...o lokalach z potencjałem

Collapse
X
 
  • Filtruj
  • Czas
  • Pokaż
Clear All
new posts
  • żąleną
    D(r)u(c)h nieuchwytny
    • 2002.01
    • 13239

    #16
    "Konserwatyzm smakowy" to bardzo eufemistycznie ujęte. Ja bym powiedział, że po prostu ma być tanio i znajomo, vide próby wprowadzenia nowinek w Karczmie przy pl. Zawiszy. Być może właśnie dzięki tej "metroseksualnej" klienteli, która jest otwarta na coś innego i skłonna zapłacić więcej, mamy w Warszawie czego się napić.

    Tak więc nie gadaj na kobiety, tylko uderzaj do żulbud i edukuj, chłopie, edukuj braci robotników.

    Comment

    • e-prezes
      Generał Wszelkich Fermentacji
      🥛🥛🥛🥛🥛
      • 2002.05
      • 19261

      #17
      Van przeprowadź się do mniejszej miejscowości. Lokali będziesz miał mniej, piwa jeszcze mniej, ale narzekać będziesz tyle samo. Może w końcu wpadniesz na pomysł, by uruchomić taka knajpę w tym małym zadupiu i przekonasz się jaki to "chleb". Bez urazy!
      Śmiem twierdzić, że lokale z byle jakim piwem są lepszym biznesem niż te specjalistyczne puby.
      Choć, z pierwotnego klimatu np. takiej Omerty nie zostało nic lub prawie nic, a klientów ma więcej obecnie.
      Życie to nie koncert życzeń!
      Last edited by e-prezes; 2013-01-15, 11:23.

      Comment

      • VanPurRz
        Major Piwnych Rewolucji
        • 2008.09
        • 4229

        #18
        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika żąleną Wyświetlenie odpowiedzi
        "Konserwatyzm smakowy" to bardzo eufemistycznie ujęte. Ja bym powiedział, że po prostu ma być tanio i znajomo, vide próby wprowadzenia nowinek w Karczmie przy pl. Zawiszy. Być może właśnie dzięki tej "metroseksualnej" klienteli, która jest otwarta na coś innego i skłonna zapłacić więcej, mamy w Warszawie czego się napić.

        Tak więc nie gadaj na kobiety, tylko uderzaj do żulbud i edukuj, chłopie, edukuj braci robotników.
        Edukuję ale ciężko to idzie. A z właścicielami jeszcze gorzej. Kiedyś pan w Syrence powiedział mi, że po co ma się starać jak w lato i tak wszystko schodzi (rowerzyści), a w zimę i tak jest tylko stała klientela dla której Królewskie jest piwem "ich". I nie działał argument, że dawno w Wawie nie warzone.

        ps. I nie gadam na kobiety tylko analizuję i testuje moje hipotezy
        ps2. - niestety w mniejszych miejscowościach nie jest wiele lepiej. Jest np.: Łomża jako szczyt "dobrego" piwa.
        E-prezesie czy nie zauważyłeś, że specjalnie założyłem ten temat w dziale "Przy piwie" - po to między innymi aby potraktowac go trochę z dystansem, trochę jak moje luźne myśli, a głównie po to aby nie szedł właśnie w kierunku który proponujesz - tym bardziej, że słowa nie pisałem o stronie biznesowej. A jedynie chciałem zaznaczyć, że mnie coraz bardziej ciągnie to starych dobrych knajp kosztem nawet dobrego piwa. Bo zastanawiam się co lepsze - atmosfera czy piwo?
        "Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"

        Comment

        • lucifuge
          Porucznik Browarny Tester
          • 2009.11
          • 309

          #19
          Autorowi chyba nie tyle brakuje odpowiednich knajp co dobrego piwa w knajpach odpowiadających jego upodobaniom. I dopóki nie bedzie można kupic w miarę taniego i jednocześnie dobrego piwa w zwykłych piwiarniach (patrz Czechy) tak długo cieżko bedzie znaleźć optymalne miejsce na piwko.

          Comment

          • e-prezes
            Generał Wszelkich Fermentacji
            🥛🥛🥛🥛🥛
            • 2002.05
            • 19261

            #20
            Pytanie: dlaczego brakuje dobrych piw w tych knajpach?
            Bo są drogie, trudno dostępne i poza piwem nic się nie dostaje od dostawcy/sprzedawcy.

            Każda taka dyskusja kończy się rozmową o cenach. Wszystkim rządzi ekonomia.

