Artykuł Tomka Kopyry: Czy prosument to Ty? Komentarze

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • ART
    mAD'MINd
    🥛🥛🥛🥛🥛
    • 2001.02
    • 23960

    Artykuł Tomka Kopyry: Czy prosument to Ty? Komentarze

    Świat nie jest czarno-biały. Świat ekonomii także. Czy i w świecie piwa, pomiędzy biegunami producent-konsument jest jeszcze ktoś usytuowany? Zapraszam do kolejnego felietonu Tomka Kopyry!

    Artykuł znajduje się tu:


    Zapraszam do komentowania i do dyskusji!
    - Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
    - Moje: zbieranie - Opole & warzenie - Browar Domowy Świński Ryjek ****
    - Uwarz swoje piwo domowe z naszym Centrum Piwowarstwa

    Sprawy dotyczące postów/wpisów/wątków/tematów zgłaszaj proszę narzędziem "Zgłoś [moderatorowi]" (Ikonka flagi przy danym wpisie).
  • JAckson
    Pułkownik Chmielowy Ekspert
    🍼🍼
    • 2004.05
    • 6123

    #2
    Artykuł Tomka jak zwykle ciekawy.
    Nie spotkałem się wcześniej z określeniem prosument więc dzięki za szczyptę wiedzy.

    Na główne pytanie nie odpowiem, bo nie wiem na ile trzeba być świadomym i aktywnym konsumentem aby móc nazwać siebie prosumentem.

    Poza tym artykuł to ładna forma docenienia Browarbizu. Można z tego ukuć jakąś ciekawą reklamę tego portalu

    Ciekawi mnie także na ile nasze rodzime browary mają świadomość opisywanego zjawiska. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to pytanie raczej do browarów niż do autora.

    MM961
    4:-)

    Comment

    • arcy
      Pułkownik Chmielowy Ekspert
      • 2002.07
      • 7538

      #3
      Jeśli o tym, czy ktoś jest prosumentem decyduje fakt przepływu informacji na linii producent - konsument, to uprzejmie informuję, że wszyscy są prosumentami.

      Comment

      • piokl13
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2003.06
        • 946

        #4
        Jak pokazują fakty, Alvin Toffler się mylił. Konsument ma coraz mniejszy wpływ na producenta. Kupuje to co mu wcisną w reklamach. Toffler nie przewidział rozwoju mediów.

        Comment

        • delvish
          Major Piwnych Rewolucji
          • 2004.11
          • 3508

          #5
          Akurat jak dla mnie przykład z Dębowym nie jest tak do końca trafiony. Hasło „Długo warzone” mogłoby po prostu obrazować dekokcję. I gdyby tak właśnie warzone było Dębowe Mocne, to nie miałbym nic przeciwko stosowaniu przez KP takiego hasła. Bardziej merytorycznie wątpliwa jest już reklama Palonego.
          Nie sądzę, żeby tworzenie nowego bytu pt. prosument na określenie świadomego konsumenta było konieczne. Dla mnie takie rozważania, w przeciwieństwie do poprzednich felietonów kopyra, pachną akademickim postmodernizmem, dobrym na referat na którymś tam roku np. socjologii.
          Zupełnie nieprawdziwa zaś jest teza, że niezależny człowiek, w dodatku legitymujący się sporą wiedzą na dany temat, jest dla przeciętnego konsumenta o wiele bardziej wiarygodny niż największa kampania reklamowa. To jest wishful thinking kolegi kopyra, a nie stan rzeczywisty
          "You can't be a real country unless you have a beer and an airline - it helps if you have some kind of a football team, or some nuclear weapons, but at the very least you need a beer."
          (Frank Zappa)

          "It is not from the benevolence of the butcher, the brewer, or the baker that we expect our dinner, but from their regard to their own interest. We address ourselves, not to their humanity but to their self-love" (Adam Smith)

          Comment

          • alnus
            Porucznik Browarny Tester
            • 2007.07
            • 459

            #6
            Ale się kolega kopyr rozmarzył... Gratuluję optymizmu

            Comment

            • remfire
              Major Piwnych Rewolucji
              • 2004.03
              • 1334

