Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika tomolek
Wyświetlenie odpowiedzi
Przy piwie o nartach
Collapse
X
-
No to my na początku lubelskich, czyli od 17.01 zupełny Nebensaison
Martwią mnie tylko opinie o kłopotach ze śniegiem w BKK, ale w końcu mają chyba 100% naśnieżania. Za to są baseny i kwaterę wychaczyłem praktycznie przy wyciągu a jednocześnie blisko knajp, basenów itd. A wszystko to w całkiem atrakcyjnej cenie...
Comment
-
-
Nasza wręcz podejrzanie tania, biorąc pod uwagę rzekomą lokalizację. Ale rezerwowałem przez booking.com, opinie na necie na temat aparthausu dobre więc powinno być ok.
Zwykle na wyszukiwarkach hoteli ciężko trafić coś sensownego w ośrodkach narciarskich, a ja jakoś drugi rok z rzędu rezerwuje przez booking...
Comment
-
-
Kombinowaliśmy bezpośrednio z hotelem, ale różnica była tak naprawdę śladowa (tzn. sam pobyt był minimalnie tańszy), ale za to nie zawierała np. ubezpieczenia...
Nie ma co się rozczulać (podobnie, jak w kwestii piwa ) nad cenami (zgodnie z hasłem "jak się nie ma miedzi...), trzeba cieszyć się ofertą i ją wykorzystać na maksa .
Comment
-
-
Nie wydaję Ci się, że narciarze to chyba piwo nie lubią? Mimo usilnych prób, nie da się tego wątku rozruszać...
Comment
-
-
Nie wiem. Fakt, że piwo na nartach sprawdza się średnio, bo w efekcie spożycia trzeba jakoś zdjąć te rajtki i się wysikać... . A nie zawsze na stoku jest jak i gdzie.
Pamiętam jednak, jak w Zieleńcu jako całkiem zielony narciarz wprowadzałem do organizmu dwa Okocimie Mocne i dopiero wtedy moje ciało nabierało właściwej gibkości (bardziej przy upadaniu, niż przy jeździe).
Może właściwszy byłby tytuł "Po nartach przy piwie"?
Comment
-
-
Ja też już z wiekiem (mądrości przybywa) zaczynam uważać na ilość wypitego piwa, bo czasem gibkość bywa aż za duża, no i konsekwencję bywają przykre. W moim przypadku sprawdzają się 2-3 piwka (raczej małe) do solidnego obiadku. Z racji mej słusznej postury giętkość pozostaje na stałym poziomie
Comment
-
-
Ja wolę lufę, po piwie robię się ciężki. Na Słowacji maja w schroniskach fajne wódki smakowe, które nieźle wchodzą nawet takim niewódczanym gościom jak ja. Ale 2 to maksimum, po trzeciej gibkość przechodzi mi już w nieskoordynowanie.
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika tomolek Wyświetlenie odpowiedziNasza wręcz podejrzanie tania, biorąc pod uwagę rzekomą lokalizację. Ale rezerwowałem przez booking.com, opinie na necie na temat aparthausu dobre więc powinno być ok.
Zwykle na wyszukiwarkach hoteli ciężko trafić coś sensownego w ośrodkach narciarskich, a ja jakoś drugi rok z rzędu rezerwuje przez booking...
Dwa lata temu wyrwałem tam 10 osobową miejscówkę za 799 euro/tydzień w pierwszej połowie lutego (w Gröbming, 20km od Schladming). Co ciekawe, na miejscu jak właścicielka dowiedziała się od nas ile zapłaciliśmy to kazała na przyszłość dzwonić do siebie bezpośrednio bo nieźle te agencje pośrednictwa przycinają i kasują sporą prowizję.
Co do piwa, jedno małe owszem w przerwie lubię sobie strzelić ale od czasu wypadku staram się ostrożnie do tego podchodzić bo w razie czegoś poważniejszego ubezpieczyciel nie pokryje kosztów. Ja na szczęście miałem przygodę z samego rana i byłem świeży ale gdyby było po piwku to pewnie parę stówek byłbym lżejszy.
Comment
-
-
Z moich doświadczeń wynika, że raczej nikt z alkomatem nie wyskakuje.
Jeżeli delikwent nie ma ewidentnych problemów z koordynacja ruchów, bełkotliwej mowy i ostrego wyziewu to nikt nie będzie się wygłupiał...
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika tomolek Wyświetlenie odpowiedziZ moich doświadczeń wynika, że raczej nikt z alkomatem nie wyskakuje.
Jeżeli delikwent nie ma ewidentnych problemów z koordynacja ruchów, bełkotliwej mowy i ostrego wyziewu to nikt nie będzie się wygłupiał...
Comment
-
-
Pierwotnie zamieszczone przez Użytkownika kony Wyświetlenie odpowiedziJa mówię o przypadku, który kończy się wizytą w szpitalu i związany jest z kosztami udzielenia pomocy. Raz, że jak będziesz trącony to zawsze jest to argument w przypadku niejednoznacznej kwestii orzeczenia winy a dwa wyłącza odpowiedzialność ubezpieczyciela.
Ale jak pisałem, w znanych mi przypadkach (zwiezienie toboganem, szpital bez hospitalizacji) nikogo nie interesowało czy delikwent pił.
Co jednak, jak jeszcze raz podkreślam nie jest argumentem za beztroskim spożyciem na stoku.
Comment
-
-
Ha, jednak Was nie doceniałem. Przed weekendem wysmażyłem sążnisty post nt. skutków wypadku na stoku po "paru głębszych", tak zawodowo, przez okulary ubezpieczyciela.
Przeczytałem, zaleciało mi tzw. dydaktycznym smrodkiem i go wykasowałem. Jednak Was nie doceniałem... Tak czy siusiak piwo polecam jako napój izo "apres ski" (za przeproszeniem).
Comment
-
-
No to go odtwórz jak możesz, może zostanę 100% stokowym abstynentem :]
Comment
-
Comment