadłodajnia gdzie za 10 zł mozna zjeść dwudaniowy smaczny obiad.
Jest także restauracja gdzie za 13-15 zł mozna zjeść baaaardzo dużą porcję obiadową, którą ciężko przejeść - do tego bardzo smaczną.
W tej pierwszej w godzinie obiadowej można spotkać bardzo wielu lokalnych przedsiębiorców, sklepikarzy, lekarzy.
Tak więc ludkowie chodzą na obiady.
Ta druga również nie narzeka na klientów w godzinach wczesno popołudniowych.
Nie ma zato mody, aby iść o godz. 18.00 - 20.00 na obiadokolację do knajpy.Milicki Browar Rynkowy
Grupa STYRIAN
(1+sqrt5)/2"Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
"Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
No Hops, no Glory :)
Comment
-
Comment