              #7
              Podobnie jak inni , również nie zetknąłem się z określeniem prosument , więc z ciekawościa przeczytałem artykuł, aby się dowiedzieć czy moge tak o sobie powiedzieć
              Najbardziej to określenie pasuje mi do piwowarów domowych , bo przecież to oni są zarówno producentami jak i konsumentami. Nie jestem takowym piwowarem , więc wstępnie pomyślałem że nie jestem prosumentem.
              Czytając jednak dalej zacząłem się zastanawiać , bo przecież staram sie dowiedzieć skąd pochodzi dane piwo, nawet gdy brak jest jednoznacznych informacji na opakowaniu. Reklamy raczej nie działają na mnie w sposób zamierzony przez ich twórców , bo traktuje je jak żródło informacji o nowych piwach lub nowych wzorach do kolekcji , a nie jak namowę do sięgania po reklamowane piwo. Jeśli producent usilnie stara się nie podawać podstawowych informacji , lub wręcz stara się mnie wprowadzić w błąd ( przykładem może być sugerowanie że Książ lub Piast jest moim regionalnym piwem, albo niejasności z pochodzeniem Brewerów czy Okocimia Pszenicznego) automatycznie skazuje się na przeniesienie danego piwa na koniec " mojej osobistej listy piw", co oznacza że sięgnę po takie piwo dopiero w skrajnym przypadku. Może więc mam w sobie coś z prosumenta ?
              Akapit dotyczący pozycjonowania cenowego wbudził uśmiech na mojej twarzy. Jednym z głównych orędowników pozycjonowania cenowego na naszym forum był przecież nie kto inny jak Tomek, a ja twierdziłem że cena winna mieć uzasadnienie ekonomiczne, a nie służyć do tworzenia wrażenia o lepszej jakości. Zdaje sobie sprawę że są różne przykłady wykorzystujące chwyty marketingowe ( łacznie z owym pozycjonowaniem), ale osobiście ich nie akceptuję. Twierdzeniami w artykule Tomek pośrednio przynał mi rację, więc chyba moge jednak stwierdzić że jestem prosumentem

              W ten sposób rozumując to określenie, można chyba śmiało stwierdzić że na tym forum jest całkiem spora grupa prosumentów. Jednoznacznie tego nikt nie potwierdzi, ale czy dyskusje prowadzone na forum nie miały wpływu na pojawienie sie w sklepach chociażby Mazura z Kormorana, Grand Imperiala z Ambera , limitowanego Portera z Ciechana, czy nawet Niepasteryzowanego Kasztelana i Okocimia Pszenicznego ? Przykładów zapewne jest więcej, więc chyba wszyscy nieświadomie stajemy sie prosumentami

              Comment

              • kibi
                Major Piwnych Rewolucji
                • 2004.07
                • 1875

                #8
                Jeśli prosument to świadomy konsument, to takowych na forum jest sporo. Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że niektórzy z nas trafiają tu jako zwykli konsumenci, i z czasem w tym kierunku ewoluują.
                Jeśli natomiast przyjąć tą definicję, która mówi o dialogu między producentem i prosumentem, to trzeba zauważyć, że do dialogu potrzebne są dwie strony.
                Wobec tego, prosumentami w tym rozumieniu będziemy mogli zostać tylko wtedy, jeśli producenci uznają, że sobie na to zasługujemy .

                Comment

                • fidoangel
                  Major Piwnych Rewolucji
                  🥛🥛🥛
                  • 2005.07
                  • 3489

                  #9
                  Kolega oparł się na błędnym twierdzeniu Alvina Tofflera,że prosument jest kimś kto miał lub ma się pojawić i cały artykuł jest obciążony błędem.

                  Prosument jest kimś kto odchodzi do historii.
                  To moi dziadkowie byli prosumentami.Produkowali rzeczy,które im smakowały.Takie produkty również sprzedawali.Świadomie wybierali pewne gatunki roślin,zwierząt bo wiedzieli czego potrzebują i co z tego co uprawiają,hodują mają zamiar zrobić.
                  Sam pamiętam nazwy odmian pomidorów,truskawek,ziemniaków,które były cenione i uprawiane dla swoich walorów.
                  Pewne odmiany były swego rodzaju "wzorcami" i nie było problemu z przypomnieniem sobie jaka powinna być truskawka ,którą lubiłem bo jak u mnie się z czasem "wyrodziła" to szedłem po nią do sąsiada i znów wiedziałem na pewno że to "zenga"

                  Nie da się tak zrobić z współczesnymi produktami bo nie ma tych "wzorców".Nie ma dawnego "Tyskiego" "Piasta" "Lecha" i nikt nie pamięta tak naprawdę jakie to były piwa.Zresztą nikt nie potrzebuje takiego piwa jak było bo się zadowala "piwnopodobnymi" produktami ,które są na rynku.Gdyby było inaczej to sprzedaż nie wzrastałaby.

