Słyszałem o tej historii, Waglewski widocznie rzeczywiście ma pod górkę .
Żeby nie było całkiem OT, takie "wtopy" mogą zdarzyć się na rozmowie kwalifikacyjnej...
Ja, na szczęście już po przepracowaniu paru miesięcy w pewnej firmie, będąc "na zupie" z bezpośrednim przełożonym (znowu - na szczęście - nie on mnie "kwalifikował") zapytałem uprzejmie, jakimi liniami lata na weekendy do domu (Monachium): LOT-em czy Lufthansą. On powiedział, że Lufthansą. Ja na to, że lepiej LOT-em, bo w Lufthansie są brzydkie stewardessy. On tego nie skomentował, lecz kilka tygodni później poznałem jego żonę, która, gdy była młodsza, lata całe pracowała jako... stewardessa w Lufthansie... .
Żeby nie było całkiem OT, takie "wtopy" mogą zdarzyć się na rozmowie kwalifikacyjnej...
Ja, na szczęście już po przepracowaniu paru miesięcy w pewnej firmie, będąc "na zupie" z bezpośrednim przełożonym (znowu - na szczęście - nie on mnie "kwalifikował") zapytałem uprzejmie, jakimi liniami lata na weekendy do domu (Monachium): LOT-em czy Lufthansą. On powiedział, że Lufthansą. Ja na to, że lepiej LOT-em, bo w Lufthansie są brzydkie stewardessy. On tego nie skomentował, lecz kilka tygodni później poznałem jego żonę, która, gdy była młodsza, lata całe pracowała jako... stewardessa w Lufthansie... .
Comment