Co byście powiedzieli na to by w czynny sposób zaprotestować przeciwko psuciu rynku małych polskich browarów przez Koreba i Ediego? Wystawiają się w całej Polsce, gdzie się tylko da i wciskają swoje kwasy i pomyje. Nie chodzi oczywiście o bojkot w postaci nie kupowania ich produktów, co sam już czynie od wielu miesięcy, ale o podejście do stoiska i powiedzenie im w twarz co o nich się myśli.
Do działania sprowokowało mnie dzisiaj dojrzenie Koreba we Władysławowie. Popijając Raciborza zauważyłem dokładnie naprzeciwko stoisko Koreba. Gdy podszedłem do niego okazało się, że obsługująca dziewczyna akurat na chwilę wyszła, ale dzięki temu dowiedziałem się od "sąsiedniej koleżanki", że to stoisko obsługuje osoba związana rodzinnie (szczegóły nie są ważne) z browarem, a nie zwykły najemnik. No to już sobie postanowiłem przypilnować takiego kogoś z browaru by powiedzieć co o nich myślę. gdy już pani się zjawiła to wymusiłem ("degustacji nie prowadzimy") na niej próbkę beczkowego Żywego - oczywiście tak jak się spodziewałem - kwasior. No to już rozluźniony kilkoma Raciborami nie miałem oporów by wyzwać ich od szkodników. Dziewczyna się nieco zaczerwieniła, jakoś ja. tam strasznie nie dociskałem, ale stanowczo zażądałem by przekazała opinie ze działają sobie na szkodę, bo co zrobią gdy już wszystkie polskie jarmarki obskoczą? Kto drugi raz da się nabrać na ich zepsute produkty? Nie chodzi mi o smak, bo to jest inna kwestia, ale właśnie o wciskanie z premedytacją kwasiorów. Kolejny raz usłyszałem o braku pasteryzacji i o drożdżach, które to niby powodują kwaśny smak To już jest preceder, za który powinni beknąć.
Rozpisałem się o Korebie, a Edi to jeszcze gorszy przypadek. No ale akaurat dzisiaj to Koreb mnie sprowokował, a nie edek z krainy kredek.
Suma sumarum - podrzucam pomysł o zorganizowanej w mniejszym lub większym stopniu akcji czynnie bojkotującej te dwa szkodnicze browary.
Na Jarmarku św. Dominika jeszcze się ugryzłem w język, jeszcze zdzierżyłem niesmaczny Koreb, świecka tradycja wymagała też zaliczenia kubka pomyj spod Wschowy, no ale dzisiaj już nie zdzierżyłem. Może podziałał na mnie rewolucyjny duch (Libia), ale od kilku tygodni uważałem by coś z tym zacząć robić na masową skalę.
Tępić szkodników!
Do działania sprowokowało mnie dzisiaj dojrzenie Koreba we Władysławowie. Popijając Raciborza zauważyłem dokładnie naprzeciwko stoisko Koreba. Gdy podszedłem do niego okazało się, że obsługująca dziewczyna akurat na chwilę wyszła, ale dzięki temu dowiedziałem się od "sąsiedniej koleżanki", że to stoisko obsługuje osoba związana rodzinnie (szczegóły nie są ważne) z browarem, a nie zwykły najemnik. No to już sobie postanowiłem przypilnować takiego kogoś z browaru by powiedzieć co o nich myślę. gdy już pani się zjawiła to wymusiłem ("degustacji nie prowadzimy") na niej próbkę beczkowego Żywego - oczywiście tak jak się spodziewałem - kwasior. No to już rozluźniony kilkoma Raciborami nie miałem oporów by wyzwać ich od szkodników. Dziewczyna się nieco zaczerwieniła, jakoś ja. tam strasznie nie dociskałem, ale stanowczo zażądałem by przekazała opinie ze działają sobie na szkodę, bo co zrobią gdy już wszystkie polskie jarmarki obskoczą? Kto drugi raz da się nabrać na ich zepsute produkty? Nie chodzi mi o smak, bo to jest inna kwestia, ale właśnie o wciskanie z premedytacją kwasiorów. Kolejny raz usłyszałem o braku pasteryzacji i o drożdżach, które to niby powodują kwaśny smak To już jest preceder, za który powinni beknąć.
Rozpisałem się o Korebie, a Edi to jeszcze gorszy przypadek. No ale akaurat dzisiaj to Koreb mnie sprowokował, a nie edek z krainy kredek.
Suma sumarum - podrzucam pomysł o zorganizowanej w mniejszym lub większym stopniu akcji czynnie bojkotującej te dwa szkodnicze browary.
Na Jarmarku św. Dominika jeszcze się ugryzłem w język, jeszcze zdzierżyłem niesmaczny Koreb, świecka tradycja wymagała też zaliczenia kubka pomyj spod Wschowy, no ale dzisiaj już nie zdzierżyłem. Może podziałał na mnie rewolucyjny duch (Libia), ale od kilku tygodni uważałem by coś z tym zacząć robić na masową skalę.
Tępić szkodników!
Comment