                  Grupa ,którą kolega nazwał w artykule "prosumentami" to zwykli hobbyści,czasem fanatycy,czasem odszczepieńcy smakowi i są tym czym albinosi w jakiejś populacji.
                  Nikt lub prawie nikt nie robi butów dla pań powyżej numeru 42 i tak na prawdę nie liczy się z ich zdaniem i nie na nich opiera swe zyski.

                  Znów się rozpisałem...
                  "nie zostanę onanistką bo jestem anarchistką" :)

                  Widziałem u Dori i Kopyra i też tak myślę: Browar to nie apteka :))

                  Poszukujesz wiedzy na temat browarnictwa amatorskiego?
                  Przeczytaj >>>>FAQ<<<<
                  Sprawdź >>>Przewodnik<<<

                  Comment

                  • kopyr
                    Pułkownik Chmielowy Ekspert
                    • 2004.06
                    • 9475

                    #10
                    Nie będę się bawił w cytowanie poszczególnych wypowiedzi, ale odpiszę wszystkim zbiorczo. Obawiam sie, że przykład piwowarów domowych trochę zaburzył rozumienie tego kim jest prosument. Otóż piwowar domowy bardziej jest prosumentem dlatego, że wie jak powstaje piwo, niż że sam je wytwarza. Otóż uważam, że piwowar domowy, który warzy piwo i nie kupuje żadnego innego w sklepie nie jest prosumentem. On jest producentem sensu stricte. Prosumentem jest wtedy kiedy swoje doświadczenia piwowarskie wykorzystuje przy wyborze piw przemysłowych, a tym bardziej jeśli namawia innych do zakupu takich a nie innych piw. Np. piwowar domowy, który namawia do picia piw niefiltrowanych i niepasteryzowanych. On wie, że są lepsze i dzieli się tą wiedzą z innymi. Wtedy jest prosumentem.

                    Idźmy dalej, czy prosument to tylko świadomy klient. Uważam, że nie. Weźmy taki przykład jak buty. Świadomym konsumentem dla mnie będzie ten kto, gdy buty mu się rozlecą, pójdzie je zareklamować. Większość konsumentów tego nie robi. Jeśli jednak buty mu się rozleciały, to nie będzie on o tym opowiadał innym ludziom, chyba że...
                    Chyba, że te buty są dla niego bardzo ważne. Np. jest zapalonym biegaczem, albo lubi górskie wędrówki. Można sobie wyobrazić, że na forum o górach, ktoś będzie polecał lub odradzał innym buty do trekkingu. Jest różnica między jedną, a drugą postawą? Jest.

                    Czy każdy konsument komunikuje się z producentem. Tak, ale ten komunikat jest ograniczony de facto do odpowiedzi tak lub nie. Albo kupuję produkt, albo nie kupuję. Koniec komunikatu. Natomiast prosument, niekoniecznie wprost do producenta, mówi kupuję, bo... lub nie kupuję dlatego, że.... Co więcej on może powiedzieć kupiłem, ale byłbym bardziej zadowolony, gdyby .... Producenci łakną tej informacji zwrotnej jak kania dżdżu. Po to zamawia się badania opinii konsumentów, po to robi się badania focusowe itd. Idea prosumenta jest nierozerwalnie związana z marketingowym podejściem do biznesu.

                    Czy do tego, żebyśmy byli prosumentami potrzebujemy, żeby producent chciał z nami gadać. Nie sądzę, to jest jego problem, jeśli nie chce on tego potencjału wykorzystać. My jesteśmy prosumentami, właśnie przez to, że wymieniamy się informacjami między sobą. I to, czym oburzał się np. dyzman, jest faktem. Ludzie, którzy zapisują się na to forum piją Tyskie, Lecha itd. po kilku miesiącach zaczynają próbować innych piw, po następnych kilku przestają kupować Tyskie. To są znane metamorfozy, wielu może to powiedzieć o sobie lub swoich znajomych. Czy uważacie, że konsumenci masła, zachwalają innym konsumentom to właśnie masło, którego używają. A my to robimy. Co więcej roztrząsamy to na wszystkie możliwe sposoby.

