Artykuł Tomka Kopyry: Czy prosument to Ty? Komentarze

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • angasc
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2006.04
    • 977

    #16
    Oj Tomaszku.
    Lubię Cie i szanuję, doceniam Twoje artykuły, ale postem nr 13 wsadziłęś się na wstęgę Möbiusa. Chodzisz w kółko i nie docierasz do niczego. Sam sobie zadajesz pytania i sam na nie odpowiadasz cytując ludzi z którymi polemizujesz:
    1.
    - Ale jakie informacje zamieszczane w Internecie, bo tu się zgubiłem.
    - Chodzi o to, że dzielą sie opiniami na temat produktów. Wcześniej też się dzielili (jak niżej pisze Delvish) tyle tylko, że nic z tego nie wynikało.
    - To właśnie globalna sieć pozwala na tanie i szybkie dotarcie ze swoim komunikatem do zainteresowanych. A to z kolei sprawia, że prosument zaczyna przekazywać swoje opinie konsumentom, a przez to wpływać na ich decyzje zakupowe. Możliwe jest to dzięki forom tematycznym, różnego rodzaju portalom, gdzie można wystawiać swoje opinie o produktach, czy blogom.
    - To przecież z naszego środowiska wychodziły sygnały o zapotrzebowaniu na piwa pszeniczne czy niepasteryzowane. To w naszym gronie browar GAB chciał poszukać inspiracji dla nazw swoich piw. Czytając opinie dotyczące Ciechana Pszenicznego zamieszczane na Forum, browar z Ciechanowa otrzymywał de facto darmowe badania konsumentów, za które firmy słono płacą.
    To są cytaty z Twojego artykułu oraz Twoich postów .
    2.
    - To jest akurat IMO działanie typowo konsumencie, czyli kupię lub nie. Tylko taka alternatywa.
    - Prosument to nie jest Adam Słodowy i Zrób To Sam. Obecnie o wiele łatwiej i taniej jest wprowadzać zmiany w produktach opierając się na opiniach klientów. Raz, że to trwa o wiele krócej, dwa, że jest o wiele tańsze.
    - Problem w tym, że w dobie globalnej komunikacji, nawet jednostki mogą wywierać wpływ na decyzje zakupowe milionów. A niezależny człowiek, w dodatku legitymujący się sporą wiedzą na dany temat, jest dla przeciętnego konsumenta o wiele bardziej wiarygodny niż największa kampania reklamowa.
    To też cytaty z Ciebie.
    Jak Twoim zdaniem świadomy konsument ma dać do zrozumienia producentowi, że ten robi coś nie tak? Pojechać do browaru czy zakładu mięsnego i zrobić pikietę? List napisać? Zadzwonić? Czasu by nie starczyło żeby to wszystko załatwić. Dlatego wyraża swoje opinie w necie, dlatego nie kupuje pewnych produktów. Jeśli w sklepie w najbliższej okolicy nie kupuję wędlin, przy okazji informując właściciela że są bez smaku i oślizgłe, to ta opinia z czasem dotrze do producenta. Albo przez rozmowę ze sklepikarzem, albo w postaci zmniejszonej ilości zamawianego towaru. Czasami ta droga jest o wiele dłuższa, czasami trwa to dość długo ale kierdyś dotrze. Tak jak dociera że ludzie zamiast foliowanego boczku z fabryki X wolą kupić połeć świeżego i sami go przyrządzą. Tak, to jest czysto konsunenckie działanie. Ale skutkuje nawiązaniem pośredniego dialogu między producentem a konsumentem. I mamy właśnie ideę prosumentyzmu. Przy czym owe PRO wpisuje się w obie podane przez Ciebie definicje. Jeśłi konsument nie może w sklepie otrzymać tego co chce lub jest to złej jakości, to robi to sam, według własnych potrzeb. I drugie PRO - do tego typu działań zdolni są raczej profesjonalni konsumenci. Ich profesjonalizm wyraża się tym, że wiedzą jak dany produkt powiniem wyglądać, smakować czy jakie mieć właściwości. I nie dotyczy to tylko piwa, chleba, wędlin. Również stali, samochodów, okrętów, ubrań, butów itp. Oczywiście, wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie zrobić samemu. Dlatego też znając właściwości danego towaru oraz własne potrzeby wybieramy to co jest dla nas najlepsze w danej sytuacji. Jeśłi potrzebuję zrobić jedną czy dwie dziurki w blasze, to kupię chińskie wiertło za 2 złote. I wiem, że ono po tej pracy będzie do wyrzucenia. Ale jeśli jestem profesjonalistą to kupię wiertło za 30 zł i wiem że będzie mi służyło przez lata. I na podstawie naszych zakupów zarówno sklepy jak i producenci wiedzą co robić i co zamawiać. I to jest właśnie kolejna z form dialogu.

