Termin aquired taste jest najczęściej używany w odniesieniu do whisky, chodzi o to, że w whisky bardzo trudno się zakochać od pierwszego wejrzenia (choć i tak bywa). Posmakowawszy whisky człowiek uważa, że to okropny trunek, niedobry i cuchnący. Dopiero po jakimś czasie (może to potrwać nawet latami) się dojrzewa do tego smaku, zaczyna akceptować i w konsekwencji staje się gorącym zwolennikiem i trudno sobie wyobrazić dalsze życie bez tego smaku. Oczywiście nie oznacza to, że każdy jest potencjalnym miłośnikiem whisky, gdyż większość nigdy się do niej nie przekona, chodzi tylko o to, że mało kto z jej wielbicieli polubił ją od razu, przekonywanie się do whisky jest procesem, i to długotrwałym.
Innym produktem, w odniesieniu do którego spotkałem się z tym określeniem, są oliwki.
Czy podobnie jest z piwami? Pytanie do fanów koźlaków, stoutów, porterów, piw pszenicznych, specjalnych (oczywiście nie musi być wszystko naraz) – czy ta miłość dojrzewała czy pojawiła się od razu od momentu spróbowania? Jak długo trwało nim zaakceptowaliście i polubiliście dany rodzaj piwa? A może wciąż się z nim ‘mierzycie’?
Innym produktem, w odniesieniu do którego spotkałem się z tym określeniem, są oliwki.
Czy podobnie jest z piwami? Pytanie do fanów koźlaków, stoutów, porterów, piw pszenicznych, specjalnych (oczywiście nie musi być wszystko naraz) – czy ta miłość dojrzewała czy pojawiła się od razu od momentu spróbowania? Jak długo trwało nim zaakceptowaliście i polubiliście dany rodzaj piwa? A może wciąż się z nim ‘mierzycie’?
Comment