Pilsner Urquell nie jest już warzony w Polsce. Ale był prawie 10 lat. Pojawiła się wersja czeska, oryginalna. Warto więc porównać oba piwa. Są takie same czy nie? Czy można w różnych browarach uwarzyć dokładnie identyczne piwo? Które jest lepsze? Oto są pytania.
Porównuję chyba ostatnią, historyczną warkę Pilznera z Polski z datą przydatności do spożycia 13.07.2011 r. A więc piwo jest już przeterminowane. W szranki staje mu Pilzner z Czech pijalny jeszcze do 26.02.2012 r.
Cena: polska wersja: 3,69 zł. Wersja czeska to dokładnie 2 zł więcej 5,69.
Butelka: Na pierwszy rzut oka wydaje się taka sama. Jest zielona z wygrawerowaną bramą ponad kontretykietą. Identyczna etykieta. Ale pod nią gigantyczna zmiana: zamiast Born in Plzen mamy Brewed in Plsen. Co ciekawe na obu wersjach jest napis: The Original Pilsner. Kontretykieta to już duża zmiana. W czeskiej wersji mamy w 2 zdaniach całą historię pilzneńskiego piwa: "W 1838 roku Czesi, znani miłośnicy piwa, wywołali w Pilznie wielką rewoltę, wylewając beczki ciemnego, mętnego piwa, które uznali za niedobre. 4 lata później w 1842 z wielką pasją stworzyli w to miejsce piwo klarowne i złociste, pierszego na świecie pilsnera." W wersji Born jest natomiast merytoryczne kuriozum, że należy delektować się smakiem jedynego na świecie "oryginalnego pilsnera z Pilzna". Czyli z Polski. Oczywiście polski napis, że piwo warzone jest pod nadzorem piwowarów z Pilzna zastąpiony został zapewnieniem, że piwo jest warzone i rozlewane w Czechach.
Krawatka: jest bardzo zbliżona wizualnie. To złotko obejmujące całą długą szyjkę, wypuszczające się lekko w lewą stronę. W wersji polskiej złotko nie obejmuje kapsla, który ma jasny, ledwie widoczny nadruk z napisem Plzensky Prazdroj. Od roku 1842. W czeskiej wersji piwa kapsel jest bez nadruku, ale za to złotko oblepia go całkowicie.
Parametry: takie same: ekstrakt 11,8%, alkohol 4,4%
Barwa: identyczna, złota, przejrzysta
Piana: również taka sama. Obfita, choć za mało gęsta i zbyt krótka w swoim stylu.
Aromat: Tu mamy znaczną i wyraźną różnicę. Czeski Pilsner ma bukiet bardziej złożony. Z jednej strony jest wyczuwalny chmiel, ale nie jest on tak dominujący jak w wersji polskiej. Jest nieco bardziej słodowy. Z kolei w Pilsnerze z Polski chmiel jest wyraźny, jest bardziej trawiasty, żywiczny, bardziej chmielowy. Słód jest niemal niewyczuwalny, jedynie drobna mineralność wody. Zamieszanie kieliszkami uwidacznia w obu pilsach wyraźny diacetyl - cechę charakterystyczną dla czeskich pilsów. Nieznacznie się on różni. U Czechów skierowany jest bardziej w stronę miodu, u Polaków przypomina przypalone mleko. Dodatkowo w wersji Born w tle majaczy lekka kwasowość, momentami też utlenienie - być może to efekt przeterminowania.
Smak: Wrażenia z aromatu przenoszą się na smak. U polskiego Pilsnera od pierwszego do ostatniego smaku dominuje goryczka rozchodząca się po całych ustach, dominująca na języku i w przełyku. Ta część jest dobra, mocna, bardzo lubię ten fragment, ale końcówka pozostawia pewien niesmak - jest zbyt agresywna, nieco gryząca, taninowa - może to też wpływ przeterminowania. U czeskiego Pilsnera wszystko wydaje się świetnie zharmonizowane. Początek jest nieco łagodniejszy - tu czuć większe wpływy słodowe. Usta to delikatna, szlachetna, ale wyraźna gorycz zakończona miękką goryczką o długiej i przyjemnej końcówce.
Podsumowanie: w obu przypadkach nie ma wątpliwości, że pijemy klasycznego pilsa. Ale nie identycznego! W wersji czeskiej jest on rzeczywiście bardziej czeski, jest lepiej ułożony, bardziej szlachetny, sprawia też wrażenie bardziej treściwego co zawdzięcza bardzo dobrej równowadze słodu i chmielu. W polskiej wersji był nieco bardziej szorstki, taninowy, mniej zrównoważony, ale do momentu pojawienia się Ataku Chmielu było to najbardziej goryczkowe piwo warzone w Polsce.