                    Czy Toffler się mylił. Nie sądzę. To nie jest tak, że prosumenci zastąpią konsumentów. Pewnie nigdy do tego nie dojdzie. Jednak jest to na tyle istotny element rynku, że zaczyna on odgrywać rolę. I powiedzmy sobie szczerze, ta idea dopiero raczkuje. To nie jest tak, że ja opisuję rzeczywistość, a wy mi na to, że źle widzę. Ja próbuję antycypować to co będzie się działo, albo dopiero zaczyna się dziać.

                    Co do tego, że konsument nie ma nic do gadania, bo reklama, media itd. Nie jest to do końca prawdą. Ludzie z coraz większą irytacją zaczynają odbierać komunikat reklamowy. I to zaczyna być problem dla producentów.

                    Co do tego, że producenci mają gdzieś wynurzenia prosumentów. Słyszałem kiedyś o takiej sytuacji, że na polskim forum miłośników/użytkowników samochodów Toyoty po jakiejś wpadce (chyba z jakością serwisu) czy z jakąś awarią, która w wielu modelach się powtarzała, zapisał się jakiś Japończyk, czy może Polak, ale wysoko postawiony w hierarchii koncernu, żeby przeprosić za niedogodności i prosił o współpracę przy ewentualnych innych niedociągnięciach. Odpowiedź Krzysztofa Ruta z GŻ na nasz początek akcji "Żywiec. Prawie jak Piwo." też jest przejawem takich działań.

                    I na koniec o pozycjonowaniu cenowym. Uważam, że prosument nie jest wrażliwy na pozycjonowanie cenowe. Sam uważam, że jeśli chodzi o piwo jestem w miarę uodporniony. Czy wobec tego nie wierzę w sens pozycjonowania cenowego? Bynajmniej. Prosumentci to są małe % lub promile odbiorców, cała reszta nie jest odporna na to zjawisko. Dlatego tak zażarcie namawiam browary do adekwatnego pozycjonowania swoich produktów. Bo jestem przekonany, że to jest skuteczne.
                    blog.kopyra.com

                    Comment

                    • angasc
                      D(r)u(c)h nieuchwytny
                      • 2006.04
                      • 977

                      #11
                      I po raz kolejny zgadzam sie z Kopyrem. Ma chłopak rację,
                      Dlatego właśnie robię piwo w domu, dlatego moja kochana małżowinka piecze w domu chleb, dlatego sam wędzę boczek i wędliny. Bo pewna część społeczeństwa ma dość przemysłowego chłamu. A ponieważ informacje zamieszczane gdzieś w internecie, które w założeniu miały trafić do producentów, trafiają w niebyt, to jedynym wyjsciem jest nie kupować badziewia i robić pewne rzeczy samemu. I to jest właśnie droga do prosumentyzmu. Gdy ludzi mających dość szynki składającej się głównie z wody i chemii będzie więcej, to producenci wreszcie to zauważą.
                      To samo tyczy się każdego innego produktu. Dopóki społeczeństwo kupje, płaci i nie narzeka, to producent nie zmieni swojego podejścia. Bo po co? Przecież się sprzedaje. Ale gdy coraz więcej ludzi zacznie omijać chemiczne badziewie i albo kupi mniej ale lepszego, albo nie kupi wcale i zrobi coś własnym sumptem, tym większa szansa że producenci wrócą do normalnych rozwiązań. Prostym przykładem są Niemcy i Ich wędliny. Kilkanaście lat temu nie można ich było do ust wziąć. Ale z biegiem czasu, gdy pojawiły się wędliny importowane producenci niemieccy zmienili front. Teraz mają prześwietne wędliny podsuszane lub suszone, ich mortadele lub inne miękkie wyroby sa naturalne i pełne smaku. To jest właśnie wynik działania prosumentów. Nastąpiła zmaina w działaniech marketingowych i przyniosła niespotykaną na skalę dzesięcioleci zmianę. Takich zmian należy żądać i oczekiwać na wszystkich frontach. Również piwnym. Naprawdę nie wszystkim smakuje piwo koncernowe. Najlepszym przykładem jest niniejsze forum. Są w Polsce ludzie którzy chcieliby mieć jakikolwiek wybór poza trzydziestoma rodzajami pilsów. I ich głos staje się coraz bardziej słyszalny. Ja nie sądzę by w ciągu najbliższych lat skutklowało to powstaniem mnóstwa małych, lokalnych browarów. Raczej zaskutkuje wprowadzeniem przez koncerny nowych rodzajów piw. Ale dobre i to. Pierwsze jaskółki już widać. Pojawiło się na rynku kilka pszeniczniakjów, kilka pw ciemnych, piwa niepasteryzowae, niefiltrowane itp. To właśnie jest wpływ prosumentów na rynek. I oby ten wpływ był jak największy.