            A skoro mamy wrócić do meritum... klimat. Klimat lokalu wg mnie to wypadkowa stylistyki lokalu i ludzi, którzy tej w stylistyce się odnajdują. Należy też mieć na uwadze, że różne są pobudki przychodzenia do knajpy/pubu/lokalu (jak zwał tak zwał). Ty sam zauważ z jakich ty przychodzisz i sam sobie odpowiedz.

            Nikt za Ciebie nie odpowie na Twoje wątpliwości.

            Comment

            • perłyfan
              Major Piwnych Rewolucji
              • 2003.02
              • 1244

              #21
              Jesteś po prostu za bardzo sentymentalny. Rozumiem Cię, ale jak sam sobie takiego miejsca nie założysz i co miesiąc będziesz dokładał, to pewnie go w Warszawie już nie znajdziesz.
              Zawsze można nosić swoją ławeczkę, przynajmniej pod dupą będzie klimatycznie
              JUŻ DAWNO NIE JESTEM FANEM PERŁY

              Comment

              • VanPurRz
                Major Piwnych Rewolucji
                • 2008.09
                • 4229

                #22
                Knajpy są, z potencjałem (jak w temacie). Lucifuge trafił w sedno. Dlaczego w Czechach nie jest to jakimś ogromnym problemem , a u nas jest?
                Mimo, że sytuacja w Czechach też jest znacznie gorsza niż kiedyś.
                "Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"

                Comment

                • e-prezes
                  Generał Wszelkich Fermentacji
                  🥛🥛🥛🥛🥛
                  • 2002.05
                  • 19261

                  #23
                  A dlaczego nie ma tak jak w USA? Bo tutaj jest Polska, a nie USA czy Czechy.
                  Inna jest kultura piwna, inaczej ma się struktura podatków, inaczej możliwość otwierania nowych lokali/browarów, inna siła nabywcza pieniądza... większość jest odmienna.
                  W takiej konfiguracji będzie tak jak jest. Lokale z potencjałem to takie, gdzie właściciel widzi potrzebę dostosowania wizji swojego biznesu do potrzeb nowej grupy konsumentów.
                  Jeśli nie będzie miał ułatwionego zadania poprzez wsparcie ze strony dostawcy/hurtownika/producenta nie będzie targał tego krzyża sam w imię rewolucji o której śnisz. Zapomnij o czasach PRL czy neoliberalnej polityki po 89 roku. To już nie wróci.

                  Może odpowiedzą na pytanie dlaczego nie ma takich lokali jak szukasz znajdziesz na przykładzie Czeskiej Baszty.

                  Comment

                  • Prusak
                    Major Piwnych Rewolucji
                    🥛🥛🥛🥛🥛
                    • 2005.07
                    • 4472

                    #24
                    Mimo że niemłody ze mnie piwosz (a może właśnie dlatego), i wiem, że ekonomii nie da się w skali ogólnej przeskoczyć, marzy mi się taki lokal, jaki mógłby założyć (to już jest, zdaje się, w obecnych polskich warunkach możliwe), bogaty człowiek jako swojego rodzaju fanaberię, lejąc piwa niszowe po najniższych możliwych cenach i jednocześnie utrzymując atmosferę lokalu, jaka wykluczałaby jego sekciarski charakter.

                    Comment

                    • darekd
                      Generał Wszelkich Fermentacji
                      🍺🍺🍺
                      • 2003.02
                      • 12571

                      #25
                      Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika VanPurRz Wyświetlenie odpowiedzi
                      Knajpy są, z potencjałem (jak w temacie). Dlaczego w Czechach nie jest to jakimś ogromnym problemem , a u nas jest?
                      Kumpel prowadzi lokal w Pradze i trochę mi objaśnił jak się to kręci.
                      Otóż, że względu na podatki sprzedaż piwa nie jest aż tak często dominującym źródłem dochodu. Na kawie i herbacie przebicie jest większe, ale najważniejsza jest kuchnia. Dlatego nawet Zly Casy w Pradze mają kuchnie.
                      Zauważ, że w większości czeskich lokali można coś zjeść na ciepło.

                      U nas w pracy je się kanapki, piwo pije w domu, do restauracji chodzi się na komunie i chrzciny a lansuje w pubach.

                      Comment

                      • lucifuge
                        Porucznik Browarny Tester
                        • 2009.11
                        • 309

                        #26
                        Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika darekd Wyświetlenie odpowiedzi
                        U nas w pracy je się kanapki, piwo pije w domu, do restauracji chodzi się na komunie i chrzciny a lansuje w pubach.
                        Trafione w 10! I znowu wracając do tych nieszczesnych Czech to cieżko znaleźć tam knajpe/pivnive/hospode raz bez obsługi kelnerskiej a dwa bez dobrej kuchni i wszystko w przystepnych, nawet jak na naszą kieszeń, cenach. Jak to im sie kalkuluje? Może jednak jest inna mentalność i tam właściciel takiego biznesu moze sam stanąć za barem i lać piwo a zarobek nie musi wystarczyć na nowe audi w miesiąc po otwarciu lokalu?