    Comment

    • kopyr
      Pułkownik Chmielowy Ekspert
      • 2004.06
      • 9475

      #17
      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
      Oj Tomaszku.
      Lubię Cie i szanuję, doceniam Twoje artykuły, ale postem nr 13 wsadziłęś się na wstęgę Möbiusa. Chodzisz w kółko i nie docierasz do niczego. Sam sobie zadajesz pytania i sam na nie odpowiadasz cytując ludzi z którymi polemizujesz:
      Ja się normalnie zapytałem, a Ty mi tu taką tyradę urządzasz. Już tłumaczę o co mi chodziło, napisałeś...
      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
      A ponieważ informacje zamieszczane gdzieś w internecie, które w założeniu miały trafić do producentów, trafiają w niebyt,
      I ja byłem ciekaw co masz na myśli. Jakie informacje, które miały trafić do producenta. Bo ja to widzę tak, jak chcę napisać do producenta, bo coś mi nie leży, to szukam do niego maila i piszę. Natomiast jeśli oceniam piwo, to nie kieruję tej oceny do producenta, ale do innych konsumentów. Aby ich do piwa zachęcić lub przed nim ostrzec. Jeśli producent to przeczyta i wyciągnie wnioski, to jego zysk, ale jeśli on tego nie przeczyta, to nie ma dramatu, bo nie dla niego to pisałem. Myślałem, ze masz coś konkretnego na myśli. Nie wiem mail do producenta, jego stronę firmową czy coś w tym tylu.
      Wydaje mi się, ze trochę zbyt dosłownie chcecie mnie rozliczać z definicji prosumenta, podczas gdy ja ją napisałem na podstawie kilku źródeł i swoich przemyśleń. To jest bardzo płynne. W jednym miejscu wręcz spotkałem się z takim podejściem, że prosument, to ktoś kto wyciąga kasę od producenta. Co juz jest w ogóle jakimś wynaturzeniem tego pojęcia.

      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
      Jak Twoim zdaniem świadomy konsument ma dać do zrozumienia producentowi, że ten robi coś nie tak? Pojechać do browaru czy zakładu mięsnego i zrobić pikietę? List napisać? Zadzwonić? Czasu by nie starczyło żeby to wszystko załatwić. Dlatego wyraża swoje opinie w necie, dlatego nie kupuje pewnych produktów. Jeśli w sklepie w najbliższej okolicy nie kupuję wędlin, przy okazji informując właściciela że są bez smaku i oślizgłe, to ta opinia z czasem dotrze do producenta. Albo przez rozmowę ze sklepikarzem, albo w postaci zmniejszonej ilości zamawianego towaru. Czasami ta droga jest o wiele dłuższa, czasami trwa to dość długo ale kierdyś dotrze. Tak jak dociera że ludzie zamiast foliowanego boczku z fabryki X wolą kupić połeć świeżego i sami go przyrządzą. Tak, to jest czysto konsunenckie działanie. Ale skutkuje nawiązaniem pośredniego dialogu między producentem a konsumentem. I mamy właśnie ideę prosumentyzmu. Przy czym owe PRO wpisuje się w obie podane przez Ciebie definicje. Jeśłi konsument nie może w sklepie otrzymać tego co chce lub jest to złej jakości, to robi to sam, według własnych potrzeb. I drugie PRO - do tego typu działań zdolni są raczej profesjonalni konsumenci. Ich profesjonalizm wyraża się tym, że wiedzą jak dany produkt powiniem wyglądać, smakować czy jakie mieć właściwości. I nie dotyczy to tylko piwa, chleba, wędlin. Również stali, samochodów, okrętów, ubrań, butów itp. Oczywiście, wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie zrobić samemu. Dlatego też znając właściwości danego towaru oraz własne potrzeby wybieramy to co jest dla nas najlepsze w danej sytuacji. Jeśłi potrzebuję zrobić jedną czy dwie dziurki w blasze, to kupię chińskie wiertło za 2 złote. I wiem, że ono po tej pracy będzie do wyrzucenia. Ale jeśli jestem profesjonalistą to kupię wiertło za 30 zł i wiem że będzie mi służyło przez lata. I na podstawie naszych zakupów zarówno sklepy jak i producenci wiedzą co robić i co zamawiać. I to jest właśnie kolejna z form dialogu.
      Tu się zgadzamy.
      blog.kopyra.com

