Siedzisz sobie w barze na plaży w Acapulco i owiewa Cię łagodna bryza znad oceanu. Przynoszą Ci idealnie schłodzoną coronę i kawałek limonki. Ściskasz ją lekko i wrzucasz do butelki, obracasz butelkę do góry denkiem, aż usłyszysz ten przyjemny odgłos musowania i wypijasz pierwszy łyk.
To rytuał picia corony. Skąd się wziął? Mały test wyboru:
A) Picie corony z kawałkiem limonki jest zwyczajem latynoskim i poprawia smak piwa
B) Zwyczaj wywodzi się z dawnej Ameryki Środkowej, miał wówczas na celu zabicie zarazków (uważano, że kwas limonki niszczy bakterie, które mogły znaleźć się w butelce podczas pakowania i transportu piwa)
C) Wrzucanie limonki do corony wymyślono w 1981 roku, zwyczaj powstał w wyniku zakładu między dwoma kumplami - jeden z nich, barman, chciał sprawdzić, czy klienci będą go naśladować
Zmiana scenerii. Jesteś teraz w półmroku jakiejś irlandzkiej spelunki o nazwie Donnelly's albo McClanahan's. Wszędzie dookoła widać koniczynki, przy barze siedzą jacyś starzy faceci. Barman wszystkie opowiadane mu historie zna już na pamięć. Siadasz przy barze i zamawiasz guinnessa. Barman najpierw napełnia szklankę do trzech czwartych, potem czeka (i czeka), aż piana osiądzie, i wreszcie wprawnym ruchem dolewa do pełna. Wszystko to trwa parę minut, ale ani on, ani Ty nie masz nic przeciwko, bo powolne nalewanie jest przecież częścią picia guinnessa.
Poprawną odpowiedzią w teście jest C.
Co do guinnessa okazuje się, że to również nie przypadek. W zabieganych latach 90-ych Guinness tracił wiele pubów na Wyspach, gdyż klienci nie chcieli czekać 10 minut, aż napełni im się kufle. Producenci postanowili więc obrócić tę niewygodę w zaletę i wypuścili kampanie reklamowe z hasłami: "Najlepsze rzeczy przydarzają się tym, którzy czekają" oraz "Trzeba 119,53 sekundy, by nalać idealną pintę" a nawet nadawali reklamy pokazujące, jak należy lać guinnessa. Tak narodził się rytuał. Dzięki sprytnej reklamie sztuka nalewania stała się częścią doświadczenia picia tego piwa. Fergal Murray, piwowar Guinnessa, powiedział: "Nie chcemy, by BYLE KTO po prostu napełniał cieczą szklankę".
Właśnie kończę czytać najnowszą książkę Martina Lindstroma "Zakupologia" (podtytuł: Prawda i kłamstwa o tym, dlaczego kupujemy) i w rozdziale 5 dot. rytuałów i przesądów znalazłem w/w piwne ciekawostki (przeszukiwałem browar.biz pod tym kątem ale temat jest ledwie wzmiankowany).
Lindstrom twierdzi, że rytuały powodują, że tworzy się emocjonalna więź między konsumentem a marką i produktem. Sprawiają, że klient dobrze zapamiętuje produkt, który kupuje.
To rytuał picia corony. Skąd się wziął? Mały test wyboru:
A) Picie corony z kawałkiem limonki jest zwyczajem latynoskim i poprawia smak piwa
B) Zwyczaj wywodzi się z dawnej Ameryki Środkowej, miał wówczas na celu zabicie zarazków (uważano, że kwas limonki niszczy bakterie, które mogły znaleźć się w butelce podczas pakowania i transportu piwa)
C) Wrzucanie limonki do corony wymyślono w 1981 roku, zwyczaj powstał w wyniku zakładu między dwoma kumplami - jeden z nich, barman, chciał sprawdzić, czy klienci będą go naśladować
Zmiana scenerii. Jesteś teraz w półmroku jakiejś irlandzkiej spelunki o nazwie Donnelly's albo McClanahan's. Wszędzie dookoła widać koniczynki, przy barze siedzą jacyś starzy faceci. Barman wszystkie opowiadane mu historie zna już na pamięć. Siadasz przy barze i zamawiasz guinnessa. Barman najpierw napełnia szklankę do trzech czwartych, potem czeka (i czeka), aż piana osiądzie, i wreszcie wprawnym ruchem dolewa do pełna. Wszystko to trwa parę minut, ale ani on, ani Ty nie masz nic przeciwko, bo powolne nalewanie jest przecież częścią picia guinnessa.
Poprawną odpowiedzią w teście jest C.
Co do guinnessa okazuje się, że to również nie przypadek. W zabieganych latach 90-ych Guinness tracił wiele pubów na Wyspach, gdyż klienci nie chcieli czekać 10 minut, aż napełni im się kufle. Producenci postanowili więc obrócić tę niewygodę w zaletę i wypuścili kampanie reklamowe z hasłami: "Najlepsze rzeczy przydarzają się tym, którzy czekają" oraz "Trzeba 119,53 sekundy, by nalać idealną pintę" a nawet nadawali reklamy pokazujące, jak należy lać guinnessa. Tak narodził się rytuał. Dzięki sprytnej reklamie sztuka nalewania stała się częścią doświadczenia picia tego piwa. Fergal Murray, piwowar Guinnessa, powiedział: "Nie chcemy, by BYLE KTO po prostu napełniał cieczą szklankę".
Właśnie kończę czytać najnowszą książkę Martina Lindstroma "Zakupologia" (podtytuł: Prawda i kłamstwa o tym, dlaczego kupujemy) i w rozdziale 5 dot. rytuałów i przesądów znalazłem w/w piwne ciekawostki (przeszukiwałem browar.biz pod tym kątem ale temat jest ledwie wzmiankowany).
Lindstrom twierdzi, że rytuały powodują, że tworzy się emocjonalna więź między konsumentem a marką i produktem. Sprawiają, że klient dobrze zapamiętuje produkt, który kupuje.
Comment