                        Comment

                        • e-prezes
                          Generał Wszelkich Fermentacji
                          🥛🥛🥛🥛🥛
                          • 2002.05
                          • 19261

                          #27
                          No dobra! Macie dobrą pracę, więc pewnie łatwo Wam takie opinie wyrażać... (btw, sam taka mam ) Sporo robiłem reserczu dla znajomego, który ma knajpę i wiem, że podobne opinie są przesadzone. Może jest tak w wielkich miastach, ale globalnie mija się to z prawdą.
                          Jeśli ktoś zarabia 3-4 zł na piwie to jaki ma cel, by wprowadzić takie przy zwrocie 1-2 zł? Jaki? Filantropia? Krzewienie rewolucji piwnej? W imię czego?
                          Knajpa to biznes jak każdy inny i chcąc nie chcąc maksymalizuje się zyski. Jasne jeśli jest to knajpa, która ma jakieś ambicje zadowalać wybredniejszych konsumentów to w profilu działalności ma ryzyko związane z wprowadzeniem "dziwnego" piwa, ale pomyślcie sami czy zarabiając w danej firmie załóżmy 2500 zł na rękę zmienilibyście bez przymusu umowę na taką za 2300 zł? Sami sobie odpowiedzcie!
                          Piwa rzemieślnicze są i będą drogie bo takie jest uzasadnienie ekonomiczne (wysoki koszt produkcji + ryzyko ekonomiczne). A im wyższa cena danego piwa tym mniej konsumentów chętnych za nie zapłacić.
                          Znam też knajpy, które wycofały się z danego piwa/danego browaru, bo piwa szybko się psuły (albo co gorsza już takie do nich docierały), ciężko było z reklamacją, wsparciem marketingowym czy jakąkolwiek pomocą.

                          Wszystkim wypowiadającym się w powyższym tonie polecam rzucić pracę i krzewić kulturę piwną w imię idei rewolucji piwnej w Polsce.

                          Comment

                          • Prusak
                            Major Piwnych Rewolucji
                            🥛🥛🥛🥛🥛
                            • 2005.07
                            • 4472

                            #28
                            Hm, powiem tak, przez dwadzieścia lat krzewię innego rodzaju kulturę, za pół darmo, więc pomyślałem sobie, że - jak za dawnych czasów - mógłby się znaleźć ktoś w tym kraju, kto także na niwie piwnej się nieco poświęci.
                            Wiem, wiem, niemodne, bez sensu i tak dalej. Opinię jednak zawsze wyrazić można, prawda.
                            Jeszcze?

                            Comment

                            • Pancernik
                              Pułkownik Chmielowy Ekspert
                              🥛🥛🥛🥛🥛
                              • 2005.09
                              • 9789

                              #29
                              Panowie (i Panie), jak tylko szarpnę jakąś wypasioną "6" w Lotto, otwieram knajpę.
                              Mam już dosyć tego Waszego rozmodlenia i jojczenia na klęczkach o Czechach i czeskich knajpach...

                              Comment

                              • VanPurRz
                                Major Piwnych Rewolucji
                                • 2008.09
                                • 4229

                                #30
                                Nie da się od tego uciec

                                W innym temacie o muzyce wstawiłem taki komentarz znaleziony na jutubie - trochę i na temat tutaj:

                                "A ja wierzę, że po śmierci znajdę się w latach '80 i utknę tam na zawsze. W świecie bez internetu, bez pogoni za pieniędzmi, bez komercji; w świecie, w którym istnieje prawdziwa przyjaźń, gdzie latem budzi człowieka paczka przyjaciół krzycząca pod oknem, a wieczory brzmią gitarami, gdzie ceni się wolność; gdzie Moskwa, Dezerter, KSU i inni kwitną, a w ludziach tętni bunt. I dobro. Tak wyobrażam sobie niebo. Nie zniechęca mnie fatalna sytuacja ekonomiczna i polityczna. Milicja i kolejki też nie."

                                Ja dodałbym od siebie i tu w tym temacie, że takie knajpy z tamtych lat. I piwko (oczywiście w moim przypadku z drugiej połowy lat 80 zdecydowanie).
                                "Nie myśl o tym, że wszystko się kończy. Myśl, że wszystko się dopiero zaczyna. To, co powinno być życiem: spokój, wolność i cisza" M. Hłasko, "Ósmy dzień tygodnia"

                                Comment

                                Przetwarzanie...
                                X