      Comment

      • angasc
        D(r)u(c)h nieuchwytny
        • 2006.04
        • 977

        #18
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedzi
        Tu się zgadzamy.
        I o to własnie chodzi, że się zgadzamy. Zarówno my, jak i większość forumowiczów. Problem polega na tym, że ani Ty, ani nikt inny na tym najlepszym ze światów nie jest w stanie w jednym artykule przedstawić wszystkich aspektów zagadnienia. Nawet pisząc później kilkanaście postów wyjaśniających nie jest w stanie zgłębić całości tematu.
        Napisałeś artykuł. Jednym się podoba, innym nie. Jedni się z nim zgadzają, inni nie. Ale to że ktoś z Tobą polemizuje nie oznacza wcale że nie popiera Twoich tez. Może patrzy na sprawę inaczej, ale zwróc proszę uwagę ile zaciekłych dyskusji tu prowadzonych sprowadza się do wspólnego mianownika. Z czasem okazuje się że kłócimy się o to samo.
        WSZYSCY forumowicze odpowiadający na Twoje posty i wyrażający swoje opinie mają rację. I NIKT z nich nie ma zamiaru zrobić Ci przykrości. Po prostu każdy człowiek widzi świat w nieco inny sposób. Ale INNY nie znaczy GORSZY. Niniejsza dyskusja prowadzi do jednego: do wypracowania wspólnych wniosków dotyczących zadanego tematu. I dopiero po jej zakończeniu artykuł bedzie miał swoją wartość: zostanie uzupełniony o opinie innych forumowiczów. I dopiero po zakończeniu dyskusji będzie można pokusić się o wnioski z tego artykułu płynące.
        Jakiś czas temu Marusia na PRV napisała mi że zbyt osobiście przyjmuję dotyczące różnych dyskusji. Zwróciła mi uwagę, że fakt iz ktoś ze mną polemizuje nie oznacza że jest moim wrogiem. I miała rację. Tobie również polecam takie rozwiązanie. Wówczas wiele rzeczy zmienia swoje oblicze. I okazuje się, że wiele problemów znika.

        Comment

        • kopyr
          Pułkownik Chmielowy Ekspert
          • 2004.06
          • 9475

          #19
          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
          I o to własnie chodzi, że się zgadzamy. Zarówno my, jak i większość forumowiczów. Problem polega na tym, że ani Ty, ani nikt inny na tym najlepszym ze światów nie jest w stanie w jednym artykule przedstawić wszystkich aspektów zagadnienia. Nawet pisząc później kilkanaście postów wyjaśniających nie jest w stanie zgłębić całości tematu.
          Napisałeś artykuł. Jednym się podoba, innym nie. Jedni się z nim zgadzają, inni nie. Ale to że ktoś z Tobą polemizuje nie oznacza wcale że nie popiera Twoich tez. Może patrzy na sprawę inaczej, ale zwróc proszę uwagę ile zaciekłych dyskusji tu prowadzonych sprowadza się do wspólnego mianownika. Z czasem okazuje się że kłócimy się o to samo.
          WSZYSCY forumowicze odpowiadający na Twoje posty i wyrażający swoje opinie mają rację. I NIKT z nich nie ma zamiaru zrobić Ci przykrości. Po prostu każdy człowiek widzi świat w nieco inny sposób. Ale INNY nie znaczy GORSZY. Niniejsza dyskusja prowadzi do jednego: do wypracowania wspólnych wniosków dotyczących zadanego tematu. I dopiero po jej zakończeniu artykuł bedzie miał swoją wartość: zostanie uzupełniony o opinie innych forumowiczów. I dopiero po zakończeniu dyskusji będzie można pokusić się o wnioski z tego artykułu płynące.
          Jakiś czas temu Marusia na PRV napisała mi że zbyt osobiście przyjmuję dotyczące różnych dyskusji. Zwróciła mi uwagę, że fakt iz ktoś ze mną polemizuje nie oznacza że jest moim wrogiem. I miała rację. Tobie również polecam takie rozwiązanie. Wówczas wiele rzeczy zmienia swoje oblicze. I okazuje się, że wiele problemów znika.
          Ależ angasc ja sie nie gniewam, nie obrażam ani nie łapię doła. Naprawdę. Ja nie próbuję deprecjonować niczyich racji. Tylko próbuję przedstawiać argumenty na poparcie swoich. Czy kiedykolwiek napisałem komuś "Głupi jesteś i nie masz o tym pojęcia". Cieszę się, że masz takie podejście jak napisałeś powyżej, chciałbym, żeby było powszechne na tym forum. Bo jakby nie było jest ta forum dyskusyjne. A na takowym się dyskutuje. Ja powiem więcej, ja oczekuję polemiki. Jeśli jednak ktoś robi mi zarzut tam, gdzie uważam, że nie zostałem zrozumiany to staram się wyjaśnić o co mi chodziło. No i staram się bronić swoich argumentów.