                      Comment

                      • delvish
                        Major Piwnych Rewolucji
                        • 2004.11
                        • 3508

                        #12
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
                        To samo tyczy się każdego innego produktu.
                        Trudno się z tym zgodzić. Wątpliwa i moim zdaniem zupełnie niepotrzebna konstrukcja logiczna pt. prosument może dotyczyć tylko bardzo wąskiej grupy produktów m.in. spożywczych. No chyba że ktoś sobie będzie produkował żelazo w dymarkach, wytapiał aluminium albo robił chałupniczo procesory.
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedzi
                        On jest producentem sensu stricte.
                        Sensu stricto jeśli już.
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedzi
                        Czy do tego, żebyśmy byli prosumentami potrzebujemy, żeby producent chciał z nami gadać. Nie sądzę...
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr
                        Jest to osoba, która wchodzi w dialog z producentem
                        Zdecyduj się kopyr.

                        Cała konstrukcja prosumenta opiera się na błędnym założeniu, że teraz nagle pojawił się dialog między konsumentem a producentem. Ja jestem zdania, że taki dialog zawsze był obecny. Podobnie konsumenci, w tym ci świadomi zawsze przekazywali swoje opinie innym konsumentom.
                        "You can't be a real country unless you have a beer and an airline - it helps if you have some kind of a football team, or some nuclear weapons, but at the very least you need a beer."
                        (Frank Zappa)

                        "It is not from the benevolence of the butcher, the brewer, or the baker that we expect our dinner, but from their regard to their own interest. We address ourselves, not to their humanity but to their self-love" (Adam Smith)

                        Comment

                        • kopyr
                          Pułkownik Chmielowy Ekspert
                          • 2004.06
                          • 9475

                          #13
                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
                          I po raz kolejny zgadzam sie z Kopyrem. Ma chłopak rację,
                          Fajnie ale nie do końca chodziło mi o DIY. Mści się przykład z piwowarami. To nie chodzi o to, że ludzie zaczynają coś produkować. Chodzi o to, że dzielą sie opiniami na temat produktów. Wcześniej też się dzielili (jak niżej pisze Delvish) tyle tylko, że nic z tego nie wynikało. Tzn. ja mogę do woli mówić ludziom dla których piwo stanowi tylko sposób na dostarczenie alkoholu do mózgu (zamiennik wódki czy wina) o braku pasteryzacji, tradycyjnych metodach czy braku filtracji, ale do nich ten komunikat nie trafi. W ogóle ich to nie interesuje. Internet umożliwia mi jednak kontakt z ludźmi, którzy też maja jobla na tym punkcie. Tutaj komunikat pada na podatny grunt, może on mieć jakieś konsekwencje. Z dalszą częścią wypowiedzi angasc się zgadzam. Ta cała akcja z prokonsumentem, jest właśnie dowodem na to, że wahadełko wychyla się teraz w drugą stronę. Nie wszędzie jeszcze to widać, ale się wychyla.

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
                          Dlatego właśnie robię piwo w domu, dlatego moja kochana małżowinka piecze w domu chleb, dlatego sam wędzę boczek i wędliny. Bo pewna część społeczeństwa ma dość przemysłowego chłamu. A ponieważ informacje zamieszczane gdzieś w internecie, które w założeniu miały trafić do producentów, trafiają w niebyt, to jedynym wyjsciem jest nie kupować badziewia i robić pewne rzeczy samemu.
                          Ale jakie informacje zamieszczane w Internecie, bo tu się zgubiłem.

