Ocena piw & czy w Polsce jest lepiej niż w Wielkiej Brytanii

[a1410]

Myślę, że rację ma i Petrus i Kopyr. Pierwszy, bo w Londynie tradycja piw angielskich rzeczywiście umiera. Wynika to chyba z tego, że Londyn już dawno przestał być miastem angielskim, a stał się śmietnikiem imigrantów różnej maści i rasy. Żeby jednak przekonać się na własnej skórze/a właściwie podniebieniu/, że tradycja piw real ale ma się w GB zupełnie dobrze, wystarczy pojechać do Liverpoolu.
Lokalny, darmowy periodyk Camry o nazwie MerseyAle, o który można pytać już na dworcu informuje, że Camra poleca 70 lokalnych pubów serwujących różne real ale z kija. Za 3 funty można sobie kupić historyczny przewodnik po liverpoolskich pubach, w którym najciekawsze tych 70ciu pubów są dokładnie opisane. A w trochę ponad milionowej aglomeracji Liverpoolu funkcjonuje przynajmniej 5 browarów/o tylu wiem napewno/.
Drugi z kolegów ma jednak większą rację, bo porównując tylko dwie wielkości, tzn. roczną produkcję piwa i liczbę funkcjonujących browarów wnioski nasuwają się same:
-Polska 35-36 mln hl, które warzy niecałe 70 browarów
-Wielka Brytania grubo ponad 50 mln hl, które warzy ponad 700 browarów
Gdy jestem w Liverpoolu staram się odwiedzić przynajmniej kilka pubów i w każdym z nich są przynajmniej dwa real ale i jeden stout, zwykle jednak jest tych piw więcej, o butelce w ogóle nie wspominając. I każdy z tych ale'ów smakuje inaczej, co w porównaniu do jednakowo smakujących polskich koncernowych lagerów jest faktycznym knock-outem...

[keto]

Są. Można je policzyć na palcach jednej ręki . Z resztą w jednym poście przeczysz sam sobie.
Widzę, że wszyscy mamy takie samo zdanie na temat opinii petrusa33, więc daj już spokój i nie łap mnie za słówka

darko rozumiem, że to odpowiedź do postu kopyra? bo już się zamieszałem

[Makaron]

Ja mam kilkanaście miejsc gdzie podają Real Ale (w których znajdują się nawet piwa dolnej fermentacji podawane tradycyjnie z pompy) do których mogę dojść na piechotę w ciągu pół godziny. W każdym z tych miejsc znajdziesz różne piwa z okolicznych browarów (w szkocji masz okło 30 browarów warzących real ale + "kilka" za południową granicą z raju minibrowarowego yorkshire). Piwa te są wersjami z beczki.
Czekam na informację gdzie w Polsce można zrobić to samo.

[darko]

darko rozumiem, że to odpowiedź do postu kopyra? bo już się zamieszałem

Tak, z zasady przy odpowiedzi na ostatni post, nie cytuje się go.

[fruupp]

Plum

Dodam, że próbowałem Plum z Namysłowa i nie rzucił mnie na kolana. Jak stwierdziła moja małżonka "smakuje jak piwo z oranżadą z landrynek". To było bardzo trafne określenie.Ciekawe było to, że za 2,20 Funta można było kupić 1 szklaneczkę 1 Pint, 2 szklaneczki po 0,5 Pint lub 3 szklaneczki po 0,3 Pint. W ten sposób można było spróbować większość podawanych ale. Ja spróbowałem jeszcze 4 i śmiało twierdzę, że wszystkie były ciekawsze w smaku od naszego krajowego produktu. Mówiąc szczerze Plum nie zasługuje na miano Real Ale.

[Pancernik]

Mówiąc szczerze Plum nie zasługuje na miano Real Ale.

Szczerze mówisz... , ale czego się spodziewać po ludziach, którzy jeżdżą pod prąd?

[coachu]

Z dyskusji kopyra z petrusem wynika tylko jeden wniosek: czy mamy do czynienia z Londynem czy z Warszawą (szerzej: rynkiem angielskim czy polskim) znalezienie knajpki z dobrym piwem to jak szukanie igły w stogu siana, a czy w jednym stogu są 3 igły a w drugim 4 to ma już znaczenie naprawdę II-go jak nie III-rzędne.

Oczywiście zestawienie liczby 660 browarów wobec 70 robi wrażenie ale pytanie zasadnicze jak wygląda koncentracja na rynku (95% najmniejszych browarów, czyli 627 ile ma łącznie udziału w rynku? 1%, 3%, 5% a może 10% czy nawet 20%?), wtedy może się okazać, że szafowanie tymi liczbami nie ma większego sensu.