          Wiesz angasc, ktoś mógłby odnieść wrażenie, że swoim postem nawołujesz do tego, żeby nie było kłótni, polemik, tyrad itd. Wiem, że nie o to Ci chodziło. Jednak spór, polemika jest twórczy. Pozwala wykuć nowe idee, pomysły. Otwiera oczy na inny punkt widzenia. Ja nie oczekuję, że będzie "aplauz i zaakceptowanie".
          blog.kopyra.com

          Comment

          • angasc
            D(r)u(c)h nieuchwytny
            • 2006.04
            • 977

            #20
            No to cieszę się że doszliśmy do zgodnych konkluzji. Poczekajmy teraz aż inni dopowiedzą swoje zdanie. Wszystkich forumowiczów zachęcamy do komentowania
            PS.
            A swoją drogą czy świat nie byłby lepszy bez kłótni, polemik, tyrad itp?

            Comment

            • jacer
              Pułkownik Chmielowy Ekspert
              • 2006.03
              • 9875

              #21
              Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika angasc Wyświetlenie odpowiedzi
              A swoją drogą czy świat nie byłby lepszy bez kłótni, polemik, tyrad itp?
              cały PRL taki był. Wystarczy, że ktoś mysli za ciebie, decyduje za ciebie i mówi co masz myśleć i robić.

              Tęsknisz za tym?
              Milicki Browar Rynkowy
              Grupa STYRIAN

              (1+sqrt5)/2
              "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
              "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
              No Hops, no Glory :)

              Comment

              • remfire
                Major Piwnych Rewolucji
                • 2004.03
                • 1334

                #22
                Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika jacer Wyświetlenie odpowiedzi
                cały PRL taki był. Wystarczy, że ktoś mysli za ciebie, decyduje za ciebie i mówi co masz myśleć i robić.

                Tęsknisz za tym?
                Twoje stwierdzenie ma mniej wspólnego z pytaniem Angasca , niż przysłowiowy piernik z wiatrakiem.

                Comment

                • jacer
                  Pułkownik Chmielowy Ekspert
                  • 2006.03
                  • 9875

                  #23
                  Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika remfire Wyświetlenie odpowiedzi
                  Twoje stwierdzenie ma mniej wspólnego z pytaniem Angasca , niż przysłowiowy piernik z wiatrakiem.
                  Być może.

                  To odpowiem prościej: nie byłby.
                  Milicki Browar Rynkowy
                  Grupa STYRIAN

                  (1+sqrt5)/2
                  "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
                  "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
                  No Hops, no Glory :)

                  Comment

                  • Simon
                    † 1964-2008 Piwosz w Raju
                    • 2001.02
                    • 993

                    #24
                    Stwierdzam, że raczej jestem konsumentem -... hybrydą...

                    W ciągu tygodnia korzystam z "convenience food", czyli coś, co mogę szybko przyrządzić, a przyznaję, że i "fast food" nie jest mi obcy ( pizza z dowozem )... i ( o zgrozo ) - lubię raz na jakiś czas obeż... najeść się ostrą i niezdrową wersją kurczaków KFC zapijanych Colą, albo wpaść do Friday'sa na żeberka "z metra"...
                    Ale w weekend życie nabiera innego tempa, spowalnia, odpoczywam i mam ochotę wyłącznie na coś "slowfoodowego", na obiad "u Babci", na własną celebrację smaków, zapachów znanych z domowej kuchni, ale i tworzenia, zmysłowej przyjemności odkrywania ciągle nowych kompozycji... A jeśli zdarzy się weekend'owy wypad do lokalu to raczej do dobrego, etnicznego, z klimatem, w którym na potrawy czeka się dłużej. W takim lokalu mogę posiedzieć 2, 3 godziny...
                    Simon

                    Comment

                    • kopyr
                      Pułkownik Chmielowy Ekspert
                      • 2004.06
                      • 9475