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
                          I to jest właśnie droga do prosumentyzmu. Gdy ludzi mających dość szynki składającej się głównie z wody i chemii będzie więcej, to producenci wreszcie to zauważą.
                          To samo tyczy się każdego innego produktu. Dopóki społeczeństwo kupje, płaci i nie narzeka, to producent nie zmieni swojego podejścia. Bo po co? Przecież się sprzedaje. Ale gdy coraz więcej ludzi zacznie omijać chemiczne badziewie i albo kupi mniej ale lepszego, albo nie kupi wcale i zrobi coś własnym sumptem, tym większa szansa że producenci wrócą do normalnych rozwiązań.
                          To jest akurat IMO działanie typowo konsumencie, czyli kupię lub nie. Tylko taka alternatywa.


                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika delvish Wyświetlenie odpowiedzi
                          Trudno się z tym zgodzić. Wątpliwa i moim zdaniem zupełnie niepotrzebna konstrukcja logiczna pt. prosument może dotyczyć tylko bardzo wąskiej grupy produktów m.in. spożywczych. No chyba że ktoś sobie będzie produkował żelazo w dymarkach, wytapiał aluminium albo robił chałupniczo procesory.
                          Prosument to nie jest Adam Słodowy i Zrób To Sam. Obecnie o wiele łatwiej i taniej jest wprowadzać zmiany w produktach opierając się na opiniach klientów. Raz, że to trwa o wiele krócej, dwa, że jest o wiele tańsze.

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika delvish Wyświetlenie odpowiedzi
                          Sensu stricto jeśli już.
                          Zgadza się, ale tak czerwonym po oczach... jak w szkole...

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika delvish Wyświetlenie odpowiedzi
                          Zdecyduj się kopyr.
                          Bez przesady. Definicja jest płynna. Dialog z producentem jest istotny, ale IMO nie jest warunkiem krytycznym wystąpienia postawy prosumenckiej.

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika delvish Wyświetlenie odpowiedzi
                          Cała konstrukcja prosumenta opiera się na błędnym założeniu, że teraz nagle pojawił się dialog między konsumentem a producentem. Ja jestem zdania, że taki dialog zawsze był obecny.
                          W jakiej postaci? Książki Skarg i Wniosków?

                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika delvish Wyświetlenie odpowiedzi
                          Podobnie konsumenci, w tym ci świadomi zawsze przekazywali swoje opinie innym konsumentom.
                          Ale na jaką skalę. Mogłeś, jeśli byłeś odpowiednio zdeterminowany powiedzieć o tym kilkunastu swoim znajomym. Dziś Twoją opinię mogą czytać tysiące ludzi. Nie widzisz różnicy. Przy czym ustalmy coś, to się dzieje niejako przy okazji. To nie jest przecież tak, że mamy jakąś misję uświadamiania społeczeństwa poprzez np. oceny piw. To nam sprawia frajdę.
                          blog.kopyra.com

                          Comment

                          • fidoangel
                            Major Piwnych Rewolucji
                            🥛🥛🥛
                            • 2005.07
                            • 3489

                            #14
                            "Chodziło o to, że konsument ze strony biernej, stanie się stroną równie aktywną jak producent. Zacznie on oddziaływać na swego partnera oraz w konsekwencji na produkt"

                            Konsument-producent to nie jest układ partnerski.Owszem,konsument oddziaływuje na producenta ale na innej zasadzie.Nic to nie ma wspólnego z partnerstwem.

                            "Jednocześnie jest to profesjonalny konsument, czyli ktoś kto zawodowo używa jakiegoś produktu lub, co zdarza się częściej, używa go hobbystycznie"

                            Nie ma znaczenia sposób wykorzystania nabytego produktu.Niektóre wyroby są wytwarzane tylko do wykorzystania "hobbystycznego" a nie zmienia to w żaden sposób zasady.

                            "To właśnie Forumowicze Browar.biz wczytują się w serię produkcyjną, żeby z układu kilku cyfr wyczytać, w którym z browarów Kompanii Piwowarskiej został wyprodukowany Żubr, który zrodził się w miejscu o nieskazitelnej, niczym niezmąconej przyrodzie. To właśnie ci ludzie będą się zastanawiać, czy stało się to w Poznaniu ..."

                            Nawet tak świadomi konsumenci dają się wciągać w te głupie reklamowe gierki.No cóż ale faktycznie tez to zaobserwowałem.

                            "Problem w tym, że w dobie globalnej komunikacji, nawet jednostki mogą wywierać wpływ na decyzje zakupowe milionów. "

                            Problemem jest raczej to,że tak naprawdę tylko pewne jednostki mają ten wpływ.