[jacer]

Z dyskusji kopyra z petrusem wynika tylko jeden wniosek: czy mamy do czynienia z Londynem czy z Warszawą (szerzej: rynkiem angielskim czy polskim) znalezienie knajpki z dobrym piwem to jak szukanie igły w stogu siana, a czy w jednym stogu są 3 igły a w drugim 4 to ma już znaczenie naprawdę II-go jak nie III-rzędne.

Jeżeli się wcześniej nie przygotuje do szukania, to tak. W sieci jest wiele stron gdzie bez problemu można znaleźć adresy tych knajp i wtedy nie szuka się igły, tylko idzie prostą drogą na piwo.

[kopyr]

Z dyskusji kopyra z petrusem wynika tylko jeden wniosek: czy mamy do czynienia z Londynem czy z Warszawą (szerzej: rynkiem angielskim czy polskim) znalezienie knajpki z dobrym piwem to jak szukanie igły w stogu siana, a czy w jednym stogu są 3 igły a w drugim 4 to ma już znaczenie naprawdę II-go jak nie III-rzędne.

Oczywiście zestawienie liczby 660 browarów wobec 70 robi wrażenie ale pytanie zasadnicze jak wygląda koncentracja na rynku (95% najmniejszych browarów, czyli 627 ile ma łącznie udziału w rynku? 1%, 3%, 5% a może 10% czy nawet 20%?), wtedy może się okazać, że szafowanie tymi liczbami nie ma większego sensu.

Z koncentracją rynku po prostu trzeba się pogodzić. Tak jest wszędzie i to nam tak naprawdę lata. My, świadomi piwosze stanowimy obecnie jakieś (mam taką nadzieję) promile rynku, gdyby udało nam się dojść do sytuacji, gdy świadomi piwosze będą stanowić 5% rynku to będzie raj. Bo 5% rynku nawet najwięksi nie zlekceważą.

Druga sprawa - dla nas ma kolosalne znacznie, czy te dajmy 3-5% rynku, które mają najmniejsi dzieli się na 30 browarów, czy na 300. To jest zdecydowanie większa różnorodność. Jakie pole to otwiera dla turystyki piwnej. Po drugie przy obecnym rozwoju internetu i przesyłek kurierskich wiele z małych browarów wysyła piwa w beczkach ~5-10L gdzie można sobie w domu ją powoli opróżniać. Nie ma w ogóle co porównywać tych dwóch rynków, bo po prostu my nigdy takiego poziomu nie osiągniemy. Jak osiągnęlibyśmy 1/3 tego to będzie raj na ziemi.

[a1410]

Gwoli ścisłości: w Wielkiej Brytanii jest nie 660 ale ponad 700 browarów. Good Beer Guide z 2009 roku podaje liczbę 711.

[kopyr]

Gwoli ścisłości: w Wielkiej Brytanii jest nie 660 ale ponad 700 browarów. Good Beer Guide z 2009 roku podaje liczbę 711.

A, to być może liczba 660 browarów odnosi się tylko do browarów warzących real ale. No to tym bardziej szokujący wynik.

[cap-n-go]

Wracając do samego początku tematu - nie wiem czy zauważyliście pewną prawidłowość, że co jakiś czas pojawia się na forum osoba, która koniecznie musi podkreślić że jest światowa i gdzie to nie była (tu akurat Nepal, miesiąc temu był "zawodnik: z Chicago i Szanghaju czy innym Tokyo ) i okazując wyższość stwierdzić wprost lub pośrednio "co tu te prostaczki wypisują". Jakaś plaga?

[granat862]

Jakaś plaga?

Globalizacja

[purc]

Globalizacja

Przecież możecie nadal siedzieć pod strzechą i upajać sie Noteckim do końca swoich dni, a tych , którzy ośmielili sie wyjść z polskiego grajdołka wciągać z okrzykami świętego oburzenia z powrotem do kotła, dzierżąc dumnie nowe hasło :Polak katolik pije Ciechana do woli./i WARA od naszych świętości/.

[purc]

Kolesiowi który proponuje Jevera zamiast Noteckiego polecam zostać w tym Nepalu i pić kozie mleko. Mam wrażenie że wyjechał pierwszy raz za granicę i egzaltuje się za bardzo bo zobaczył weizena po raz pierwsz. 'Pensjonarskie pienia' - tu ludzie wypili więcej piw niż ty 'murzynów w afryce widziałeś' (nie pamiętam skąd ten cytat )

Synku, w Nepalu jest co najmniej 8 dobrych lagerów /3 na licencji , reszta własna/, poziom, o którym polskie koncerny moga tylko marzyć. A do Berlina jest tylko 6 godzin - może tam uda Ci się utopić agresję w Jeverze./beczkowym/