                      #25
                      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Simon Wyświetlenie odpowiedzi
                      Stwierdzam, że raczej jestem konsumentem -... hybrydą...
                      Trzeba pamiętać, że praktycznie nie ma prosumenta permanentnego, tzn. nie jest to postawa ogólna, jaką może być właśnie klient świadomy, ale dotyczy ona konkretnej grupy produktów. Na własnym przykładzie jestem prosumentem jeśli idzie o piwo, ale już zwykłym konsumentem jeśli chodzi o nabiał, słodycze czy buty. W tych kategoriach nie jestem odporny na pozycjonowanie cenowe, reklamę i wizerunek marki. Nie ma takich ludzi, którzy byliby prosumentami w każdej kategorii produktów, jakie kupują.
                      Natomiast można sobie wyobrazić, że ktoś prezentuje postawę świadomego konsumenta we wszystkich swoich wyborach, tzn. składa reklamacje zarówno butów, jak i zepsutego jogurtu. Z równą atencją czyta skład ulubionego deseru, jak środka odstraszającego komary lub środka do udrażniania rur. I to moim zdaniem jest kolejna różnica między prosumentem, a świadomym konsumentem.
                      blog.kopyra.com

                      Comment

                      • angasc
                        D(r)u(c)h nieuchwytny
                        • 2006.04
                        • 977

                        #26
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika Simon Wyświetlenie odpowiedzi
                        Stwierdzam, że raczej jestem konsumentem -... hybrydą...

                        W ciągu tygodnia korzystam z "convenience food", czyli coś, co mogę szybko przyrządzić, a przyznaję, że i "fast food" nie jest mi obcy ( pizza z dowozem )... i ( o zgrozo ) - lubię raz na jakiś czas obeż... najeść się ostrą i niezdrową wersją kurczaków KFC zapijanych Colą, albo wpaść do Friday'sa na żeberka "z metra"...
                        Do czasu przyjacielu, do czasu....
                        Minie parę lat i zauważysz, że od kurczakrów z KFC czy Coli masz zgagę, szybkie dania z mikrofali powodują że Twoje spodnie z każdym praniem bardziej się kurczą, dojdziesz do wniosku że kuchnia mamy czy babci była lepsza.
                        Niestety wszyscy coraz bardziej stajemy się uzależnieni od "przemysłowego życia". Ale to jest droga na krótką metę. Z czasem prowadzi do bardzo dużych powikłań zdrowotnych i wielu problemów. Dlatego coraz więcej ludzi odchodzi od fast foodów, od gotowych dań, od knajp. Rośnie popularność domowego jedzenia i zdrowego stylu zycia ( zwróćcie uwagę na mnogość programów kulinarnych w polskich telewizjach, oraz w telewizjach obcojęzycznych). Społeczeństwa coraz bardziej zdają sobie sprawę z zalet normalnego odżywiania i wracają do standardów sprzed pół wieku. Na swoim przykładzie powiem krótko: to ma sens. Czego i Wam wszystkim życzę. Na zdrowie.

                        Comment

                        • kibi
                          Major Piwnych Rewolucji
                          • 2004.07
                          • 1875

                          #27
                          Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedzi
                          Trzeba pamiętać, że praktycznie nie ma prosumenta permanentnego, tzn. nie jest to postawa ogólna, jaką może być właśnie klient świadomy, ale dotyczy ona konkretnej grupy produktów. Na własnym przykładzie jestem prosumentem jeśli idzie o piwo, ale już zwykłym konsumentem jeśli chodzi o nabiał, słodycze czy buty.
                          I to wiele tłumaczy. Zawsze się zastanawiam, dlaczego ludzie, którzy wydają sporą kasę na zdrową żywność, tradycyjnie produkowane wędliny itp., nie widzą problemu w kupowaniu Carlsberga albo Żywca. I nie wiem, czy odejście od produkowanego w fabryce piwa będzie ich następnym krokiem, czy wcale nie.

                          Comment

                          • delvish
                            Major Piwnych Rewolucji
                            • 2004.11
                            • 3508

                            #28
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedzi
                            Trzeba pamiętać, że praktycznie nie ma prosumenta permanentnego, tzn. nie jest to postawa ogólna, jaką może być właśnie klient świadomy, ale dotyczy ona konkretnej grupy produktów.
                            Odnoszę wrażenie kopyr, że użyleś tu słowa, którego znaczenia nie do końca rozumiesz
                            Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kopyr Wyświetlenie odpowiedzi
                            Na własnym przykładzie jestem prosumentem jeśli idzie o piwo, ale już zwykłym konsumentem jeśli chodzi o nabiał, słodycze czy buty. W tych kategoriach nie jestem odporny na pozycjonowanie cenowe, reklamę i wizerunek marki. Nie ma takich ludzi, którzy byliby prosumentami w każdej kategorii produktów, jakie kupują.
                            Nikt nie jest doskonały. Podobnie jak nie ma sportowców, którzy są świetni we wszystkich rodzajach dyscyplin itp.