                            Reasumując fajny artykuł ale jednak "pachnący akademickim postmodernizmem, dobrym na referat na którymś tam roku np. socjologii."(sorrki delvish za "cy")
                            "nie zostanę onanistką bo jestem anarchistką" :)

                            Widziałem u Dori i Kopyra i też tak myślę: Browar to nie apteka :))

                            Poszukujesz wiedzy na temat browarnictwa amatorskiego?
                            Przeczytaj >>>>FAQ<<<<
                            Sprawdź >>>Przewodnik<<<

                            Comment

                            • kopyr
                              Pułkownik Chmielowy Ekspert
                              • 2004.06
                              • 9475

                              #15
                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika fidoangel Wyświetlenie odpowiedzi
                              "Chodziło o to, że konsument ze strony biernej, stanie się stroną równie aktywną jak producent. Zacznie on oddziaływać na swego partnera oraz w konsekwencji na produkt"

                              Konsument-producent to nie jest układ partnerski.Owszem,konsument oddziaływuje na producenta ale na innej zasadzie.Nic to nie ma wspólnego z partnerstwem.
                              Można się spierać. Teoretycznie to bardziej producent jest uzależniony od konsumenta niż na odwrót. Natomiast chodziło o to, że prosument w odróżnieniu od konsumenta zacznie oddziaływać na produkt. Z tą stroną "Równie aktywną" to może przesada, ale z pewnością bardziej aktywną niż obecnie. Czy wydaje Ci się mało prawdopodobna akcja typu: mały browar chce wprowadzić na rynek nowe piwo. Warzy 3 różne wersje z różnego zasypu itd. Następnie rozsyła to piwo do wybranych forumowiczów z prośbą o zrecenzowanie. Później m.in. na podstawie tych opinii podejmuje decyzję, które piwo wypuszcza na rynek. Wydaje mi się to całkiem prawdopodobne w najbliższej przyszłości.


                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika fidoangel Wyświetlenie odpowiedzi
                              "Jednocześnie jest to profesjonalny konsument, czyli ktoś kto zawodowo używa jakiegoś produktu lub, co zdarza się częściej, używa go hobbystycznie"

                              Nie ma znaczenia sposób wykorzystania nabytego produktu.Niektóre wyroby są wytwarzane tylko do wykorzystania "hobbystycznego" a nie zmienia to w żaden sposób zasady.
                              Oczywiście. Tutaj akcent położony jest jednak nie na to do czego wykorzystujemy produkt, ale jaką postawę prezentuje jego użytkownik. Przyznasz, że my jako piwosze przykładamy o wiele większą wagę i do innych cech niż przeciętny konsument, który pije piwo w trakcie oglądania meczu w TV. Dla nas ważne są niuanse smakowe, piana, zapach. Dla przeciętnego konsumenta bardziej liczy się wizerunek jaki ma dana marka, cena, opakowanie i czy "lekko wchodzi". To jest trochę tak jak w tym kawale, kiedy blondynka kupiła samochód. Koleżanka się jej pyta jaki, a ona na to, że czerwony. Albo inny przykład weź porównaj kryteria jakimi kieruje się przy wyborze laptopa informatyk, a jakimi laik.

                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika fidoangel Wyświetlenie odpowiedzi
                              "Problem w tym, że w dobie globalnej komunikacji, nawet jednostki mogą wywierać wpływ na decyzje zakupowe milionów. "

                              Problemem jest raczej to,że tak naprawdę tylko pewne jednostki mają ten wpływ.
                              Tak, tylko zauważ, że w dobie Internetu już nie trzeba być Michealem Jacksonem, a wystarczy być np. Dreamerem czy Borysko, żeby mieć wpływ na decyzje zakupowe innych. Nie trzeba już pisać na ten temat książki, czy artykułu w gazecie, a wystarczy wpis na forum browar.biz.

                              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika fidoangel Wyświetlenie odpowiedzi
                              Reasumując fajny artykuł ale jednak "pachnący akademickim postmodernizmem, dobrym na referat na którymś tam roku np. socjologii."(sorrki delvish za "cy")
                              Obieram to bardziej jako komplement niż naganę.
                              blog.kopyra.com

                              Comment

                              Przetwarzanie...
                              X