Fajną macie tę dyskusję na temat wieku. Zwłaszcza podobała mi się wypowiedź a'propos ZUP. Często tam bywam i średnią określiłbym raczej na 30lat plus minus 2. Moje towarzystwo, a jest sporo, samo ma średnią z 3 z przodu. Jak patrzę po twarzach, to oscyluje dookoła tego, sporo osób powyżej 35.
Co do ludzi po 30stce, a zarabiających... cóż, może to tylko realia wrocławskie, ale mnóstwo ludzi, których znam, a są przed 30stką kupuje takie piwa. Tak, to właśnie ta "wykształcona młodzież", która ma dość wszędobylskiego dziadostwa z koncernu, a jednocześnie jest na tyle świadoma by wiedzieć, że istnieje coś innego - i po to sięgnąć. Oczywiście nie musi stanowić większości konsumentów, ale sporą część.
Przypominam też, że studia zazwyczaj się kończy mając mniej niż 25 lat Mit, że pieniądze zarabia się dopiero po 30stce też włożyłbym między bajki.
Co do wzornictwa: to nie jest tak, że nazwa "musi" być widoczne. To stereotyp reklamowy, który, tak jak wiele stereotypów, może zostać złamany. Łamano ich już wiele, wystarczy spojrzeć ile kontrowersyjnych kampanii, spotów i promocji mieliśmy przez ostatnią dekadę.
Oczywiście ma to sens tylko, kiedy robi się w świadomy sposób, celując w odpowiednią grupę. Np w tej konkretnej sytuacji mówimy raczej o grupie ludzi, którzy dowiedzieli się o produkcie w internecie, na forach, fejsie, gdziekolwiek. Ludzi, którzy skojarzą wzornictwo, skojarzą obrazek i nie muszą już doczytywać jakie to piwo.
Druga grupa może się po prostu zainteresować obrazkiem - i dlatego sięgnąć po piwo.
I jeszcze o czytaniu w rogu pomieszczenia: mit o tym, że do danego produktu przyciąga nas tekst został obalony dekady temu, dlatego wszystko jest teraz nafaszerowane obrazami. To opakowanie, a nie tekst na nim przyciąga Cię do produktu - i jeśli sięgniesz po niego, to wtedy ewentualnie przeczytasz co tam jest.
Koncerniaki mają nieco inaczej, one stoją setkami na tych samych półkach i przyciągają konsumenta, dla którego niewiele się różnią. Reklamują się bardzo mocno, więc muszą eksponować nazwy, żeby ktoś się czasem nie pomylił i nie wziął Warki, kiedy szedł po Lecha
Co do ludzi po 30stce, a zarabiających... cóż, może to tylko realia wrocławskie, ale mnóstwo ludzi, których znam, a są przed 30stką kupuje takie piwa. Tak, to właśnie ta "wykształcona młodzież", która ma dość wszędobylskiego dziadostwa z koncernu, a jednocześnie jest na tyle świadoma by wiedzieć, że istnieje coś innego - i po to sięgnąć. Oczywiście nie musi stanowić większości konsumentów, ale sporą część.
Przypominam też, że studia zazwyczaj się kończy mając mniej niż 25 lat Mit, że pieniądze zarabia się dopiero po 30stce też włożyłbym między bajki.
Co do wzornictwa: to nie jest tak, że nazwa "musi" być widoczne. To stereotyp reklamowy, który, tak jak wiele stereotypów, może zostać złamany. Łamano ich już wiele, wystarczy spojrzeć ile kontrowersyjnych kampanii, spotów i promocji mieliśmy przez ostatnią dekadę.
Oczywiście ma to sens tylko, kiedy robi się w świadomy sposób, celując w odpowiednią grupę. Np w tej konkretnej sytuacji mówimy raczej o grupie ludzi, którzy dowiedzieli się o produkcie w internecie, na forach, fejsie, gdziekolwiek. Ludzi, którzy skojarzą wzornictwo, skojarzą obrazek i nie muszą już doczytywać jakie to piwo.
Druga grupa może się po prostu zainteresować obrazkiem - i dlatego sięgnąć po piwo.
I jeszcze o czytaniu w rogu pomieszczenia: mit o tym, że do danego produktu przyciąga nas tekst został obalony dekady temu, dlatego wszystko jest teraz nafaszerowane obrazami. To opakowanie, a nie tekst na nim przyciąga Cię do produktu - i jeśli sięgniesz po niego, to wtedy ewentualnie przeczytasz co tam jest.
Koncerniaki mają nieco inaczej, one stoją setkami na tych samych półkach i przyciągają konsumenta, dla którego niewiele się różnią. Reklamują się bardzo mocno, więc muszą eksponować nazwy, żeby ktoś się czasem nie pomylił i nie wziął Warki, kiedy szedł po Lecha
Comment