                            Z całości tej wypowiedzi wynika, że „prosument” to nic innego jak ktoś na kształt super-świadomego w danym wycinku rynku konsumenta
                            I o co tyle zamieszania?
                            Ostatnia zmiana dokonana przez delvish; 2008-05-27, 23:11.
                            "You can't be a real country unless you have a beer and an airline - it helps if you have some kind of a football team, or some nuclear weapons, but at the very least you need a beer."
                            (Frank Zappa)

                            "It is not from the benevolence of the butcher, the brewer, or the baker that we expect our dinner, but from their regard to their own interest. We address ourselves, not to their humanity but to their self-love" (Adam Smith)

                            Comment

                            • arzy
                              Major Piwnych Rewolucji
                              • 2002.06
                              • 2814

                              #29
                              Świat konsumenta
                              Nr 5 (77) maj 2008

                              Trendy konsumenckie
                              Nadchodzi era prosumenta

                              Konsument był biernym widzem i zadowalał się jedynie otrzymywaniem informacji. Jego aktywność ograniczała się do wyboru najbardziej atrakcyjnej z dostępnych ofert. Ale dziś nastała nowa era – era prosumenta. Prosument jest partnerem producenta, a komunikacja z nim przypomina nieustanny dialog.

                              Już w latach 70. McLuhan i guru marketingu, Alvin Toffler, zwracali uwagę na kiełkującą postawę konsumenta aktywnego – mającego wiedzę o produktach i chęć wpływania na ich jakość. Rozwój internetu tylko ułatwił aktywną grę z marketingowym szumem. Zmienił sposób, w jaki przekazujemy sobie informacje o produktach i usługach. Internet jest doskonałym sprzymierzeńcem prosumentów. Aż dla 57% z nich jest najważniejszym źródłem informacji. Tu znajdują narzędzia ułatwiające dzielenie się informacjami w sposób szybki i wygodny. To właśnie dzięki rozwojowi sieci zwykły obywatel może dotrzeć do mas.

                              Sprzedawcy pod lupą
                              W Stanach Zjednoczonych liczba osób, które uważają, że mają wpływ na decyzje o zakupie towarów czy usług przez innych konsumentów jest o wiele większa niż u nas. Według danych firmy marketingowej Bursen-Marsteller w 2001 r. do takiej grupy zaliczało się około 10% dorosłej populacji Amerykanów. Według badania z 2003 r. przeprowadzonego przez Euro RSCG MVBMS Partners – już 25%. Nieprzypadkowo amerykański portal www.epinions.com, gromadzący opinie o produktach, odnotowuje codziennie miliony odwiedzin. Pojawiło się już nawet pojęcie social shopping, pod którym kryje się podejmowanie decyzji o zakupie na podstawie opinii sieciowej społeczności.
                              Głos internautów ma coraz większe znaczenie także w odniesieniu do polskich zakupów w sieci. Opinie i rekomendacje konsumentów stanowią swoistą przeciwwagę dla przekazu reklamowego, a jednocześnie ułatwiają poruszanie się w dżungli ofert. Komentuj.pl, dobrywybor.pl czy opineo.pl to tylko niektóre portale z opiniami użytkowników, jakie pojawiły się w polskiej sieci.

                              Powiem ci, co kupić
                              Serwisy typu social shopping pozwalają dzielić się wiedzą na temat ofert biur podróży, sklepów, usług i produktów. Jeszcze ze dwa lata temu królowały na tym polu fora, wiki i blogi. Z czasem sytuacja zaczęła zmieniać się na korzyść serwisów porównujących ceny. Według badania Megapanel PBI/Gemius z 2007 r. prawie co piąty polski internauta odwiedził przynajmniej jeden z tego typu serwisów. Z analiz tego samego źródła wynika, że w kwietniu 2006 r. porównywarki odwiedziło niemal 930 tys. osób. Rok później liczba ta podskoczyła do ponad 2,7 mln.
                              Istotą porównywarek jest umożliwienie sprawdzenia i porównania zasobów e-sklepów – z uwzględnieniem cen produktów, ich parametrów, warunków zapłaty i doręczenia. Jeśli klienci nadal nie są do końca przekonani do upatrzonego modelu aparatu, odtwarzacza mp3 czy kosiarki, mogą skorzystać z wiedzy prosumentów. Pasjonatów danego sprzętu lub po prostu ludzi, którzy już go kupili, używają i mają na jego temat wyrobioną opinię.
                              Porównywarką, która zgromadziła największą liczbę takich opinii jest Skąpiec.pl. – W naszej bazie znajduje się już około 40 tys. opinii o produktach. Niektóre z nich to istne kolaboraty, które rozkładają mocne i słabe strony danego produktu na części pierwsze – podkreśla Mariusz Janiszewski, właściciel serwisu. – To kopalnia wiedzy zwłaszcza dla laików, którzy kupują daną rzecz po raz pierwszy. Lektura jest obszerna, bo część produktów skomentowano już ponad stukrotnie – dodaje.

