Parę pogodnych listopadowych dni na Dolnym Śląsku obfitowało w odwiedzone browary, których tu coraz więcej. Zaczęło się od browarbizowego prawie "podzlotu" u Marusi i Slavoya "na chacie"
, potem wspólne z całą ekipą odwiedziny innych browarków
. No ale przecież jest Warsztat Piwowarski więc jak tu nie zajrzeć do ich dziecka
. Co prawda miałem już okazję być w Warsztacie, jednak był on wtedy nie tyle piwowarskim ale bardziej spawalniczo-mechanicznym, gdyż dziecko właśnie się rodziło
. A to dlatego, że sprzęt powstawał własnym sumptem, głównie ze zbiorników odkupionych z różnych firm i adaptowanych na potrzeby browaru przez Jarka Hołowiaka czyli złotej rączki w browarze. Np. warzelnia pochodzi z wojskowego demobilu i możliwe, że kiedyś również służyła do warzenia, z tym że nie piwa ale grochówki dla żołnierzy
.
Początkowo miała pojemność 500 l, obecnie po dospawaniu kołnierza ma wybicie 600 l. Ogrzewana jest gazem (choć już nie ze słynnej tarnogajskiej gazowni), a nośnikiem ciepła jest para (i tu skojarzenie z równie słynnymi tarnogajskimi parowozami bezogniowymi).
W sąsiednim pomieszczeniu znajdziemy zbiornik wody lodowej w kształcie prostopadłościanu (pozyskany z przemysłu) oraz tankofermentory. Tych jest obecnie 6 sztuk - 3 z nich pojemności 10 hl (jeden służył kiedyś w starym Artezanie w Natolinie) oraz 3 o pojemności 20 hl. Po tych ostatnich wyraźnie widać, że rosły wraz ze zwiększającą się produkcją browaru za sprawą sprawnych rąk Jarka i jego spawarki, na co pozwalała spora odległość od podłogi do sufitu.
Kolejna ciekawą konstrukcją są zbiorniki sanitacyjne czyli zespół CIP utworzony z dwóch starych 100 litrowych beczek po piwie z blachy kwasoodprnej, zamontowanych na ramie poruszającej się na kółkach. Również czterodrożna stołowa napełniarka do butelek i kapslownica są produkcji warsztatowej złotej rączki
.
Tak więc jak widać marzenie o własnym browarze nie musi wiązać się z milionowymi wydatkami, a pomysł i sprawne ręce są głównym atutem. To kolejny wrocławski browar, który powstał w ten sposób. Analogicznie jak Profesja startowali w tym samym 2015 roku (6 miesięcy później), również w poprzemysłowych strefach na obrzeżach miasta z tym, że w przeciwległych jego końcach (Warsztat na Tarnogaju, Profesja na Kowalach) i tu i tu równie ciężko za pierwszym razem trafić
.
Wielkie dzięki dla Marusi i Slavoya za gościnę i wspólne piwkowanie, a w browarze niech się darzy
.
Fotki w galerii:





Początkowo miała pojemność 500 l, obecnie po dospawaniu kołnierza ma wybicie 600 l. Ogrzewana jest gazem (choć już nie ze słynnej tarnogajskiej gazowni), a nośnikiem ciepła jest para (i tu skojarzenie z równie słynnymi tarnogajskimi parowozami bezogniowymi).
W sąsiednim pomieszczeniu znajdziemy zbiornik wody lodowej w kształcie prostopadłościanu (pozyskany z przemysłu) oraz tankofermentory. Tych jest obecnie 6 sztuk - 3 z nich pojemności 10 hl (jeden służył kiedyś w starym Artezanie w Natolinie) oraz 3 o pojemności 20 hl. Po tych ostatnich wyraźnie widać, że rosły wraz ze zwiększającą się produkcją browaru za sprawą sprawnych rąk Jarka i jego spawarki, na co pozwalała spora odległość od podłogi do sufitu.
Kolejna ciekawą konstrukcją są zbiorniki sanitacyjne czyli zespół CIP utworzony z dwóch starych 100 litrowych beczek po piwie z blachy kwasoodprnej, zamontowanych na ramie poruszającej się na kółkach. Również czterodrożna stołowa napełniarka do butelek i kapslownica są produkcji warsztatowej złotej rączki

Tak więc jak widać marzenie o własnym browarze nie musi wiązać się z milionowymi wydatkami, a pomysł i sprawne ręce są głównym atutem. To kolejny wrocławski browar, który powstał w ten sposób. Analogicznie jak Profesja startowali w tym samym 2015 roku (6 miesięcy później), również w poprzemysłowych strefach na obrzeżach miasta z tym, że w przeciwległych jego końcach (Warsztat na Tarnogaju, Profesja na Kowalach) i tu i tu równie ciężko za pierwszym razem trafić

Wielkie dzięki dla Marusi i Slavoya za gościnę i wspólne piwkowanie, a w browarze niech się darzy

Fotki w galerii: