Nie zaglądam do niczyjego portfela, ale wkurza mnie, jak ktoś wciska kit, że kraft dokłada do interesu, bo tak nie jest. Oczywiście na start nakłady przewyższają zyski, ale jest to tzw. inwestycja, ale o dokładaniu można mówić wtedy, kiedy koszty produkcji i sprzedaży trwale przewyższają przychody. Jak na razie pierwsi "misjonarze" kupili, pobudowali lub budują spore browary, więc mit o "misji" i "dokładaniu" należy między bajki włożyć.
Piwna rewolucja - slogan bez pokrycia?
Collapse
X
-
Taaa i pewnie np. taki Gzub jak i inni z kilku warek swojego piwa zarobił na postawienie browaru
W Polsce jest już kilkaset browarów rzemieślniczych i kontraktowych. Masa z nich powstała jako kolejny projekt biznesowy jego właściciela.
W przypadku kontraktowców dla jego właścicieli często jest to dodatkowa praca połączona z pasją. Niektóre odniosły spory sukces i inwestują, większość prowadzi produkcję jak do tej pory.
Ci co budują własne browary - inwestują, czyli dokładają, dopłacają. Mają pieniądze z innej działalności, biorą kredyt, korzystają ze wsparcia bliskich. Czytając Krzysia może się wydawać, że to prosty i łatwy biznes - wysyłasz maila z recepturą do browaru, potem trzaskasz olbrzymią prowizję, z której budujesz własny browar...
To czy finansowo tego typu piwowarstwo odniesie sukces pokażą lata. Póki co można mówić o rokowaniach. Kilka projektów rozwija się dynamicznie, kilka też zamknięto.
Niektórzy dopłacają bo traktują to jako inwestycje, niektórzy uzyskują zysk - większy lub mniejszy.
Często na poziomie pensji urzędnika niskiego szczebla, nauczyciela czy emeryta - rencisty.
Zanim się zaczniecie wkurzać z powodu ich zysków (których absolutnie nawet nie znacie) miejcie na względzie podjęte przez nich ryzyko i nakład dodatkowej pracy, związanej nie tylko z samym warzeniem, ale dystrybucją, sprzedażą itd.
Temat wątku był oczywiście inny, ale kogo to obchodzi...Last edited by darekd; 2017-03-14, 13:19.Comment
-
Darku, rozumiem, że piszesz przez własne doświadczenia w tej materii. Ne jest tajemnicą, że prowadzisz tego typu działalność, podobnie jak bzium1986. Widzisz, niektórym dojście do tego etapu zajmuje kilka lat, a innym nie jest to potrzebne. Powstają nowe i jest ich więcej niż tych, którzy rezygnują. Składa się na to wiele czynników i bynajmniej nie chodzi tylko o pieniądze, choć często jest to jeden z podstawowych problemów. Masz zbyt, faktury idą, a często brakuje kasy na zakup nowych surowców i nowe piwa. Też to rozumiem.
Krzysiu nie mylił się w tym co napisał. Jeśli biznes w jakimś okresie czasu nie przynosi zysku to znaczy, że jest nieopłacalny i należy go zamknąć, a nie ciągnąć go dalej. Przyjdą inni, którzy zrobią to lepiej, taniej i zarobią więcej. To jest biznes. Jeśli browarom z pierwszej i drugiej fali nie spina się budżet to znaczy, że czas na nich. Reszta dopiero walczy o swój kawałek tortu, więc mogą dopłacać.
A wracając do meritum, czyli odpowiedzi na post IvanaH. Pisanie prawdy zawsze oburza. Mimo, że minęło kilka lat tezy wypowiedziane/napisane wtedy nadal są aktualne. Mimo całego szału na kraft.Comment
-
Im bardziej będziesz się nadymał i dął w wielkie trąby, tym bardziej będzie to śmieszne.Last edited by Krzysiu; 2017-03-14, 13:48.Comment
-
Chciałam tylko w sposób jak najbardziej grzeczny i zawoalowany napisać, że sytuacja nie jest taka jaką widzi ją Krzysiu, którego własne doświadczenie w tej materii jest chyba dość zabawne. Ale mogę nie mieć racji, na którą monopol posiada tylko onLast edited by darekd; 2017-03-14, 14:05.Comment
-
Wrócę do głównego wątku. Podobno statystyka nie kłamie (natomiast można jej używać kreatywnie). W ubiegłym roku zrobiłem zestawienie, pokazujące udział browarów rzemieślniczych i kontraktowych w rynku piwnym. Trudny temat z uwagi na sporą dynamikę i brak danych. Wyszło, jak pamiętam, 1,67%. Dziś to może 2%, może ciut więcej - rewolucja?! Z drugiej strony, jako konsument o mocy przerobowej około 3 hektolitrów rocznie, mogę stwierdzić, że jeszcze 2-3 lata temu mogłem wypić po 3-4 piwa z zkażdego polskiego browaru. Dziś byłoby tego najwyżej dwa, a gdybym kontraktowców potraktował oddzielnie, to nawet jedno. Dla mnie rewolucja zacznie się, gdy browarów będzie tyle, że nie będę miał szans skosztować wyrobów ze wszystkich - nawet w bączkach 0,33. Na koniec uwaga. Nie traktujcie wszystkich tez autora serioComment