                              To fakt, że z kilkuset opinii wyłania się już jakiś obraz produktu. Ale jeżeli jest ich niewiele, wcale nie muszą odzwierciedlać rzeczywistości – przedstawiają tylko subiektywne wrażenie użytkownika. Nie znaczy to, że konsumenci nie mają wiedzy na temat produktów. Wręcz przeciwnie – wielu z nich ma ogromną wiedzę. Często jednak nie sposób rozpoznać, które opinie to te rzetelne, a które nie. Poza tym aby dokonać wiarygodnego porównania produktów, również jego kryteria muszą być porównywalne. A kryteriów tyle, ilu internautów.

                              Prosument na usługach
                              Sęk również w tym, że część przedstawicieli branży reklamowej „macza palce” w tworzeniu opinii. Mowa o opłacaniu konsumentów, których zadaniem jest wywołanie sztucznego szumu wokół danego produktu, marki czy też usługi. W praktyce wygląda to w ten sposób, że internauta będący na usługach konkretnego producenta włącza się do dyskusji pod różnymi nickami, nierzadko tworząc po kilkadziesiąt fałszywych tożsamości. W efekcie powstają setki lukrowanych dyskusji, polemik i komentarzy. Wywoływanie sztucznego tłoku znalazło już nawet swoją nazwę: astroturfing. Określenie to wywodzi się od słowa „astroturf” – marki popularnej w Ameryce sztucznej trawy, którą wykorzystuje się na tamtejszych boiskach. A zatem internetowy astroturfing to wykładanie sztucznej trawy, czegoś sfabrykowanego.

                              Fałszywe blogi
                              Inna sprawa to flogi, czyli blogi redagowane przez „swojaków” podmiotu zainteresowanego reklamą danego produktu. Przykład: we wrześniu 2006 r. dwójka Amerykanów – Laura i Jim – startują z blogiem, na którym zamieszczają relację ze swej podróży przez Stany. I nie byłoby w tym nic podejrzanego, gdyby nie fakt, że ich samochód kempingowy zawsze nocuje na parkingach sieci supermarketów Wal-Mart. Owszem, przed „Walmartami” rzeczywiście można parkować, skorzystać z wody i prądu etc. Natomiast treści zawarte w dzienniku Laury i Jima (www.walmartingacrossamerica.com) dziwnym zbiegiem okoliczności splatają się wokół Wal-Martu. Trzeba tu wyjaśnić, że sieć Wal-Mart cieszyła się „renomą” polskiej Biedronki. Laurka podkupionego „flogera” miała przyczynić się więc do zmiany wizerunku owej sieci, z surowej i bezdusznej na taką, która dba o swoich pracowników. Sztuczne zachwyty zostały jednak szybko wychwycone. „Śledztwo” przeprowadzone przez internautów wykazało, że autorzy bloga to dziennikarz „The Washington Post” i początkująca pisarka, wynajęci przez koncern. A pomysł na bloga to po prostu przemyślany chwyt marketingowy.
                              W Polsce, jak do tej pory, nie wybuchła żadna afera związana z fałszywym „blogowaniem”. Albo więc fala flogów jeszcze do nas nie dotarła, albo jesteśmy mistrzami w ukrywaniu komercyjnego charakteru komunikatów marketingowych.

                              Pisanie floga to jak gra w ruletkę: dziś się uda, jutro ktoś wykryje fałszywy ton i rozpęta burzę. A trzeba wiedzieć, że oszukany internauta, to wściekły internauta.

                              Jak wykorzystać potencjał prosumentów?
                              Jak na masowy głos konsumentów reagują producenci i sklepy internetowe? Skrajnie odmienne postawy widać doskonale na przykładzie reakcji sklepów internetowych, które otrzymują negatywne opinie. Część sprzedawców zdaje się w ogóle nie dostrzegać tego typu ocen. Inni przypuszczają atak, mieszając z błotem własnego klienta. Na szczęście znajdują się i tacy, którym zależy na polepszaniu jakości świadczonych usług. Ci ostatni nawiązują z klientami dialog: dopytują dlaczego otrzymali niskie noty, co warto ulepszyć, proponują nowe rozwiązania. – Każda opinia jest ważna. Pozytywna podnosi morale pracowników, negatywna daje pogląd na obszary działalności wymagające poprawy – twierdzi Jakub Gierasimiuk, właściciel internetowej perfumerii Tagomago.pl. – Jako przykład mogę podać drobną awarię centrali telefonicznej w naszej firmie. Powtarzające się opinie o trudnościach w dodzwonieniu się do sklepu pozwoliły nam wyeliminować usterkę, z istnienia której nie zdawaliśmy sobie sprawy – dodaje.