Porównuję chyba ostatnią, historyczną warkę Pilznera z Polski z datą przydatności do spożycia 13.07.2011 r. A więc piwo jest już przeterminowane. W szranki staje mu Pilzner z Czech pijalny jeszcze do 26.02.2012 r.
Cena: polska wersja: 3,69 zł. Wersja czeska to dokładnie 2 zł więcej 5,69.
Butelka: Na pierwszy rzut oka wydaje się taka sama. Jest zielona z wygrawerowaną bramą ponad kontretykietą. Identyczna etykieta. Ale pod nią gigantyczna zmiana: zamiast Born in Plzen mamy Brewed in Plsen. Co ciekawe na obu wersjach jest napis: The Original Pilsner. Kontretykieta to już duża zmiana. W czeskiej wersji mamy w 2 zdaniach całą historię pilzneńskiego piwa: "W 1838 roku Czesi, znani miłośnicy piwa, wywołali w Pilznie wielką rewoltę, wylewając beczki ciemnego, mętnego piwa, które uznali za niedobre. 4 lata później w 1842 z wielką pasją stworzyli w to miejsce piwo klarowne i złociste, pierszego na świecie pilsnera." W wersji Born jest natomiast merytoryczne kuriozum, że należy delektować się smakiem jedynego na świecie "oryginalnego pilsnera z Pilzna". Czyli z Polski. Oczywiście polski napis, że piwo warzone jest pod nadzorem piwowarów z Pilzna zastąpiony został zapewnieniem, że piwo jest warzone i rozlewane w Czechach.
Krawatka: jest bardzo zbliżona wizualnie. To złotko obejmujące całą długą szyjkę, wypuszczające się lekko w lewą stronę. W wersji polskiej złotko nie obejmuje kapsla, który ma jasny, ledwie widoczny nadruk z napisem Plzensky Prazdroj. Od roku 1842. W czeskiej wersji piwa kapsel jest bez nadruku, ale za to złotko oblepia go całkowicie.
Parametry: takie same: ekstrakt 11,8%, alkohol 4,4%
Barwa: identyczna, złota, przejrzysta
Piana: również taka sama. Obfita, choć za mało gęsta i zbyt krótka w swoim stylu.
Aromat: Tu mamy znaczną i wyraźną różnicę. Czeski Pilsner ma bukiet bardziej złożony. Z jednej strony jest wyczuwalny chmiel, ale nie jest on tak dominujący jak w wersji polskiej. Jest nieco bardziej słodowy. Z kolei w Pilsnerze z Polski chmiel jest wyraźny, jest bardziej trawiasty, żywiczny, bardziej chmielowy. Słód jest niemal niewyczuwalny, jedynie drobna mineralność wody. Zamieszanie kieliszkami uwidacznia w obu pilsach wyraźny diacetyl - cechę charakterystyczną dla czeskich pilsów. Nieznacznie się on różni. U Czechów skierowany jest bardziej w stronę miodu, u Polaków przypomina przypalone mleko. Dodatkowo w wersji Born w tle majaczy lekka kwasowość, momentami też utlenienie - być może to efekt przeterminowania.
Smak: Wrażenia z aromatu przenoszą się na smak. U polskiego Pilsnera od pierwszego do ostatniego smaku dominuje goryczka rozchodząca się po całych ustach, dominująca na języku i w przełyku. Ta część jest dobra, mocna, bardzo lubię ten fragment, ale końcówka pozostawia pewien niesmak - jest zbyt agresywna, nieco gryząca, taninowa - może to też wpływ przeterminowania. U czeskiego Pilsnera wszystko wydaje się świetnie zharmonizowane. Początek jest nieco łagodniejszy - tu czuć większe wpływy słodowe. Usta to delikatna, szlachetna, ale wyraźna gorycz zakończona miękką goryczką o długiej i przyjemnej końcówce.
Podsumowanie: w obu przypadkach nie ma wątpliwości, że pijemy klasycznego pilsa. Ale nie identycznego! W wersji czeskiej jest on rzeczywiście bardziej czeski, jest lepiej ułożony, bardziej szlachetny, sprawia też wrażenie bardziej treściwego co zawdzięcza bardzo dobrej równowadze słodu i chmielu. W polskiej wersji był nieco bardziej szorstki, taninowy, mniej zrównoważony, ale do momentu pojawienia się Ataku Chmielu było to najbardziej goryczkowe piwo warzone w Polsce.
Comment