-
Moim zdaniem jeżeli inwestycja amortyzuje się z bieżących dochodów w rozsądnym, założonym w planie czasie, to nie powinno się mówić, że ktoś dokłada do interesu, czyli bardziej skłaniam się ku opinii Krzysia.Comment
-
Wrócę do głównego wątku. Podobno statystyka nie kłamie (natomiast można jej używać kreatywnie). W ubiegłym roku zrobiłem zestawienie, pokazujące udział browarów rzemieślniczych i kontraktowych w rynku piwnym. Trudny temat z uwagi na sporą dynamikę i brak danych. Wyszło, jak pamiętam, 1,67%. Dziś to może 2%, może ciut więcej - rewolucja?! Z drugiej strony, jako konsument o mocy przerobowej około 3 hektolitrów rocznie, mogę stwierdzić, że jeszcze 2-3 lata temu mogłem wypić po 3-4 piwa z zkażdego polskiego browaru. Dziś byłoby tego najwyżej dwa, a gdybym kontraktowców potraktował oddzielnie, to nawet jedno. Dla mnie rewolucja zacznie się, gdy browarów będzie tyle, że nie będę miał szans skosztować wyrobów ze wszystkich - nawet w bączkach 0,33. Na koniec uwaga. Nie traktujcie wszystkich tez autora serioComment
-
W innych krajach dają radę z piwnymi statystykami http://pivni.info/pivni-souteze/1472...vni-atlas.html. Jak widać, można zestawić dane nie tylko o produkcji, ale i o dystrybucji, etc.
W polskich warunkach to temat złożony, można sobie jednak poradzić. Jedni chętnie dzielą się danymi, inni nie. Błąd w przeprowadzonym szacunku jest raczej niewielki. A owo 2% to zdecydowanie zaokrąglenie w górę.Comment
-
Dokładanie do interesu to przynajmniej wg mnie (i chyba większości zwykłych ludzi) znaczy nie inaczej tak, że koszty przewyższają przychody, czyli jest strata.
Nie uwierzę, że można ciągnąć interes przez 2-3 lata na ciągłej stracie. Szczególnie jeśli jest to jedyna forma zarobkowa.
Wiadomo, że najczęściej ma się kilka źródeł dochodów i można balansować z jednym interesem na granicy rentowności.
Dokładanie do interesu wg mnie nie jest równoważne z inwestowaniem, czyli wszystko co uciułamy plus dokładka (z banku czy drugiej działalności) wsadzamy w rozwój firmy. Kasa nadal zostaje w biznesie lecz nie w formie gotówkowej. Co wg mnie nie jest "dokładaniem"Comment
-
To może być tak, jak z Żydem, który na pytanie, jak mu interes idzie, powiedział, że wcale nie idzie i dopłaca do niego.
- No to z czego ty żyjesz, jak ciągle dopłacasz?
- W niedzielę mam zamknięte, wtedy nie dopłacam i z tego żyję.
Bzium, żartowniś z ciebie ...
Większość nowootwartych browarów "dokłada" do interesu w znaczeniu, że założyciele/inwestorzy sporo pieniędzy już wydali, dodatkowo czasem wspomagają kasę browaru, a wszelkie zyski są spowrotem inwestowane w firmę (w sprzęt, w ludzi czy działania marketingowe, etc.). Choć nominalna wartość firmy rośnie (bo jest generowany coraz większy obrót i kredyty/leasingi są spłacane), to spora część właścicieli woli nie odzyskiwać pieniędzy, tylko dalej inwestować z myślą o przyszłości. Dość rzadka jest sytuacja, w której właściciel browaru faktycznie na nim zarabia poprzez wypłacanie sobie "godnego" wynagrodzenia (rozumiem tu liczby >10 000pln).
Skoro masz taką wiedzę, że większość dopłaca to podaj które, a które nieLast edited by bzium1986; 2017-03-29, 17:27.Comment
-
Wykazywanie strat to sprawdzona i efektywna metoda prowadzenia biznesu. Uzależnianie wypłat i działalności od wpływów od kontrahentów to też nic wyjątkowego w biznesie - stąd coraz częstsze wysyłanie towaru dopiero po przedpłacie.
Wcale się nie dziwię temu że wiele osób nie rozumie jak to możliwe że mało kto zarabia a browarów coraz więcej. Moim zdaniem to dlatego że zakładają je osoby które:
1. Znają się na tym i szybko są w stanie osiągnąć satysfakcjonującą stopę zwrotu.
2. Mają dość kasy dzięki innym biznesom żeby dokładać.Mona Browar Prywatny, Pruszcz Gdański SłonecznaComment
-
Jeżeli rzeczywiście często dochodzi do tego, że dyrekcja pracuje za darmo, to miałem rację że wypisałem się z tej branży. Pasją nie zapłacę za gaz ani nie nakarmię dzieciaka.Comment
Comment