                              Na dialog z kupującymi stawia także Katarzyna Burnicka, dyrektor marketingu internetowego eMarket.pl: – Szczególnie intensywnie śledzimy opinie klientów napisane po realizacji zamówienia. Gdy są negatywne, często wyjaśniamy, co się stało, dlaczego klient jest niezadowolony. Z wielką przyjemnością czytamy te pozytywne, będące naszą najlepszą wizytówką.

                              Ciekawym przykładem na wykorzystanie prosumenckiego potencjału jest Dell, który miał swego czasu sporo kłopotów ze swoimi produktami. Mowa o notebookach z serii XPS, które „kopały” swoich użytkowników prądem. Dell stworzył specjalną stronę, gdzie mogli oni publikować własne pomysły usprawnienia felernych notebooków. Co więcej, na zgłoszone sugestie można było głosować. W efekcie wyłoniono listę najbardziej kreatywnych rozwiązań.

                              Co przyniesie przyszłość?
                              Świadomych, angażujących się w proces kreowania marki, konsumentów przybywa. Marketerzy mają więc ogromne pole do popisu. Ich rolą będzie dostarczanie informacji o produkcie, rynkowych nowościach czy też wprowadzanych przez firmę ulepszeniach w miejsca, gdzie podejmowane są ostateczne decyzje zakupowe. Ale dziś to teren możliwości wciąż nie w pełni wykorzystanych. Wielu producentów nie wsłuchuje się jeszcze w głos prosumentów dochodzący z sieci. – Nie monitorujemy opinii na temat produktów Acer, które pojawiają się w internecie. Oczywiście osoby odpowiedzialne za sprzedaż i kontakty z naszymi partnerami handlowymi śledzą ceny naszych produktów w internecie i czasami również czytają opinie – wyjaśnia Zenobia Nowoszewska, reprezentująca polskie przedstawicielstwo firmy Acer. – Na tę chwilę nie jest to jednak w żaden sposób usystematyzowane. Być może w przyszłości pojawi się taka potrzeba.

                              Monika Janiszewska
                              współpraca: Laura Nubuck

                              Słowniczek
                              Astroturfing – taktyka stosowana przez niektóre firmy mająca na celu stworzenie wrażenia popularności jej produktów lub usług, polegająca na zamieszczaniu w internecie pochwalnych opinii przez osobę podpisującą się różnymi nickami, nierzadko tworzącą po kilkadziesiąt fałszywych tożsamości; określenie to wywodzi się od słowa „astroturf” – marki popularnej w USA sztucznej trawy, a zatem internetowy astroturfing to wykładanie sztucznej trawy, czegoś sfabrykowanego
                              Flog – fałszywy blog o reklamowym charakterze, redagowany przez ludzi wynajętych przez podmiot zainteresowany reklamą danego produktu lub usługi
                              Floger – osoba redagująca blog podszywając się pod zwykłego internautę, podczas gdy w rzeczywistości jest opłacana przez sponsorującą ją firmę w zamian za reklamowanie na blogu produktów lub usług
                              Prosument – aktywny konsument, który upowszechnia własną wiedzę o dobrych i złych doświadczeniach związanych z produktami lub usługami wśród konsumentów i w ten sposób wpływa na podejmowane przez nich wybory zakupowe, a także może wpływać na jakość produktów i usług
                              Social shopping – podejmowanie decyzji o zakupie na podstawie opinii społeczności internetowej
                              "Spotkałem się z kolegą / Bo kolega jest od tego / I wypada czasem spotkać się z nim"

                              Wspieraj swój Browar! Stań się Premium - Użytkownikiem!
                              Bractwo Piwne
                              Skład Piwa
                              Piszę poprawnie po polsku!

                              Comment

                              • jacer
                                Pułkownik Chmielowy Ekspert
                                • 2006.03
                                • 9875

                                #30
                                Czyżby ktoś się zaczytał w felietonie kopyra?

                                "Nie ma przypadków są tylko znaki"
                                Ostatnia zmiana dokonana przez jacer; 2008-05-28, 09:51.
                                Milicki Browar Rynkowy
                                Grupa STYRIAN

                                (1+sqrt5)/2
                                "Nie ma (...) piwa, które smakowałoby wszystkim. Każdy browarnik, który próbuje takie przygotować, skazany jest na klęskę" - Michael Jackson
                                "Dobrzy ludzie piją dobre piwa" - Hunter S. Thompson
                                No Hops, no Glory :)

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X